Witamy Bananowa!
Ja też bym chętnie odskoczyła codziennie na parę godzin od małego. 24 godziny na dobę to dla mnie trochę za dużo. Owszem lubię z nim być, bawić się, karmić (chociaż ostatnio odprawia mi cyrki przy każdym jedzonku które nie jest mleczkiem) no ale ileż można. I w kólko to samo. Już nie pamiętam kiedy obejrzałam wieczorem jakiś dobry film, po prostu mi się nie chce , zmęczona jakaś tym wszystkim jestem. Na książki owszem jeszcze znajduję czas, gdyby tego mi zabrakło chyba bym już zwariowała.
Wczoraj się uśmiałam, ile razy zaczynaliśmy się z mężem do siebie przytulać to mały momentalnie siad w łóżeczku i patrzy. W końcu musieliśmy się wynieść do drugiego pokoju, żeby nie niepokoić malucha. :laugh:
Ja też bym chętnie odskoczyła codziennie na parę godzin od małego. 24 godziny na dobę to dla mnie trochę za dużo. Owszem lubię z nim być, bawić się, karmić (chociaż ostatnio odprawia mi cyrki przy każdym jedzonku które nie jest mleczkiem) no ale ileż można. I w kólko to samo. Już nie pamiętam kiedy obejrzałam wieczorem jakiś dobry film, po prostu mi się nie chce , zmęczona jakaś tym wszystkim jestem. Na książki owszem jeszcze znajduję czas, gdyby tego mi zabrakło chyba bym już zwariowała.
Wczoraj się uśmiałam, ile razy zaczynaliśmy się z mężem do siebie przytulać to mały momentalnie siad w łóżeczku i patrzy. W końcu musieliśmy się wynieść do drugiego pokoju, żeby nie niepokoić malucha. :laugh: