Melduję, że Lidia się urodziła. Ważyła 3970 gram i mierzyła 59 cm. Była rekordzistką dnia. Jest bardzo grzeczna. Wczoraj oglądała swoje paluszki - ma cudnie ukształtowane pazurki, długie, wąskie - jakby wyszła od kosmetyczki. Ku zdziwieniu wszystkich ma ciemne włosy po mnie. No i są długie i gęste. Uwielbia przytulać się do mamy i taty.
Ja niestety nie czuję się najlepiej. Poród odbył się z uwagi na mój kręgosłup i przebyte zapalenie opon mózgowych w znieczuleniu ogólnym. Wybudzeniebyło mało przyjemne. Ból po ranie duży i aktualnie jestem na morfinie. Najgorsze jest pionizowanie, które źle zmoszę, bo boli mnie kręgosłup.
przed porodem zaistniałam w świecie mediów, bo okazało się, że nasza firma od krwi Pępowinowej w naszym szpitalu w tym tygodniu orgazizowała harytatywnie zniórkę krwi na cele publiczne, a my nyliśmy jedyni z umową. Opowiadałam więc w radio, dlaczego się zdecydowaliśmy.
Po porodzie miałam atrakcję, bo przyniesiono mi czyjegoś synka.:-)
A. Kangurował Małą, co bardzo ich do siebie zbliżyło.
Mam nadzieję, że dadzą mi jeszcze morfinę i uda mi się dziś pochodzić.