Znaczy ja liczę tygodnie jak lekarze, czyli skończone
mielismy chyba 22+4 jak się urodziła.
Potem czytałam, że po wylewach można jeszcze działać, że mózg noworodka jest plastyczny i może nadrobić to, co się zniszczyło wylewem. Ciągle łapię momentami wyrzuty sumienia, bo nam nikt o tym nie powiedział, tylko że koniec i czy zgadzamy się na odłączenie podtrzymania. Więc ciągle się zastanawiam czy faktycznie były szanse i czy może inny szpital by to udźwignął, ale znowu jakbym miała zostać z dzieckiem , które jest "roślinką" to też nie wiem czy to by miało sens. Nie wiem czy zrobiono wszystko, co się dało zrobić.