Kochane babeczki - nie widzę opcji 'dziękuję' pod postami, więc bardzo Wam wszystkim dziękuję w tym miejscu za gratulacje
Jesteśmy już w domu od soboty, ale dopiero teraz znalazłam chwilę, żeby coś do Was napisać.
Przyjście na świat synka było dla nas dużą niespodzianką. Nie spodziewaliśmy się, że urodzę w lutym. W środę mówiłam nawet do męża, że wszyscy dookoła wróżyli nam, że mały przyjdzie na świat w lutym, a tu luty się kończy, a ja nie mam żadnych, dosłownie żadnych, symptomów zbliżającego się porodu. Mówiłam mężowi, że pewnie jeszcze trzeba będzie poród wywoływać, bo się ‘przeterminuję’

Nic, zupełnie nic, nie wskazywało na to, że późnym wieczorem tego samego dnia poczuje pierwsze skurcze. Nie odszedł mi czop, nie miałam intensywnych skurczy przepowiadających, nie odeszły mi wody, nie obniżył się brzuch jakoś znacząco. Po prostu nagle poczułam pierwszy skurcz. Byłam pewna, że to fałszywy alarm i nawet nie przerwałam czynności, które akurat wykonywałam. Po około 10 minutach poczułam kolejny skurcz. Wtedy zakomunikowałam mężowi, że muszę się położyć na chwilę i odpocząć, bo coś mnie brzuch boli. Po kolejnych 10 minutach i kolejnym skurczu wzięłam długą kąpiel, po której skurcze nie ustąpiły. Już wtedy wiedziałam, że się zaczyna.
Najlepsze jest to, że do mojego męża zupełnie nie docierało, że zaczęłam rodzić. Myślał, że to fałszywy alarm i że zaraz mi przejdzie. Położyliśmy się nawet spać, ale ja po 10 minutach musiałam wstać. Chodziłam tak jeszcze około godziny czasu po domu i gdy skurcze były już bardzo intensywne, co 5 min., to obudziłam męża i około 2 w nocy pojechaliśmy do szpitala. Tam przyjęli mnie na oddział mimo, że rozwarcie było dopiero na pół cm (myślałam, że padnę, jak to usłyszałam – boli jak nie wiem, a rozwarcia prawie brak). Wysłałam męża do domu. O 5 rano skurcze były już nie do wytrzymania a rozwarcie na 3 cm, więc z anestezjologiem podjęliśmy decyzję o znieczuleniu. Po tym jak mi je podali przyjechał mój mąż. No i potem wszystko poszło już sprawnie. Przed godz. 10 mały był na świecie.
Muszę napisać, że to, że miałam taki szybki poród (nie licząc tych początków w domu), jest zasługą super lekarza i położnej. Położna była przy mnie cały czas (mimo, że nie miałam wykupionej usługi ‘dedykowanej położnej’). Tak poprowadziła poród i dobierała mi pozycje, żebym jak najmniej cierpiała i żeby wszystko poszło sprawnie. Jestem bardzo zadowolona z opieki w trakcie i po porodzie. Dostałam mnóstwo cennych wskazówek jak pielęgnować i karmić maluszka. Położne były na każde skinienie i dały mi dużo wsparcia. Życzę każdej kobiecie, żeby mogła rodzić w takich warunkach, bo to powinien być standard wszędzie a nie luksus.
Dziewczyny, które będą rodzić naturalnie – strach ma wielkie oczy. Poród naprawdę nie musi być traumatycznym przeżyciem. Ja bez strachu mogłabym jeszcze raz przez to przejść. Moment, w którym kładą maluszka na brzuchu, jest najpiękniejszym momentem w życiu. Nigdy tego nie zapomnę. Leżałam tak z małym dwie godziny non stop i patrzyliśmy na siebie. Popłakałam się ze szczęścia. Po tylu latach starań patrzeć w oczy swojemu dziecku to po prostu prawdziwy cud narodzin. Mój mąż również bardzo się wzruszył. Warto walczyć, aby doczekać takiego momentu. Nie wolno nigdy poddawać się, bo na końcu czeka najwspanialsza nagroda.
No a pierwsze dni w domu – wiadomo – chaos

Ale to taki cudowny chaos

Raz pieluszka, raz cyc, raz spanie, raz płacz

a w międzyczasie jeszcze coś w domu czasem trzeba zrobić, coś załatwić. Jestem troche zmęczona, niewyspana, ale najszczęśliwsza na świecie

Wreszcie jestem mamą
Ps. Tego posta pisałam na raty w Wordzie

Pewnie będę się rzadziej teraz odzywać, ale staram się w wolnych chwilach czytać, co u Was słychać. Trzymam kciuki za
Sylwię, bo teraz Twoja kolej kochana
