Jest zgodne z prawem. Prawda jest taka, że jeśli dziecka nie podejmiesz pod aparaturę to ono umiera, nie ma żadnej szansy na samodzielne życie. Urodzone przedwcześnie dziecko niebywale cierpi. Ból jest tak okrutny, że na początku podaje się im sedacje, podaje się leki uśmierzające ból i usiłuje ratować trochę wbrew naturze. Nie macie pojęcia jaki to jest ból. Ja o tym mówię, bo na to patrzyłam, ale prawda taka, że sama nie mam pojęcia jaki to ból. Dlatego nie mówi się o stanie stabilnym. Jest dobrze na tu i teraz, by np za godzinę walczyć o każdy oddech. Moje dziecię było tak niestabilne, że zaledwie 4 razy przez 2 miesiące mogłam ja kangurowac. Dotyk jakikolwiek równa się potężny ból, bo układ nerwowy jest niedojrzały, jeszcze nie do końca zmienilizowany. Dlatego tu nie mówimy o eutanazji, tylko o terapii uporczywej podtrzymującej życie z nadzieją, że się uda. Moja córka miała 10% szans na przeżycie. Po wylewie mimo sedacji mózg ulega degeneracji. Ten proces najczęściej się zatrzymuje, ale czasami się nie zatrzymuje pochłaniając cały narząd. To kolejny ból. Mogłabym tak wymieniać, ale większość rzeczy sprowadza się niestety do cierpienia. U nas pani neonatolog wchodziła na salę i pierwsze co robiła, to patrzyła na buziaki maluchów. Jak tylko któryś płakał albo się krzywił to od razu reagowała. Dzieci muszą być spokojne, by poradzić sobie z tym, co czują, by ciało mogło dojrzewać i powoli rosnąć zwiększając szansę na przeżycie. Moim zdaniem to nie eutanazja. Jeśli jednak dziecko powoli umiera, a lekarz to widzi po badaniach, to podawanie leków wydłuża agonie, dlatego pyta się rodziców o odstąpienie od uporczywej terapii.Czy to jest zgodne z naszym prawem? Wydaje mi się że nie. Tylko w przypadku stwierdzonej śmierci pnia mózgu. Ja kiedyś śledziłam losy dziewczynki która urodziła się z ciężka zamartwica. Ani jednego dnia nawet palcem nie poruszyła. I żyła tak chyba 5 albo 6 lat.
Jak kręci nam się w głowie, to trudno wytrzymać. Przy wylewie ta część mózgu ulega uszkodzeniu. Robi się obrzęk. To naprawdę boli, jest niedobrze, nie ma siły na oddech, to naprawdę ciężkie stany, a te maluchy są same. Nie potrafią się ogrzać, wtedy nie podaje się pokarmu doustnie, by nie obciążać dodatkowo ciała. Te procedury są naprawdę skomplikowane.