Hej!
U mnie dziś przez ponad pół dnia nie było prądu i wody- stwierdziliśmy więc z M., że jedziemy do kina i tak zrobiliśmy... Wysiedziałam (bez siusiu!) 3 godziny, nie urodziłam, zrelaksowałam się... Niestety mój brzdąc chyba nie polubił głośnych dźwięków- cały czas mi uciekał gdzieś do boku i do tyłu, kopał po żebrach, siedziałam jak Quasimodo...
Wczoraj miałam różne badanka- tj. usg i ktg i jest super rewelacja- mój synek waży już ok 2700-2800g
(wcześniej- 1900 w 35 tc). Generalnie nie ma już tego podejrzenia hipotrofii i mogę z czystym sumieniem dostawać skurczy, pozbywać się czopa i rodzić...
Piszę to nie żeby się chwalić, tylko że przy okazji dowiedziałam się ciekawej rzeczy od mojej ginki- ponoć ten niedobór masy ciała i za mały brzuszek (o około 5 tygodni mniejszy niż główka) to
konsekwencja DOBRZE prowadzonej cukrzycy Moja lekarka stwierdziła, że tak się dość często zdarza i nie jest to nic niepokojącego- te dzieci ponoć szybko później nadrabiają... Szkoda, że wcześniej tego nie wiedziałam, nie martwiłabym się jak głupia...
Aha, i jeszcze jedna ważna rzecz- teoretycznie można by, jedząc słodycze- podnieść bardzo szybko masę malucha, ale kosztem jego płuc- może mieć problemy z oddychaniem po porodzie...
Hmm, prawdę powiedziawszy to ostatnio nie podchodziłam tak strasznie rygorystycznie do diety- starałam się jeść więcej- słodyczy nie ruszałam, ale zamiast tych chlebków Wasa zaczęłam jeść normalny chleb razowy... jestem przekonana, że to spowodowało w końcu ruszenie wagi- mam nadzieje tylko, że z kolei nie szkodzę maluchowi- ale w końcu cukry po tym chlebie ok 100-105- to chyba ok jest...
Tylko żeby się mamy cukrzycowe nie przestraszyły- stosując dietę cukrzycową Waszym dzieciom nie grozi hipotrofia- u mnie nałożyły się 2 rzeczy: cukrzyca i genetyka (sama mam 150 wzrostu)...
Fajna sprawa- czekając na ktg zastanawiałam się, co u
Starlet i tak jakoś miałam przeczucie, że u niej niedługo coś ruszy... To było ok 11... Chwilkę później tuliła już pewnie swoją córeczkę
Starlet- przeogromne gratki, ale się ucieszyłam po przeczytaniu info na BB
Pasek- miło czytać, że humorek Ci dopisuje, ja też wreszcie śmigam bez lęku, a skurcze... Stały się mniej dokuczliwe wraz z odstawieniem leków
Autosugestia, czary-mary??
Trochę akurat bym się nie obraziła za rozkręcenie jakiejś akcji porodowej w niedługim czasie... ;-)
Nice-girl- witaj wśród słodziutkich mam! :-)
Jeśli cukrzyca wymaga stosowania insuliny, to może trochę dłużej trwać, zanim się ją wyreguluje- ale na pewno się da to zrobić, głowa do góry!
Kasfree- gratuluje udanej wizyty i opanowania cukrzycy :-)
Spokojnie- 130 po kawałku ciasta to nie taki dramat- ja po zjedzonym "grzecznościowo" mikrokawałku szarlotki od teściowej miałam 167... Nigdy więcej!
Gabrielka- zdolny Twój synuś- lada moment będziesz biegać za nim... To ogromna radość, aczkolwiek moja koleżanka zwierzała mi się, że czasami chciałaby swoją chodząca córeczkę zapakować z powrotem w becik i włożyć do łóżeczka... ;-)
Maria- współczuje Ci tej infekcji- strasznie długo Cię trzyma to choróbsko! :-(
A kysz- pójdź precz zarazo!
mama_Ola- duży plus dla męża! I oby zaplusował jeszcze nie raz ;-)
Fajnie, że "piknik" na świeżym powietrzu podobał się Tobie i Leosiowi...
Ptaszyna- 119 to całkiem nieźle jak na nabiał, u mnie z tym jest właśnie problem, ale serek wiejski podjadam- tylko nie całość na raz... ja mam normy do 120 po 1h, ale moja doktor nie czepiała się wyników typu 117-119...
Dorotka- fajne cukry, u mnie też spoko na czczo- coś jakby rzeczywiście było lepiej w końcówce ciąży...
Majka- fajnie, że sprawa becikowego uregulowana- trzeba brać, póki zabiorą! ;-) (ponoć jest taki projekt, że ma go nie być)...
Hi hi- u mnie też zamrażara cała wyładowana filetami, udkami kurczaka i warzywkami na patelnię...
No i jeszcze lody... sorbetowe Grycana, a co- każdy ma swoje słabości i grzeszki... ;-)
Staram się nie jeść ich za często i jedynie malutką porcję na raz, aczkolwiek cukry po nich ok...
Miłego wieczorku, pozdrawiam!