W szpitalu
Ze znajomych 80% szło od razu na L4, pozostałe 20% pracowało do oporu - i ja jestem w tych 20%
I mimo - określanych przez niektórych jako szkodliwe - warunków pracy, w obydwu grupach odsetek problemów w ciążach był porównywalny.
Ja po dzisiejszym badaniu - na które poszłam z moim ośmiolatkiem - chyba będę zmieniała ginekologa... Ta pani dr była taka oschła i w sumie niemiła dla Stasia (już na początku grzecznie spytał, czy będzie dziś wiadomo czy to jest braciszek czy siostrzyczka - a ta odburknęła, jeszcze nawet nie zaczynając badania - że jeszcze za wcześnie), że jestem wybitnie rozczarowana tą wizytą... I mimo że badanie było
przez brzuch, to bez pytania mnie powiedziała Stasiowi, żeby poczekał w korytarzu! Ogólnie nie tracę zimnej krwi, ale przyznam, że się we mnie zagotowało - zanim Staszko wyszedł nawet nie pytając jej powiedziałam do niego, żeby został, bo teraz będzie mógł pooglądać dzidziusia.
Dawno nikt mnie tak nie wkurzył... Mam porównanie z poprzednią ciążą, którą prowadził super pan dr - niestety 120km od mojego obecnego miejsca zamieszkania - gdzie małżonek był zawsze mile widziany, gdzie wszystko było ślicznie pokazywane, z każdego badania wychodziliśmy z kilkunastoma zdjęciami i tabelką badań jak ładnie się nasz szkrab rozwija - nie wspominając już o "karcie informacyjnej" drukowanej z komputera, gdzie było wszystko - waga, ciśnienie, tętno, zalecenia, zlecone badania i pokrótce opis, że wszystko jest ok! A tutaj po prostu jak u biednej cioci, wizyta trwa może 10 minut, wszystko na odwal się - no wściekła jestem!
A co do maleństwa to ma już od głowy do pupy 96mm, serduszko bije ładnie - jedno co to w takiej dziwnej pozycji leżał
Łożysko mam na tylnej ścianie [na szczęście sama umiem robić USG i widzę bez opisywania prze ginekologa co i jak, bo tak to bym NIC nie wiedziała, bo ani słowa przy może minutowym badaniu nie powiedziała] i on jakby na plecach na nim leży - taka chyba średnio wygodna pozycja
Dobrze, ze tak się skończyło! I zgadam się, że inwestycja w fotelik jest zawsze dobrą inwestycją! A jeszcze pocieszę Cię, że na naszym etapie ciąży macica jest elastyczna (nie napieta do granic możliwości), wód płodowych jest stosunkowo dużo i to wszystko amortyzuje malucha jak najlepsza poduszka powietrzna - powinno być wszystko ok!
Zgadzam się z Tobą - znam kilka dziewczyn, które mimo naprawdę dobrego wykształcenia i kompetencji nie zostały zatrudnione na stanowiskach o które się ubiegały, bo usłyszały, że są bezdzietne i w wieku prokreacyjnym... Przyszli szefowie nie szczypią się nawet przy rozmowach kwalifikacyjnych i prosto z mostu pytają kiedy był ślub i czy są dzieci... Mam śmieszną sytuację rodzinno-przyjacielską: moja bratowa i moja koleżanka starały się o pracę w tej samej firmie, CV przemawiało raczej za koleżanką natomiast zatrudniona została bratowa bo ma męża od 10 lat i dwójkę dzieci - więc ryzyko ciąży mniejsze
Wprost to usłyszała od szefa!