wczoraj po 10 poszlam z kotem do weterynarza,od razu lekarz powiedzial ze tu tylko operacja bo miala jeszcze guzy i ze je tez trzeba wyciac. Bylam przy niej jak ja usypial ,pozniej glaskalam jak jej golil brzuch. A pozniej 3 godz pod gabinetem, czekalam na kota,operacja sie udala,dostalam zastrzyki z antybiotykiem do domu,bo powiedzialam ze moge jej sama robic. Wczoraj caly dzien przespala,nosi taki kubraczek by nie lizala rany a szef ma na cala swoja dlygosc na brzuchu. W nocy zaczela sie wybudzac i chcial wychodzic z kojca a ze jeszcze ja narkoza troche trzymala to sie bardzo chwiala j nie moglam jej wypuscic to w nocy troche pomialczala ale mi sie wydaje ze nie z bolu a z tego ze ona nei lubi byc zamknieta. Dzis rano juz zjadla,napila sie i naet mruczy jak sie ja poglaska
co jakis czas troche ja wypuszczam by pochodzila,ale 10 dni ma byc w domu,za 10 dni na czesciowe sciaganie szwow i pozniej powie kiedy nastepnym razem przyjsc. Ciesze sie ze teraz bedzie juz co raz lepiej z nia.