enya81
Fanka BB :)
A ja mam 10tys myśli na minutę - decyzje nie dotyczą tego, czy chcę mieć 2 dziecko, czy nie, bo tego pragnę bardzo i jest to dla mnie priorytet. Natomiast ja nie pracuję, a wcale się u nas nie przelewa, mój mąż co rusz mi mówi, że mam isć do pracy, ale ja sobie tego nie wyobrażam... chcę się jak najszybciej starać o dziecko, jak tylko będzie taka możliwosć, (co może nastąpi w grudniu), mąż też chce się starać, ale jak to pogodzić z rozpoczęciem pracy?! co będzie, jak po chwili pojdę na L4, jak na mnie patrzeć bedą, jak ja się będę z tym czuła?! niby znaleźliśmy fajną ofertę pracy dla mnie, pewnie, że chciałabym iść np spokojnie do sklepu i kupić sobie coś tylko i wyłącznie dla przyjemności, a nie tak jak teraz, tylko kupa forsy na lekarzy i badania, a tak to mi żal .... praca to też możliwość zrobienia czegoś dla siebie, wiadomo i to też mnie cieszy, bo nie tylko same pieniadze, że poznam ludzi, będę się rozwijać (modne słowo:-) ) itp itd... i nie wiem, co mam robić, czy wysłać CV czy nie...
druga rzecz, to robię 2 podejście do prawka, 10 lat temu skończyłam kurs i tyle, nie umówiłam się na egzamin, nic!! ze strachu i zerowej wiary w siebie... (to kolejny długi temat...)
no ale.. stweirdziałam, że byłoby to gigantcznie wygodne mieć prawko, bo wkurzam się, jak muszę tesciową bądź tatę prosić, by np tak jak dziś zawieźli mnie do gina.. albo jakieś imprezy, gdzie mój mąż chciałby sie napić, a ja nie chcę bądź nie mogę, potem kombinowanie - taxi, znajomi, rodzice
także mój super instruktor oswiecił mnie, że moje dokumenty sprzed 10 lat są aktualne, więc przekopałam pół piwnicy u rodziców i cała w kurzu odnalazłam te dokumenty, także dziś gościnnie na teorię i rozpoczynam jazdy... no i to kolejny powód do stresu..
dodatkowo dziś znów do tego nowego gina idę, ostatnio byłam zapisana na 14 a weszłam o 22:22 siedziałam u niego ponad godzinę, ale byłam na to przygotowana, mam z dwóch niezależny źródeł bardzo dobre opinie na jego temat, ale znów 3 pacjentka powiedziała mi, że zastanawia się, czy go nie pozwać, bo prawie uśmiercił ją i jej córeczkę, która urodziła się cudem jakoś 2 miesiące przed czasem...
lekarz, wydawał się super, powiedział mi rzeczy, o których zupełnie nie wiedziałam, np że mam tyłozgięcie macicy..ale że to ponoć nie problem, to jest już traktowane jak kwestia urody, a nie problem, zwłaszcza, że jedno dziecko mam
powiedział właśnie o tym, że bardzo ważne jest by szbko potwierdzić ciążę i działać.
Stwierdził również, że mam lekki stan zapalny w macicy, że nie oczyściła się samoistnie i dał mi antybiotyk Summamed, po którym zaczełam mocniej plamić/brudzić, no i dziś ide do niego bo chciał koniecznie zobaczyć, czy zadziałało..
czekam też na okres, dziś 30dc licząc od dnia wywołania krwawienia przez Cytoteck.. brudzę przez cały czas..
powiedział również, że po poronieniu 6 tygodni tzreba się wstrzymać od współżycia.
Zlecił kilka badań i powiedział, że to nie tak, że skoro mam jedno dziecko, to mam się starać, aż wyjdzie, tylko spokojnie medycyna posiada już wiele narzędzi do diagnozy przyczyn, wiele narzędzi do przeciwdziałania i będziemy je wykorzystywać...
Byliśmy rownież w poradni genetycznej, pod koniec października pobiorą nam krew i po 6 tygodnaich będzie wynik. Ponoć kobietom inaczej się roni, gdy wiedzą, że przyczyną jest genetyka, bo skoro mam jedno dziecko.. to w drugie zdrowe też mogę trafić...
tylko czy ja wiem, czy "lepiej" się roni....
wywaliłam wszytsko z siebie, aż mi sie ryczeć zachciało... AAAAAAAAAAAAA
przepraszam... ale mam totalny mętlik w głowie, nie wiem, co robić, co myśleć i jak uwierzyć w siebie...
dziękuję, że jesteście, biegnę się szykować do gina
To i tak Twój gin jest super....Ja byłam u trzech i każdy jak usłyszał że mam dziecko z ciąży totalnie bez wspomagaczy i bezproblemowej to od razu olewka im się włączała i jedyna rada to działać, a pozostałe 2 poronienia to po prostu mój pech. Nawet luteiny nie dostałam na wyregulowanie cyklu i ewentualne podtrzymanie ciąży. Genetycznych nie robiliśmy bo doszliśmy z mężem do wniosku że i tak teraz nie ma sensu. Poczekam jeszcze na jedną szansę - jeśli poronię kolejny raz to stoczę walkę z lekarzami ale nie dam się tak łatwo pogonić....Sprawę utrudnia fakt że mój mąż pracuje za granicą i przyjeżdża raz na miesiąc no i nie zawsze trafiamy....Ale no coż -życie.....;-) Trzyma za Ciebie mocno kciuki
!!!!