Hej kochana
Bardzo mi przykro z powodu Twoich strat. Ja miałam troszkę podobna sytuację. Poronilam 2 razy w ciągu pół roku, najpierw w sierpniu ciążą biochemiczna A potem w grudniu puste jajo. Teraz staram się dalej, choć widmo poronienia sprzed kilku miesięcy cały czas gdzieś tam w pamięci siedzi i jest ciężko psychicznie całkowicie się wyłączyć i zapomnieć o tym co było. Po Twoim wpisie widać, że starasz się być silna, to dobrze, że nie chcesz się poddac. Masz już dzidziusia czy to walka o pierwsze ?
Bardzo mi przykro z powodu Twoich strat. Ja miałam troszkę podobna sytuację. Poronilam 2 razy w ciągu pół roku, najpierw w sierpniu ciążą biochemiczna A potem w grudniu puste jajo. Teraz staram się dalej, choć widmo poronienia sprzed kilku miesięcy cały czas gdzieś tam w pamięci siedzi i jest ciężko psychicznie całkowicie się wyłączyć i zapomnieć o tym co było. Po Twoim wpisie widać, że starasz się być silna, to dobrze, że nie chcesz się poddac. Masz już dzidziusia czy to walka o pierwsze ?
Cześć Dziewczyny, postanowiłam dołączyć do wątku. Za mną 2 poronienia w ciągu jednego roku, pierwsza ciąża od początku z plamieniem, bez bicia serduszka, druga wzorowa, dopiero pod koniec 11 tyg trafiłam z lekkim plamieniem do szpitala. Okazało się, ze ciąża zatrzymała się na 8 tyg. Najgorsze, że nie występowały żadne objawy, wskazujące na kolejne niepowodzenie. Zabieg łyżeczkowania miałam tydzień temu w szpitalu. Obyło się bez bólu fizycznego, za to ból psychiczny jest nie do zniesienia. Podejrzewam, ze poronienia spowodowane były w obu przypadkach przez moją wadę rozwojową macicy - tzw. macica podwójna. Czekam na wynik badania histo. i wizytę u swojej lekarki, mam nadzieje, ze szybko dostanę zielone światło, bo nie odpuszczam i dzielnie będę walczyć o swojego dzidziusia. Trzymajcie się wszystkie!