reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwcowe mamy 2018

Ja szczepiłam zawsze skojarzonymi - bo to jest po prostu wygodniejsze ;) Jedni będą woleli mniej razy malucha ukłuć [tu problem jest większy z takimi już-nie-maluchami, mój Staś, stary chłop, z roku na rok coraz bardziej emocjonalnie podchodzi do szczepień - i drze się jak odzierany ze skóry ;)], drudzy bardziej będą patrzyć na koszty - i jedni i drudzy mają do tego prawo i krzywdy dziecku nie robią :) Medycznie bezpieczeństwo jest porównywalne.

Jak ostatnio poczytałam o krztuścu to się przeraziłam, zwłaszcza że kojarzą mi się slajdy ze studiów ze śmiertelnością noworodków i niemowląt do 3-4 miesiąca (w sumie im młodsze dziecko tym ryzyko większe, a pierwsza szczepionka dla takiego bąbla to dopiero okolica 8 tygodnia). W sumie wszyscy byliśmy szczepieni na krztusiec, ale obecnie, chyba od ok. 2010 roku jest mega wzrost rejestrowanych przypadków. I tak szperając po różnych artykułach (tu przykład) doszłam do wniosku, że byłam dużo spokojniejsza zanim to zaczęłam czytać ;)
I tak już na początku ciąży postanowiłam pójść za amerykańskimi wytycznymi co do szczepień w ciąży (choć - głupia ja - okazuje się, że od 2016 Polska juz także wprowadziła te zalecenia :D) i zaszczepiłam się na grypę w 8 tygodniu ciąży. Przyznam, że bałam się, bo jednak jakieśtam to ryzyko niesie (choć statystycznie bardzo, bardzo małe). Teraz po 32 tygodniu zaszczepię się (i męża) przypominającą dawką przeciw krztuścowi, błonicy i tężcowi.

A jeszcze co do SIDS - jest to tak rzadkie, a jednak też się boję :( Nie wyobrażam sobie dramatu rodzin, które to dotyka... Dla Stasia nie miałam monitora oddychania, chociaż sypiał od urodzenia na brzuszku. Teraz już na 100% kupię - dla swojego spokoju. Oglądałam różne i chyba zdecyduję się na taki przypinany do pieluszki, choć to jeszcze nie postanowione ;)
Tutaj(w Usa) szczepienia od grypy mamy za darmo. Ale nie skorzystałam i korzystać nie będę. Szczepienie i tak 'chroni' tylko rok. I to nie przed zachorowaniem, a ewentualnymi konsekwencjami. Ja fanką szczepień nie jestem i na pewno nie będę szczepić małego zgodnie z kalendarzem. Za dużo tego wszystkiego na mały organizm. Prawdopodobnie szczepienie 3w1 w 4 - 5 klasie podstawówki rozwaliło mi układ immunologiczny. Sam lekarz mi to powiedział. Nie zaglębiałam się w temat, ale z tego co słyszałam to tutaj jak się nie szczepi dziecka to nie przyjmą go do szkoły, ale na szczęście nie ma problemu żeby uczyć dziecko w domu.
 
reklama
Tutaj(w Usa) szczepienia od grypy mamy za darmo. Ale nie skorzystałam i korzystać nie będę. Szczepienie i tak 'chroni' tylko rok. I to nie przed zachorowaniem, a ewentualnymi konsekwencjami. Ja fanką szczepień nie jestem i na pewno nie będę szczepić małego zgodnie z kalendarzem. Za dużo tego wszystkiego na mały organizm. Prawdopodobnie szczepienie 3w1 w 4 - 5 klasie podstawówki rozwaliło mi układ immunologiczny. Sam lekarz mi to powiedział. Nie zaglębiałam się w temat, ale z tego co słyszałam to tutaj jak się nie szczepi dziecka to nie przyjmą go do szkoły, ale na szczęście nie ma problemu żeby uczyć dziecko w domu.
W Polsce też można uczyć dziecko w domu, tylko po co? Szkoła ma nie tylko edukować, ale też przygotowywać do życia w społeczeństwie. Osobiście uważam, że nauka w domu to nie jest dobre rozwiązanie dla rozwoju dziecka. Nie bez powodu mamy chorych dzieci walczą o to, żeby mogły one uczęszczać do normalnych szkół, do klas integracyjnych.
 
No ja uważam że szkoła(zwłaszcza amerykańska, bo w Polsce moje dziecko by chodziło do szkoły normalnie) ogłupia. Tutaj w 6 czy u klasie uczą tego co w Polsce w 3 - 4. Im człowiek głupszy, tym się łatwiej nim steruje ;)
 
Tutaj(w Usa) szczepienia od grypy mamy za darmo. Ale nie skorzystałam i korzystać nie będę. Szczepienie i tak 'chroni' tylko rok. I to nie przed zachorowaniem, a ewentualnymi konsekwencjami. Ja fanką szczepień nie jestem i na pewno nie będę szczepić małego zgodnie z kalendarzem. Za dużo tego wszystkiego na mały organizm. Prawdopodobnie szczepienie 3w1 w 4 - 5 klasie podstawówki rozwaliło mi układ immunologiczny. Sam lekarz mi to powiedział. Nie zaglębiałam się w temat, ale z tego co słyszałam to tutaj jak się nie szczepi dziecka to nie przyjmą go do szkoły, ale na szczęście nie ma problemu żeby uczyć dziecko w domu.
Chroni przed zachorowaniem gdy wytypowany sczep (na dany rok) będzie odpowiedzialny za epidemię, zmniejsza natężenie objawów gdy to inny serotyp - wirus grypy mutuje bardzo szybko - odpowiada za zachorowanie. Ciężarne są w grupie wysokiego ryzyka powikłań grypy (też jak pisałam osoby starsze, w imunosupresji, z niedoborami odporności itd. też). Ja widziałam ciężarną umierającą z powodu niewydolności oddechowej w przebiegu grypy - i dziękuję, jak mogę zmniejszyć ryzyko to z tego korzystam.
Lekarze różne rzeczy mówią (przekrój społeczeństwa w tej grupie zawodowej jest identyczny jak w każdej innej), fajnie że jakiś powiedział ci, że "szczepienie rozwaliło Ci układ immunologiczny", ale jakie badania miałaś wykonane na potwierdzenie tych słów? Rozumiem że kilkutygodniowy pobyt na klinice wtedy zaliczyłaś (tyle trwa wykonanie diagnostyki immunologicznej, w tamtych czasach pewnie dłużej...)? Bo szczerze mówiąc odważna diagnoza.

Nie rozumiem - i nie staram się zrozumieć, bo zupełnie nie przekonuje mnie kwestionowanie setek badań potwierdzającyh celowość szczepienia - dlaczego rodzice narażają swoje dzieci na śmierć lub groźne powikłania chorób, w sytuacji gdy można to ryzyko drastycznie zmniejszyć.
W czasach epidemii ospy prawdziwej ludzie celowo zarażali się (wkłuwali sobie podskórnie ropę) od chorych na ospę krowiarkę krów/świń żeby nabyć oporności (krzyżowej) na ospę prawdziwą. Bo chcieli żyć. Wymyślona przez Jennera szczepionka była w wielu krajach obowiązkowa (brak sterylności, wszczepiany materiał zakaźny - początkowo ropa od chorych zwierząt, żadnego nadzoru itp.), w ojczyźnie Jennera, Anglii - obowiązkowa stała się później, stąd też epidemia ospy prawdziwej trwała tam dłużej niż w większości innych krajów Europy. I tak chorobę, która zabijała 30% zakażonych udało się eradykować. Gdyby antyszczepionkowcy działali w tamtych czasach (choć wątpię żeby działali, bo gdy groźba śmierci na chorobę staje się bardzo realna to nagle nie ma osób niechętnych do przyjęcia jakichkolwiek leków, byleby tylko ich życie ratować) to nadal ospa prawdziwa byłaby wysoko zaraźną i panującą w świecie chorobą. W czasie pandemii ospy prawdziwej (przed wynalezieniem szczepionek) w XVIII wieku zmarło w Europie koło 60 MILIONÓW osób.
 
No ja uważam że szkoła(zwłaszcza amerykańska, bo w Polsce moje dziecko by chodziło do szkoły normalnie) ogłupia. Tutaj w 6 czy u klasie uczą tego co w Polsce w 3 - 4. Im człowiek głupszy, tym się łatwiej nim steruje ;)
Szkoła jest potrzebna w kwestii rozwijania prawidłowych relacji i postaw społecznych. Nic nie stoi na przeszkodzie ,żeby dodatkowo uczyć w domu jeśli poziom edukacji nie jest zadowalający ;)
 
Chroni przed zachorowaniem gdy wytypowany sczep (na dany rok) będzie odpowiedzialny za epidemię, zmniejsza natężenie objawów gdy to inny serotyp - wirus grypy mutuje bardzo szybko - odpowiada za zachorowanie. Ciężarne są w grupie wysokiego ryzyka powikłań grypy (też jak pisałam osoby starsze, w imunosupresji, z niedoborami odporności itd. też). Ja widziałam ciężarną umierającą z powodu niewydolności oddechowej w przebiegu grypy - i dziękuję, jak mogę zmniejszyć ryzyko to z tego korzystam.
Lekarze różne rzeczy mówią (przekrój społeczeństwa w tej grupie zawodowej jest identyczny jak w każdej innej), fajnie że jakiś powiedział ci, że "szczepienie rozwaliło Ci układ immunologiczny", ale jakie badania miałaś wykonane na potwierdzenie tych słów? Rozumiem że kilkutygodniowy pobyt na klinice wtedy zaliczyłaś (tyle trwa wykonanie diagnostyki immunologicznej, w tamtych czasach pewnie dłużej...)? Bo szczerze mówiąc odważna diagnoza.

Nie rozumiem - i nie staram się zrozumieć, bo zupełnie nie przekonuje mnie kwestionowanie setek badań potwierdzającyh celowość szczepienia - dlaczego rodzice narażają swoje dzieci na śmierć lub groźne powikłania chorób, w sytuacji gdy można to ryzyko drastycznie zmniejszyć.
W czasach epidemii ospy prawdziwej ludzie celowo zarażali się (wkłuwali sobie podskórnie ropę) od chorych na ospę krowiarkę krów/świń żeby nabyć oporności (krzyżowej) na ospę prawdziwą. Bo chcieli żyć. Wymyślona przez Jennera szczepionka była w wielu krajach obowiązkowa (brak sterylności, wszczepiany materiał zakaźny - początkowo ropa od chorych zwierząt, żadnego nadzoru itp.), w ojczyźnie Jennera, Anglii - obowiązkowa stała się później, stąd też epidemia ospy prawdziwej trwała tam dłużej niż w większości innych krajów Europy. I tak chorobę, która zabijała 30% zakażonych udało się eradykować. Gdyby antyszczepionkowcy działali w tamtych czasach (choć wątpię żeby działali, bo gdy groźba śmierci na chorobę staje się bardzo realna to nagle nie ma osób niechętnych do przyjęcia jakichkolwiek leków, byleby tylko ich życie ratować) to nadal ospa prawdziwa byłaby wysoko zaraźną i panującą w świecie chorobą. W czasie pandemii ospy prawdziwej (przed wynalezieniem szczepionek) w XVIII wieku zmarło w Europie koło 60 MILIONÓW osób.
Zgadzam się i to bardzo fajnie, że masz takie argumenty typowo naukowe, ale szczerze podziwiam, że Ci się jeszcze chce przekonywać niedowiarkow, że ziemia wcale nie jest płaska ;)
 
Typowe objawy NOP wystąpiły u mnie szybko po dostaniu szczepienia. Kilka miesięcy potem 4 choroby autoimmunologiczne. Nie do wyleczenia. Do tego totalny spadek odporności. Po tym nikt mi więcej szczepień dawać nie chciał przez jakieś 10 lat. Jeżeli ktoś chce szczepić i uważa, że dzięki temu pomoże sobie czy dziecku - ok. Ja uważam, że lepiej zrobię jeśli dziecko przyjmie szczepienia podstawowe. Nie będę faszerować dziecka niewiadomo czym. Trochę za bardzo wiem jak 'leczenie' tutaj wygląda. Niby pomogą Ci w czymś jednym, żeby jednocześnie rozwalić coś innego i klepać kasę, niemałą. Dlaczego można dostać szczepienie na grypę za darmo, a zdrowe jedzenie itd jest takie drogie? Bo opłaca im się, żebyśmy chorowali. Raz w życiu wzięłam szczepienie od grypy, bo musiałam lecąc tutaj. I szczerze? Nigdy w życiu nie bylam potem tak chora! Przez tydzien nie byłam w stanie pójść do kibla o własnych siłach. Nie wierzę w koncerny.
 
Hej. Jednak mnie ominęła ta glukoza w tłusty czwartek bo ja zupełnie nie pamietałam że powinnam mieć swoją glukozę i przyjść jeszcze wcześniej. Przytulanki lóżkowe z mężem w pierwszym trymestrze były rzadziej bo mężuś miał zimową chandrę ale teraz to nadrobiliśmy . Co do szczepień to warto opóźnić szczepienie noworodka czyli te pierwsze w szpitalu. Np w Niemczech nie szczepią tak wcześnie. Niektórzy lekarze mówią że dziecko musi się najpierw wzmocnić. Gdzieś miałam fajny artykuł o tym. Ale niewiem ile opóźnić ,tydzień ,miesiąc? Jeszcze myślę. To będzie trudne. A co do szczepionek to czy mniej ukłuć nie wiąże się z mniejszą dawką rtęci? Bo jeśli każda szczepionka jest konserwowana świństwami to w skojarzonej będzie tego mniej bo mniej dawek,za to więcej naraz będzie tych innych składników. Więc jeszcze się zastanawiam. Synek miał skojarzoną a córka zwykłą , nie było różnic w reakcjach. Tych dodatkowych nie bralismy a szczepionki na grypę to pic na wodę. Co roku koncerny robią sztuczna panikę dla pieniędzy. Nie raz słyszałam wypowiedzi nie przekupionych lekarzy że prawdziwa grypa to rzadkość reszta to tylko choroby grypopodobne. Mieliśmy kiedyś taką fajną lekarkę, ona przepisywała antybiotyk ale zawsze mówiła żeby poczekać 3 dni i obserwować, leczyć naturalnymi sposobami. Zawsze tak robię i większość infekcji udaje się przejść bez antybiotyku. Matki często wymuszają antybiotyki i lekarze wypisują od razu .przyzwyczajenia chyba, są też lekarze przekupieni przez producentów leków tak że dostajemy wielką listę lekarstw (kropli, psikaczy do czyszczenia nosa, syropów itp) a z tego wszystkiego kupujemy czasem tylko witaminę C i kalcjum :) Jeszcze nigdy żadnych kropli do nosa nie kupiłam, nawet wody morskiej bo niechce ingerować we florę bakteryjną nosa. Wogóle cała odporność siedzi w jelitach więc stawiam na prebiotyki i dietkę typu kefiry, kiszonki... A także olej z pestek dyni i z wiesiołka.
Gabryś się wierci co jakiś czas dosyć mocno. Silny jest. Mężowi udało się trafić na te ruchy
Co do śmierci lóżeczkowej, z pierwszym miałam obawy ,obchodziłam się z nim jak z jajkiem. Bałam się przekręcać go na boki. Do dziś ma troche płaską główkę ale fryz na grzybka więc nie widać. A przy Milusi było inaczej. Nawet w szpitalu cały czas spałyśmy razem bo doiła cycusia bez problemów, więc przyzwyczaiła się do spania na boczku. :)
Sorry za ten wielki wpis ale musiałam nadrobić tematy.
 
reklama
To jaka jest najbezpieczniejsza pozycja do spania dla maluszka?Bo przedtem radzilyscie że na bokach ?

Też będę się rozgladala za monitorem oddechu...musi być nowy czy może być używany?

 
Do góry