reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ciężaróweczki po in vitro

Anulla na watku iui jest dziewczyna Pole, ktorej synkowi stwierdzili takie podniebienie i w ogole nie mogla karmic piersia. To jej post na ten temat: "To podniebienie gotyckie. Od architektury, strzeliste i wysokie sklepienia gotyckie w kształcie łukow (to znaczy to moja interpretacja, bo tak mi sie kojarzy, ale nazwa na pewno taka).
Do tego podniebienia ciezko jest cos zassac jak np.piers, bo nie ma możliwości docisnac jak do bardziej płaskiej powierzchni. Powyższa wiedza ratuje psychikę matki..."
 
reklama
Kasik, no właśnie mała miała problem z łapaniem piersi i nie dawała rady. Miała problem ze ssaniem i doradca laktacyjna kazała mi karmić przez kapturki do czasu aż mała się nauczy ssać. Teraz widzę, że jakoś jej idzie, dlatego muszę te podniebienie skonsultować u pediatry czy to prawda. A w szpitalu nikt nie wiedział dlaczego mała źle ssie i nie chce piersi łapać. Tylko jedna położna mi pomogła i powiedziała, że to przez te podniebienie.
 
Kasik no to widać że u Anulli te kapturki uratowaly kp. i mała ładnie sobie radzi :)

Anulla jak najbardziej skonsultuj u lekarza ale najważniejsze że mała łyka tzn że sobie ładnie radzi :)
 
Kasik, w szpitalu ja miałam to samo. Położne kazały mi przystawiać do piersi, a mała się darła na cały oddział, bo nie mogła złapać brodawki i nie szło jej. Laktacyjna kazała mi karmić przez kapturki i to pomogło. Ale te podniebienie i tak skonsultuję, bo nie daje mi ono spokoju. A już o połoznych w szpitalu to nawet nie chcę myśleć. Chyba dzięki nim jakoś się ogarnęłam z małą, bo miały mnie gdzieś i musiałam sobie sama radzić. I dzięki nim przeszłam kryzys, a one się dziwiły dlaczego ja płaczę. Szkołę życia miałam w szpitalu i dobrze, że już w domu jesteśmy :)
 
cześć dziewczyny - przyszłam się pożalić dziś i z góry przepraszam za to.. mam chwilę słabości.

Moje dziecko wczoraj wyjechało na Zieloną Szkołę, a mój mąż w delegację. Zwykle bardzo się cieszę z takich "dni wolnych" - całe dla mnie. A teraz... matko... wczoraj się jeszcze trzymałam, ale nie mogłam spać w nocy - miałam palpitację serca, normalnie tak mi biło szybko jak nigdy... nie mogłam się wyciszyć, aż w uszach mi biło - no i się nakręcałam, że sama siedzę i tak dalej... suma summarum przeryczałam noc i cały dzisiejszy poranek - czuję się zmęczona na maksa - głównie psychicznie... nienawidzę tych hormonów... cały czas z tyłu głowy mam takie poczucie, że mnie zostawił (mąż), a ja tu sama, samotna siedzę... masakra... nigdy bym nie pomyślała, że nadejdzie taki dzień, że będę tak irracjonalnie ryczeć za facetem :confused2: aha i dodam jeszcze, że wczoraj była nasza 2 rocznica ślubu, którą spędziliśmy oczywiście osobno... :baffled: stąd też moje nakręcanie...
Oby do grudnia - jakieś 2-4 tygodnie po porodzie hormony powinny się wyrównać do stanu przed, prawda?

Wczoraj w nocy poczułam malucha - tak delikatnie, że gdyby nie noc i leżenie na plecach, wsłuchiwanie się w bijące moje serce, to bym na pewno przeoczyła. Poczułam takie rozpieranie i od razu przypomniałam sobie jak to było z moim pierwszym :) ... najgorsze jest to, że od razu się poryczałam, bo męża nie ma, a ja sama, samiutka... niech mnie ktoś dobije :baffled:
Sorry, ze tak smędzę... chyba musiałam to z siebie wyrzucić... proszę mnie tylko nie zaliczać do wariatek ;-)
 
Witaj szkrabek.....mam to samo,ciągle smutna, rozżalona nie wiadomo po co,na co, pełna podejrzeń itp :( wiem że mój partner ma ze mną teraz ,, trzy światy", ciągle czuje się samotna,opuszczona :(samej mi z tym ciężko.ale chyba jakoś musimy przez to przejść. u mnie dodatkowo nowa praca u partnera, nowa atrakcyjna szefowa ( a ja coraz grubsza) normalnie płakać się chce. zrobiłam się mega zazdrosna i aż sama się sobie czasami dziwie :(. jak sobie z tym radzić???? :nerd:
 
hormony to suka. przechodzę dokładnie to samo. Uczucie niepokoju, wkręcanie sobie, że mąż mnie nie kocha, że jestem gruba, nieatrakcyjna. shit! gdyby tylko były jakieś blokery na ten stan, ciąża byłaby piękna:-D

PS: wczoraj miałam wizytę u prowadzącego. 14 tc a moje "maleństwo" ma już 8 cm :szok: jak tak dalej pójdzie to w grudniu urodzę nastolatka:-D
 
reklama
Anulla taki długi pobyt w szpitalu nie sprzyjał ani Tobie ani córci. O jakimś rytmie dnia można zapomnieć, dlatego dopiero teraz zaczynacie pracę nad tym. Do tego problem z kp...ale radzisz sobie, będzie coraz lepiej:sorry:

Mnie ominęły huśtania nastroju i dni płaczliwe. Więc u siebie wpływu hormonów nie widzę:sorry:
Mój synuś wczoraj ważył 660 gram, wszystko prawidłowe i w normie. Ułożenie miednicowe, wody, łożysko i inne parametry dobre. Wyniki z krwi i z moczu bardzo dobre. Za 3 tyg kolejna wizyta, bez potrzeby badań, dopiero później na jeszcze kolejną wizytę powtórka z morfologii, moczu i pierwsze badanie glukozy po obciążeniu:tak:
 
Do góry