No to czas na mnie.
rano 30.10 bylam na rutynowej wizycie w szpitalu.Juz o 8:00 rano mialam delikatne skurcze co 20 minut.Dziwila mnie ich regularnosc i dlatego powiedzialam o nich lekarce,ktora mnie badala.Po raz pierwszy w tej ciazy mialam badanie dowcipne,ktore nic nie wykazalo.No moze rozwarcie na jeden palec,ale nic pozatym.Pani doktor zasegurowala nawet skurcze Braxtona.
Skurcze nie przechodzily,ale nie byly uciazliwe.Nasilily sie dopiero po 23:00 a przed polnoca byly juz regularnie co 5 minut.Jeszcze wstrzymywalam sie z panika i spokojnie zartowalam z mama i mezem.
Jednak juz po 24:30 skurcze sie nasilily i powtarzaly sie co 3-4 minuty.
Po 1:00 zdecydowalismy jednak pojechac do szpitala ze wzgledu na odleglosc (40km).
Zostalam odrazu skierowana na porodowke,do pokoju jednoosobowego gdzie mloda polozna (26lat) zajela sie mna.Byla to juz godzina 2 w nocy.
Podlaczyla mnie do Ktg i sprawdzila rozwarcie.Bylo na 3cm.
Po godzinie 3 znowu sprawdzial rozwarcie,bylo na 4,5cm.Przyszla pani anestezjolog i zaaplikowala mi ZZO.
Moje skurcze poszly w niepamiec
Do czasu
Moje cisnienie zaczelo wariowac,tetno mlodego zaczynalo sie dziwnie zachowywac.
Postanowili,ze wiecej dawek znieczulenia nie moge dostac,bo moje cisnienie na to nie pozwala.Miezyli mi je co 5 minut i najnizszy zapis to 70/33
a najwyzszy 80/44
O godzinie 5 zalozyli mi cewnik i przebili pecherz.godzine po tym zabiegu dostalam strasznych boli w okolicy odbytu
O godzinie 6:45 zaczelam przec.Najlepsze jest to,ze mlody nie byl w kanale rodnym do samego konca.Musialam go wyprzec gdy byl jeszcze na gorze.To bylo strasznie wymeczajace.Parlam na trzy wdechy.Pierwszy wdech wychodzil mi super,drugi tak sobie a trzeci do bani.No i tym sposobem mlody sie chowal.
Ale 4 ostatnie parcia dalam z siebie wszystko.Tak sie zatracilam w tym parciu,ze nie uslyszalam poloznej,ze mam nie przec
NO i dlatego zalatwilam sobie krocze,polozna chciala je ochronic,mialam nie przec...mam 4 szwy
Na szczescie sa to szwy rozpuszczalne i bylam szyta w znieczuleniu.
Mlody wyskoczyl o 7:17
Dostal 9 punktow.Jeden zabrali za kolor skory w pierwszej minucie.
Dostalam go na piersi,wydarl sie porzadnie.I juz bylo cudownie.
co do opieki w szpitalu.
Porod prowadzila mloda,ale doswiadczona polozna,pozniej juz do samego parcia przyszla starsza ranga polozna,ale mila i usmiechnieta.
Wogle byly pelne podziwu,ze sie non stop usmiecham,ale jak tu nie szczerzyc zebow jak wszyscy mili do bolu.Nigdy przy wbijaniu welflonu nie uslyszalam tyle slow "przepraszam".Przepraszaly za kazdy,maly bol,ktory musialy mi zadac.
Byly pomocne,przemile i przychylne.
Cos wspanialego.
Nawet lataly mezusiowi kawusie zrobic
Polozna byla ze mna od samego poczatku,do samego konca.Nie opuscila mnie nawet na minutke,wiecznie sie pytala jak sie czuje.
Plotkowalismy sobie z nia z usmiechami na twarzy.
Po urodzeniu Matiego (jakies 30 minut) dostalam kawke i tosty.Maz tez.
Na porodowce zostalam jeszcze godzinke,zeby zapoznac sie z dzieciatkiem i wykonac plan "skin to skin". To znaczy,zeby przylozyc go do piersi ,poprzytulac sie.Byc po prostu ze soba.
Po tym wszystkim przewieziono mnie na oddzial.Trafilam do sali 4 osobowej,gdzie lezala jedna mama z dzieckiem i dwie mamy bez dzieci (dzieci w inkubatorach na innej sali).
No i tutaj tez nie moge zlego slowa powiedziec.Zajeli sie mna cudownie.WIecznie jakas pielegniarka byla przy mnie,non stop pytaly czy cos boli itp.
Kiedy znieczulenie zeszlo calkowicie z nog,pielegniarka poszla ze mna do Wc i trzymala mnie kiedy siusialam
Chodzila tak dlugo ze mna,az odzyskalam slily.
Moje cisnienie dalej nie bylo idealne (90/45) i dostalam 3 litry plynow wzmacniajacych,tak wiec czesto bylam gosciem w Wc
Pielegniarki byly 24/24 przy mnie.Srodek przeciwbolowy mialam na zadanie.
Rewelacja
Naprawde jestem zadowolona.
Ogolnie porod byl szybki,ale wymeczajacy.
Ze szpitala wyszlam z hemoglobina 9.2 niskim cisnieniem (choc nigdy nie moglam sie pochwalic wysokim lub chocby w normie).
No i przez to moje parcie mam 2 hemoroidki
Kurcze,ale sie napisalam...
Moje dziecie sie juz budzi