[FONT="]
gotadora myślę o Tobie i mocno trzymam kciuki Słonko, eh, no młode chłopaki z tych Naszych tatusiów, przeszłam to samo więc jestem w stanie sobie wyobrazić co wtedy czułaś…
Sylwia1985 wzruszyłam się jak przeczytałam Twój post, Twój tata też był jeszcze bardzo młody, piękny wiek. Mojego tatę operował już dr Religa, to znaczy operował, dokonał przeszczepu serca mojego ojca ( które po wypadku wciąż było zdrowe i silne) 18 chłopakowi, więc część mojego tatusia jest jeszcze na tym świecie!! Kiedyś bardzo chciałam znaleźć tego chłopka ale nie chcieli mi podać żadnych danych w szpitalu, powiedzieli że przykro im ale to niemożliwe. W sumie nie wiem po co miałabym go szukać, może po to żeby go przytulić …Mój tata- może to trochę mocne ale i tak, tak wiele sobie mówimy- został w sumie zabity przez dziewczynę która się w nim obsesyjnie zakochała. Znaliśmy ją, była bardzo młodziutka, mieszkała na osiedlu obok, mój tata pracował na kopalni, ona w kadrach, nie dawała mu spokoju, prosiła by porzucił moją mamę, zostawił dzieci i wyjechał z nią, a ona też zostawi męża i dziecko (2 letnią wówczas córeczkę!) Mój tata się z tego śmiał i traktował ją z góry i …zapłacił za to. Popełnił błąd podczas imprezy barbórkowej kiedy przyjechała tam i zaoferowała że odwiezie do domu tatę i dla niepoznaki jego kolegę, bo jak wiadomo wypili wtedy za dużo, wszystko sobie zaplanowała. Kiedy jechali już sami spytała go po raz ostatni, powiedział nie, ona powiedziała „dobrze, w takim razie nie będziesz ani ze mną ani z żadną inną”. Wjechała w drzewo z ogromną siłą, mój tata zginął na miejscu, ona przeżyła, straciła obie nogi, miała bardzo poważne obrażenia (do dziś nie wsiadałabym do małego fiata) i długo umierała w szpitalu. Gdyby nie przeżyła nie dowiedzielibyśmy się co się stało, nie chciała żyć, choć lekarze dawali jej szansę, chciała tylko żeby moja mama przyszła do szpitala i jej wybaczyła. Dla mnie był to szok i długo nie mogłam zrozumieć dlaczego moja mama tam poszła, tak mocno kochałam tatę iż pamiętam do dziś jak krzyczałam że znajdę ją w tym szpitalu i zabiję, a moja mama, Anioł i dobro w ludzkiej postaci, poszła tam, wszystko jej opowiedziała, powiedziała że teraz zrozumiała co zrobiła, że po to przeżyła by dźwigać ten krzyż, ale że błaga o przebaczenie. Dzień później zmarła… Mój tatuś leżał jeszcze podłączony do maszyny dlatego że serce pracowało ale nastąpiła śmierć mózgu, dr.Religa tłumaczył nam że musimy zrozumieć że on już nie żyje, to tylko respirator… I kiedy okazało się że ten chłopak potrzebuje serca, oddaliśmy je…
[/FONT]
[FONT="]Tyle czasu nikomu tego nie opowiadałam, za każdym razem gdy to z siebie wyrzucam czuję jakieś wewnętrzne oczyszczenie… choć z drugiej strony przepraszam Was, w ciąży nie powinnyśmy może opowiadać sobie takich historii, chociaż, to przecież samo życie…[/FONT]