Ok. Oto opis moich przejść
Około 11.00 byliśmy w szpitalu i miałam już średnio bolesne skurcze co 5 minut jak leżałam lub siedziałam na piłce, a co 3 minuty jak chodziłam, dlatego spodziewałam się, że niedługo urodzę, ale niestety skurcze trwały i stawały się bardziej bolesne, a rozwarcia 0
O 17 miałam w końcu rozwarcie 4-5cm i tak mnie już bolało, że poprosiłam o jakiś painkiller - okazało się, że był to zastrzyk z morfiny
Byłam w lekkim szoku, ale jako egoistka, nie odmówiłam, zwłaszcza, że docelowo chciałam ZZO
Do 18.30 miałam taki chillout, jak nigdy w życiu
ale się skończyło
no i wtedy jazda na całego, rozwarcie 9cm i bóle jak 100 diabłów, mówię że chcę znieczulenie, a Oni, że wszystko idzie jak po maśle i już za późno na epidural czy cokolwiek, dali mi gaz, ale nie chciałam bo wcześniej trochę wdychałam i wymiotować mi się chciało
O 20.45 zaczęły się bóle parte jak 10 000 diabłów
i wszystko co wrzeszczałam to było: nie mogę, i can't i umrę, i'm gonna die :-) (urodziłam pół godziny później) :-) Na szczęście cały czas był przy mnie M i bardzo mnie wspierał - powykręcałam Mu trochę ręce, a po wszystkim okazało się, że moja lewa ręka jest w ciągłym skurczu - tak mocno trzymałam M - minęło kilkanaście minut zanim skurcz ustąpił
Nadal jestem w szoku, że nie mam żadnego szwu, byłam pewna, że bez szycia się nie obędzie, dlatego w sumie jestem bardzo zadowolona z porodu
Badania Krzysia wypadły ok, wszystko w porządku, a te 9 pkt to przez to, że miał trochę sine dłonie i stópki.
Jednak co najgorsze teraz już po wszystkim - nie znaleźli spiralki
Nie wyszła z łożyskiem i mówią, że musiała mi wypaść wcześniej i dlatego w ogóle zaszłam w ciążę
Ale to wydaje mi się nieprawdopodobne - nie wyobrażam sobie nie zauważyć, żeby mi coś takiego wypadło
Umówili mnie na skan za około 6 tygodni i będą tego dziadostwa szukać - a co jak znajdą? Jak to wyjmą? Masakra jakaś
W każdym razie dla mnie to jeszcze nie jest koniec przebojów
Niedługo dodam jakieś fotki - obiecuję
PS. Dziękuję wszystkim za gratulacje