Z tego, co słyszałam dzieci często zachowują się zupełnie inaczej w żłobku itp niż w domu. Ważne, że w domu te dzwieki wydaje. Logopeda nie zaszkodzi na bank, lepiej zawsze wszystko skontrolować, tym bardziej, gdy Cię to niepokoi. Ale chyba ma jeszcze czas, z tego co mi wiadomoNo wlasnie ona nie chce powtarzac.tylko to co chce.gada to co zna i oczywiscie po niemiecku-mowi tak z akcentem i tak stanowczp po swojemu ze to bardziej niemiecki niz chinskino i jak czasami cos gada woem o co jej chodzi ale ogolnie lipa.a dzis mi jeszcze pani ze zlobka mowi ze ona tam zadnych dzwiekow z siebie nie wydaje.
reklama
Moim zdaniem trochę za wcześnie na kolejny transfer, ale rozumiem, że to Wasza decyzja. Ja musiałam młoda odstawić, chcoiaz byłam w trakcie już, tylko na noce nie mogłam się rozstać. Ja podchodziłam na cyklu sztucznym. Wszelkie hormony mogą zaszkodzić dziecku, które jest karmione.Jest tutaj jakaś mama co podeszła do udanego transferu karmiąc piersią? (za zgodą dr lub bez jego wiedzy)
Miałam odstawić małą po 6 miesiącach i spróbować kolejny raz (mamy jeszcze 2 zarodki) ale ona nie chce mm (probowalismy różnych) ma rozszerzoną dietę ale cyc musi być minimum co 3h (ma 20 tygodni)
Rozumiem. A wiesz, jakie podejście na swój lekarz? Bo mój kazał nie pokazywać się szybciej niż rok od poroduRD było z zalecenia, nie przybierała na wadze 2 miesiące. Alergia itd. Żadne mm nie przeszło.
Jak do końca rodzicielskiego + urlop nie podejdę to już nie podejdę wcale do transferu. Wracam do pracy po 10.5h na nocki i dniówki. Do pracy mam daleko i jeżdżenie do kliniki to masakra(często już zamknięta jak mam dniówki). Chyba wolę spróbować podejść nawet jak ma się nie udać (bez leków) niż wcale.
Nelka85
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2022
- Postów
- 12 220
Mojbpomarudzi pewnie ale się dostosujeRozumiem. A wiesz, jakie podejście na swój lekarz? Bo mój kazał nie pokazywać się szybciej niż rok od porodu
Aaaa no tak. Było coś o tym też ,że hormonalnie się jest rozjechanym i zmniejsza to szanse na sukces. Ale ostatecznie naturalnie też się zachodzi kp i o ...O mnie ten temat tez bardzo ciekawi. Tyle ze moj lekarz mowil ze transfer przy karmieniu piersia sie nie ma prawa udac. Wiec jestem zdziwiona. Jak jest ktos kto podchodzil to tez sie przylaczam do pytania!
To jest ta kwestia, o której keodys mówiłam już. Dopóki samemu się w danej sytuacji nie znajdzie, to sobie można gdybać i wyobrażać, że "ja nie, ja nigdy". Macierzyństwo jest mocno zaskakująceWiesz, że nie podejrzewałam się że będę taka miękka? Ze bedzie mi tak ciężko?Przecuez maly mnie czesto wkurza i tak chcialam sobie troche odpocząć od niego. I zawsze bylam na tak z tematem żłobków a teraz mam w głowie same zle mysli. Jessuuu, mam miesiąc żeby się ogarnąć bo w marcu do pracy.
1. Pewne jest jedno, że masz prawo do tych uczuć. Myślę, że niedługo poczujesz ruchy i będzie Ci łatwiej.Cześć dziewczyny
Nie śledzę waszego wątku bo ciężko mi nadążyć z samym wątkiem Lipcowych mam
Ale chciałam was podpytać o sprawę związaną typowo z ciążą po długich staraniach, stratach (wnioskuję że większość z nas taką ma )
Podzielcie się proszę swoimi spostrzeżeniami na dwa tematy, bo ja nie potrafię być obiektywna:
1) jestem obecnie w 18 tc. Za mną lata starań - cp, utrata jajowodu, dwie biochemiczne, dwie procedury in vitro, w końcu jestem w ciąży. Ciągle boję się nią cieszyć. Po tygodniu od wizyty u lekarza czuję ciągły niepokój, średnio chodzę na USG co 10 dni od początku ciąży, czasem częściej bo po prostu mam ciągłe przeczucie że coś się stanie, a ja będę przez kilka tygodni chodzić z martwym dzieckiem. Tak, ginekolog skierował mnie już do psychologa, czekam na termin rozpoczęcia spotkań, na razie wstępna konsultacja za mną. Psycholog powiedział mi że dziwne że nie ufam swojemu ciału i czemu nastawiam się że mnie zawiedzie. Ale kurde, przecież już tyle razy zawiodło. Prawdę mówiąc wyszłam z tego gabinetu z większym poczuciem winy dlatego pytam was: Czy takie odczucia w tak wystaranej ciąży są normalne...? Czuję się źle z faktem że nie myślę o mojej córeczce w brzuchu z radością i oczekiwaniem szczęścia, a oczekuję na najgorsze. Boję się cieszyć. Co mam zrobić?
2) wiele znajomych zaczyna się starać o dziecko właśnie teraz (zaczynają teraz bo wcześniej nie chcieli). Zdarzyło mi się ostatnio kilka razy usłyszeć od ludzi znających moją historię że oni się stresują jak to będzie bo chcą zajść od razu a nie starać się niewiadomo ile. Takie teksty też personalnie mnie dotykają, wprowadzają w zły nastrój, roztrzęsienie wręcz. Aha, bo ja za to wybrałam sobie lata starań, traum i kilkudziesięciu tysięcy włożonych w ciążę czy ja przesadzam czy mam prawo tak się czuć? Serio, NIE WIEM.
Dajcie proszę znać co myślicie
A my, po invitro zdecydowanie bardziej rozkładamy całą ciążę jak na atomy. Nie można generalizować, ale często te naturalne i łatwe ciążę nie mają pojęcia o wielu rzeczach, łatwiej im wszystko przychodzi... A my ciągły strach.
2. No znajomi to idioci, sory. Ciekawe kto chce starać się długo. Durne teksty. Jakby to invitro to rzeczywiście było pójście na łatwiznę
Ja jestem w żałobie zlobkowej to się nie odzywamA co tu taka cisza
reklama
czubek a jak Kajtuś ? Boże za 5 dni rooookJa jestem w żałobie zlobkowej to się nie odzywam
Podobne tematy
Podziel się: