Agnieszkaala, a wiesz jaki teraz jest cyrk z wychowaniem dziecka?? Dopiero jest jazda! "Za moich czasow" czlowiek byl szczesliwy jak dzika swinia, jak mu sie udalo kupic COKOLWIEK dla dziecka - batystowe i flanelowe kaftaniki, koszmarne spioszki z grubej bawelny, ktore ciezko bylo zalozyc bo byly kompletnie nieelastyczne, za to haftowalam na nich z przodu jakies slimaczki, pociagi, zabki itp, zeby troche je rozweselic... Flanelowe i tetrowe pieluchy, sweterki i takie tam kupne wygladalu sieroco (anilana przewaznie) wiec robilam na drutach, czapeczki to samo. No, niektore czapule byly fajne, to prawda. Proscizna byla z mlekiem - "niebieskie" na ksiazeczke zdrowia dziecka. A teraz? Urwanie jaj! Pampy takie, smakie i jeszcze inne, chusteczki do d... (uzywalam wacika i miseczki z woda), ciuszki... Ciuszki rozwalaja. I znow - "za moich czasow" dziecko paradowalo w spiochach i to bylo ok, teraz nie wypada, maluch ma garderobe zywcem zdjeta z taty. No zmniejszona nieco, ale o ile bogatsza! Bodziaki bez rekawa, z krotkim, z dlugim, przez glowe, kopertowe... A byly 2 rodzaje kaftanikow, spiochy i polspiochy. Ba! Moj mlody paraduje w rajtkach po domu bo zdejmuje skarpetki, to sie dowiedzialam ze robie z niego socjalistycznego przedszkolaka.

No, nie - sierote z Bangladeszu akurat robie. Masakra! A ile rzeczy ktorych nie bylo teraz jest niezbednych! Komoda kapielowa - niezbedna niezbednosc podobno. A juz podkladka na ramie do odbijania niemowlecia - bez tego dziecka nie wychowasz!

No i spectorba na brudne pampery - bo dobry gospodarz przynosi do domu!;-) Teraz mozna dostac kociokwiku w inna strone - moje dziecko ma zabawek do kolan bo ja sie nie umiem oprzec bajecznym zabaweczkom dla malucha. A ubranka...
Elka, kwestia kilku spraw - raz ze nie bardzo mam o czym "donosic" bo nie dzieje sie nic, dwa ze probuje pracowac, a pracuje "recami" wiec albo pisac, albo dlubac. Teraz klikam z cos mi po plecach lazi.