Ja szczepiłam zawsze skojarzonymi - bo to jest po prostu wygodniejsze
Jedni będą woleli mniej razy malucha ukłuć [tu problem jest większy z takimi już-nie-maluchami, mój Staś, stary chłop, z roku na rok coraz bardziej emocjonalnie podchodzi do szczepień - i drze się jak odzierany ze skóry
], drudzy bardziej będą patrzyć na koszty - i jedni i drudzy mają do tego prawo i krzywdy dziecku nie robią
Medycznie bezpieczeństwo jest porównywalne.
Jak ostatnio poczytałam o krztuścu to się przeraziłam, zwłaszcza że kojarzą mi się slajdy ze studiów ze śmiertelnością noworodków i niemowląt do 3-4 miesiąca (w sumie im młodsze dziecko tym ryzyko większe, a pierwsza szczepionka dla takiego bąbla to dopiero okolica 8 tygodnia). W sumie wszyscy byliśmy szczepieni na krztusiec, ale obecnie, chyba od ok. 2010 roku jest mega wzrost rejestrowanych przypadków. I tak szperając po różnych artykułach (tu
przykład) doszłam do wniosku, że byłam dużo spokojniejsza zanim to zaczęłam czytać
I tak już na początku ciąży postanowiłam pójść za amerykańskimi wytycznymi co do szczepień w ciąży (choć - głupia ja - okazuje się, że od 2016 Polska juz także wprowadziła te zalecenia
) i zaszczepiłam się na grypę w 8 tygodniu ciąży. Przyznam, że bałam się, bo jednak jakieśtam to ryzyko niesie (choć statystycznie bardzo, bardzo małe). Teraz po 32 tygodniu zaszczepię się (i męża) przypominającą dawką przeciw krztuścowi, błonicy i tężcowi.
A jeszcze co do SIDS - jest to tak rzadkie, a jednak też się boję
Nie wyobrażam sobie dramatu rodzin, które to dotyka... Dla Stasia nie miałam monitora oddychania, chociaż sypiał od urodzenia na brzuszku. Teraz już na 100% kupię - dla swojego spokoju. Oglądałam różne i chyba zdecyduję się na taki przypinany do pieluszki, choć to jeszcze nie postanowione