Ja generalnie nie mam problemu z zostawianiem Marcina pod opieką babć. Raz się czuję z tym lepiej raz gorzej ale z dnia na dizeń jest lepiej. Najlepiej mi jak sama się młodym zajmuję ale niestety tak się narazie nie da. W pracy już się na nowo zaaklimatyzowałam i przyznam szczerze że lubię tam chodzić. Uwielbiam przebywać z w domku z synkiem ale od razu jest inaczej jak wróciłam do pracy. Całe szczęście że mam na tyle elastyczne zajęcie że nie ma problemu ze sztywnymi godzinami pracy.
reklama
Odbiję trochę od tematu, ale prosze pomóżcie mi , bo nie mogę wymyślić co można kupić na prezeny ślubny. Idziemy na wesele i ne mam pojęcia co kupić, bo sa to ludzie , którzy wszystko maja... i nie wiem co im kupić żeby byli zadowoleni.
Wiesz co, my swego czasu też mieliśmy problem i wymyślilismy coś co bardzo się spodobało. Kupiłam ładny koszyk, ozdobiłam białymi kwiatami, do środka włożyliśmy dwa ładne kieliszki do wina + dwa wina, do tego kule do kąpieli, płyn, ręczniki kąpielowe, świece ozdobne...
Wkurzyłam się. Mówiłam Wam, ze od kilku miesięcy czekamy aż przyjdą nam zrobić remont ze szkód górniczych, no i mieli być w tym tygodniu, przyjechali, porozkładali rusztowania dookoła domu (oczywiście zdewastowali wszelkie kwiaty które tam miałam posadzone) i poszli. Wczoraj wieczorem przyjechał "szef" i powiedział, ze oni jednak przyjdą na początku lipca, bo skoro gospodarze (moi rodzice) wyjeżdżają na cały praktycznie czerwiec ( rodzice jadą na wczasy najpierw nad morze a potem w góry) to on woli na nich poczekać. A na pewno gdzieś po prostu jakąś fuchę złapali i będą remontować gdzie indziej.
Normalnie jakbym miała forsę to sama wynajmę sobie ekipę a nie muszę liczyć na łaskę kopalni. Wkurza mnie to, ze zwodzą nas już tak długo. Oczywiscie mąż będzie musiał odwołać urlop (bo miał już zarezerwowany). Uff, dobrze że przynajmniej tu mogłam się wygadać...
Normalnie jakbym miała forsę to sama wynajmę sobie ekipę a nie muszę liczyć na łaskę kopalni. Wkurza mnie to, ze zwodzą nas już tak długo. Oczywiscie mąż będzie musiał odwołać urlop (bo miał już zarezerwowany). Uff, dobrze że przynajmniej tu mogłam się wygadać...
Estenskar nie wiem o co ci dokładnie chodzi. My robilismy chrziny w swieta w domu i było fajnei. Co prawda dwa dni prawie nie wychodziłam z kuchni ale było warto.
Najpierw załatw ksiedza i chrzestnych, zastanów sie gdzie chrzesz robic czy w domu czy w restauracji, zapros reszte gosci i wszystko
Najpierw załatw ksiedza i chrzestnych, zastanów sie gdzie chrzesz robic czy w domu czy w restauracji, zapros reszte gosci i wszystko
My już po chrzcinach. Chrzciliśmy 25 grudnia więc Marcinek nie miał jeszcze skonczonych 2 miesięcy. Robiliśmy w domku obiad i ciacho. Nasi rodzice przygotowali większość obiadu, my przede wszystkim ciasta. Poza tym nasza ciocia zaproponowała nam (z czego skorzystaliśmy) że podczas mszy ona wszystko podgrzeje, ugotuje ziemniaczki żeby wszystko było gotowe jak przyjdziemy. Super sprawa. Tylko że jak patrze z perspektywy czasu to chyba wolałabym chrzciny teraz jak młody jest troszkę podrośniety. Wtedy cały czas był cycuś, karmienie trwało ok 30 min, były też nerwy czy wszystko przygotowane, czy sie uda itp. Tłum ludzi w domu, dziecko nerwowe bo każdy chciał go potrzymać teraz już się tak nie daje...
my chyba zrobimy w domu,chociaz perspektywa mycia naczyn i gotowania dla wiecej niz 2 osob troche mnei przeraza ale z drugiej strony pojscie z Filipem do restauracji nie jest dobrym rozwiazaniem. najbardziej boje sie tego,ze Filip zabierze ksiedzu kropidlo,albo cos sciagnie bylam wczoraj u ksiedza i okazalo sie,ze nalezymy do innej parafi : mieszkamy tu od niedawna i wydawalo mi sie logiczne,ze chcrzest bedzie w kosciele,ktory jest najblizej,a tu niespodzianka chcrzesnego juz mamy,bo Dawida brat chcial nim zostac juz jak bylam w 4 miesiacu,chcesna tez mielismy wybrana,ale teraz powiedziala,ze nie moze i takie tam takze mamy problem. mam jeszcze jedno pytanie- podejrzewam,ze tesciu bedzie chcial sobie wypic cos dla toastu(dla mnie to jest nie do pomyslenia zeby pic na chrzcie). nie wiem jak poradzic sobie z taka sytuacja,bo on traktuje nas jak dzieci,ktore nie moga miec swojego zdania ostatnio podpadlam,bo oburzylam sie jak zobaczylam,ze przywiezli do nas psa,bez naszej zgody.on powiedzial,ze nas nie pytal,tylko swojej zony,ktora wtedy byla z Filipem chcialabym uniknac takich sytuacji na chrzcie.
reklama
my już mieliśmy chrzest pod koniec maja W kościele wiadomo jak to się odbyło ,Lena na szczęście przespała całą ceremonię ;D Po kościele pojechaliśmy do mojej teściowej ( z racji tego że my mamy małe mieszkanko),byli chrzestni z osobami towarzyszącymi.Po obiadku wszyscy poszliśmy na grila na działkę.No niestety tam był alkohol,ale wszystko na szczęście odbyło się kulturalnie .
Podziel się: