reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ciężaróweczki po in vitro

reklama
Oooo:). A to taki do ciasta waniliowy??? I czy na muchy też działa, bo tych wiecej niż komarów i zawsze się jakaś skitra na noc, żeby o 5 rano człowieka wk....:angry:

Dr Oetker albo Gellwe :-D podwójne zastosowanie!!
Na muchy nie testowałam, ale na ogrodzie też nie podlatywaly tylko nie wiem czy dlatego, że ich nie było czy olejek je odstraszał...
 
Dziewczynki, u nas góry i doliny. Nie mam za bardzo weny pisać...
Tydzień zaczął się koszmarnie, Gajula złapała gronkowca, było ciężko, trzeba było respiratora, żeby jakoś ją wyprowadzić z bezdechów, na razie niby znów cpap, antybiotyki nadal są, czwartkowe toczenie krwi było chyba najgorszym do tej pory, bo u nas podają dzieciaczkom najpierw lek rozszerzający naczynia krwionośne i jak nigdy Gajusia po min strasznie wymiotowała (ponoc to normalne, ale nigdy wcześniej nic jej po tym nie było), nie muszę chyba pisać jak się czułam patrząc jak biedula się męczyła, zmieniały jej 2x wszystkie pościele w inkubatorze, ale i tak większość czasu w tym leżała, przez bite 2 godziny ją męczyło jak małego narkomana na głodzie... ona wymiotowała a ja przy niej płakałam z bezsilności... straszny widok...
Dziś na szczęście lepiej, pytanie tylko do kiedy...
U Igusi na razie powolutku do przodu, ale wczoraj też miała ostatnią dawkę sterydu na płucka, lekarze mówią, że raczej na pewno po odstawieniu będą znów przez jakiś czas problemy.
 
Dziewczynki, u nas góry i doliny. Nie mam za bardzo weny pisać...
Tydzień zaczął się koszmarnie, Gajula złapała gronkowca, było ciężko, trzeba było respiratora, żeby jakoś ją wyprowadzić z bezdechów, na razie niby znów cpap, antybiotyki nadal są, czwartkowe toczenie krwi było chyba najgorszym do tej pory, bo u nas podają dzieciaczkom najpierw lek rozszerzający naczynia krwionośne i jak nigdy Gajusia po min strasznie wymiotowała (ponoc to normalne, ale nigdy wcześniej nic jej po tym nie było), nie muszę chyba pisać jak się czułam patrząc jak biedula się męczyła, zmieniały jej 2x wszystkie pościele w inkubatorze, ale i tak większość czasu w tym leżała, przez bite 2 godziny ją męczyło jak małego narkomana na głodzie... ona wymiotowała a ja przy niej płakałam z bezsilności... straszny widok...
Dziś na szczęście lepiej, pytanie tylko do kiedy...
U Igusi na razie powolutku do przodu, ale wczoraj też miała ostatnią dawkę sterydu na płucka, lekarze mówią, że raczej na pewno po odstawieniu będą znów przez jakiś czas problemy.
Oj Kochana, bardzo Ci współczuję że musicie przez to przechodzić, ale wierzę że będzie dobrze i już wkrótce będziecie mogły się sobą cieszyć tak w 100%, a wszystko co złe odejdzie w zapomnienie. Trzymajcie się dzielnie:*.
 
Dziewczynki, u nas góry i doliny. Nie mam za bardzo weny pisać...
Tydzień zaczął się koszmarnie, Gajula złapała gronkowca, było ciężko, trzeba było respiratora, żeby jakoś ją wyprowadzić z bezdechów, na razie niby znów cpap, antybiotyki nadal są, czwartkowe toczenie krwi było chyba najgorszym do tej pory, bo u nas podają dzieciaczkom najpierw lek rozszerzający naczynia krwionośne i jak nigdy Gajusia po min strasznie wymiotowała (ponoc to normalne, ale nigdy wcześniej nic jej po tym nie było), nie muszę chyba pisać jak się czułam patrząc jak biedula się męczyła, zmieniały jej 2x wszystkie pościele w inkubatorze, ale i tak większość czasu w tym leżała, przez bite 2 godziny ją męczyło jak małego narkomana na głodzie... ona wymiotowała a ja przy niej płakałam z bezsilności... straszny widok...
Dziś na szczęście lepiej, pytanie tylko do kiedy...
U Igusi na razie powolutku do przodu, ale wczoraj też miała ostatnią dawkę sterydu na płucka, lekarze mówią, że raczej na pewno po odstawieniu będą znów przez jakiś czas problemy.

Jak to czytam to mam łzy w oczach, a co dopiero ty musiałaś przeżyć widząc jak Gajusia się męczy...
Dziewczynki dzielnie walczą i mam nadzieję, że niedługo te trudne chwile staną się dla was wspomnieniem i będziesz mogła w pełni cieszyć się macierzynstwem a twoje księżniczki będą zdrowo rosły.
 
Dziewczynki, u nas góry i doliny. Nie mam za bardzo weny pisać...
Tydzień zaczął się koszmarnie, Gajula złapała gronkowca, było ciężko, trzeba było respiratora, żeby jakoś ją wyprowadzić z bezdechów, na razie niby znów cpap, antybiotyki nadal są, czwartkowe toczenie krwi było chyba najgorszym do tej pory, bo u nas podają dzieciaczkom najpierw lek rozszerzający naczynia krwionośne i jak nigdy Gajusia po min strasznie wymiotowała (ponoc to normalne, ale nigdy wcześniej nic jej po tym nie było), nie muszę chyba pisać jak się czułam patrząc jak biedula się męczyła, zmieniały jej 2x wszystkie pościele w inkubatorze, ale i tak większość czasu w tym leżała, przez bite 2 godziny ją męczyło jak małego narkomana na głodzie... ona wymiotowała a ja przy niej płakałam z bezsilności... straszny widok...
Dziś na szczęście lepiej, pytanie tylko do kiedy...
U Igusi na razie powolutku do przodu, ale wczoraj też miała ostatnią dawkę sterydu na płucka, lekarze mówią, że raczej na pewno po odstawieniu będą znów przez jakiś czas problemy.
Bardzo mocno trzymam kciuki za dziewczynki. Myślę o was dziewczyny.
 
reklama
Dziewczynki, u nas góry i doliny. Nie mam za bardzo weny pisać...
Tydzień zaczął się koszmarnie, Gajula złapała gronkowca, było ciężko, trzeba było respiratora, żeby jakoś ją wyprowadzić z bezdechów, na razie niby znów cpap, antybiotyki nadal są, czwartkowe toczenie krwi było chyba najgorszym do tej pory, bo u nas podają dzieciaczkom najpierw lek rozszerzający naczynia krwionośne i jak nigdy Gajusia po min strasznie wymiotowała (ponoc to normalne, ale nigdy wcześniej nic jej po tym nie było), nie muszę chyba pisać jak się czułam patrząc jak biedula się męczyła, zmieniały jej 2x wszystkie pościele w inkubatorze, ale i tak większość czasu w tym leżała, przez bite 2 godziny ją męczyło jak małego narkomana na głodzie... ona wymiotowała a ja przy niej płakałam z bezsilności... straszny widok...
Dziś na szczęście lepiej, pytanie tylko do kiedy...
U Igusi na razie powolutku do przodu, ale wczoraj też miała ostatnią dawkę sterydu na płucka, lekarze mówią, że raczej na pewno po odstawieniu będą znów przez jakiś czas problemy.
Bardzo mi przykro, ze musisz tyle przechodzic. Ciezko sie to czyta, a tym bardziej nie wyobrazam sobie jakie to musi byc dla Ciebie trudne... Mocno wierze, ze za chwile bedzie lepiej i to wszytsko bedzie dla Was tylko koszmarnym wspomnienien. Duzo sily @dzoasia. Jestes wielka.
 
Do góry