reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża po 40

Witajcie w Nowym 2021 Roku 🥳!
Wszystkiego dobrego!


U nas byłby 31tc... Termin 5 marzec.
Ale niespodziewanie 3 miesiące przed terminem... 16 grudnia 2020 o g. 8:32 z wagą 1350gr i wzrostem 42cm pojawiła się na świecie nasza maleńka bohaterska - Zosieńka.


Nie wiem czy pamiętacie. Ciąża w bliźnie po CC, łożysko przodujące i wrośnięte, skrócona szyjka. W 9tc skierowanie na usunięcie ciąży. Nie usunęliśmy. W 23+6 skierowanie do szpitala i czekanie na rozwiązanie w 32tc. Leżałam od 5 tygodni w szpitalu. Zaliczyłam urodziny swoje i męża, czekałam na Boże Narodzenie i Nowy Rok w szpitalu, ale... W 28+5tc zostałam zawołana na cotygodniowe, kontrolne USG, była 8:00 z groszami. Wyszłam z sali i stawiłam się na USG, położyłam się na leżance. Lekarz nałożył żel i poczułam, że plamie. Bielizna we krwi. Wyszedł i wrócił z ordynatorem za może 3 minuty. Leżałam już w kałuży gęstej krwi od stóp po piersi, krew wylewała się na podłogę. Wtedy straciłam już z połowę krwi. Leciało jak powiedzieli "jak z kranu". Szybko przewieźli mnie na salę operacyjną. Miałam oznaki wykrwawienia. Wszystko trwało ponad dwie godziny. Mała przeżyła, Ordynator powiedział, że wróciłam z tamtej strony... Dostałam łącznie 9 jednostek, w tym 3 osocza. Macicę usunęli, ale pęcherz udało się zachować, łożysko przerosło macicę i wrastało w ścianę w pęcherza. Byłam dobę na OIOMie. Na trzeci dzień rano zobaczyłam Zosię, na chwilę. Tego dnia jeszcze raz w południe, gdy ją przewozili do innego miasta 100 km dalej. Wyszłam 21 grudnia, najszybciej jak mnie wypuścili, żeby następnego dnia pojechać do małej.

Co u małej. Dużo się działo. Od narodzin czyli dwóch tygodni Zosia balansuje na krawędzi. Z każdym dniem dowiadujemy się czegoś złego. W trzeciej dobie po kolejnym masywnym krwawieniu z płuc jest stan jest krytyczny. Dr dzwoni, że mąż może przyjechać zobaczyć Zosię, w tym szpitalu 100 km dalej. Czy zgadzamy się na chrzest. Mąż jedzie zobaczyć córeczkę po raz pierwszy i być może ostatni. Jest po 1,5 godziny, Zosia już została ochrzczona przez księdza... Jest stan ustabilizował się. Jest w stanie ciężkim.
Przeszła wylewy najpierw do lewej komory w główce, I i II stopnia, po kilku dniach III i w końcu krew wylewa się do mózgu - IV stopnia. Okazuje się też, że ma otwarty przewód Botala (tętnica z serca do płuc), ale wydaje się że zaczęła się zamykać, krwawienia ustępują. Urodziła się z zakażeniem wrodzonym, dostawała antybiotyki. Miała słabą krew, przetaczają kilka razy. Ma poważne problemy z jelitkami, wzdęty brzuszek. Ciągłe konsultacje z chirurgiem, odwlekają ingerencję chirurgiczną, bo może organizm nie wytrzymać dodatkowego obciążenia. Dopiero na 10 dzień robi pierwszą kupkę. Podają kontrast, żeby sprawdzić czy jest gdzieś jakaś przeszkoda, ale go zwymiotuje. Robią wlewy od dołu, odsysają zawartość żołądka. Teraz jest trochę lepiej, próbują podawać odrobinę mleczka, troszkę się wypróżnia, ale jeszcze na zielono. W ostatnich dniach dowiadujemy się, że oprócz wylewu IV stopnia o wielkości 2cm x 2cm poza lewą komorę (mózg się w tym miejscu nie zregeneruje)... jest też wylew w prawej komorze - III stopnia. W między czasie żółtaczka. Dostaje też gorączki, pobierają płyn z kręgosłupa do badań, zapalenie opon mózgowych. Znowu dostaje antybiotyki. Miała epizody drgawek. Dzisiaj wygląda lepiej. Być może na dniach odłączą Zosię od respiratora.
Tak walczy nasza maleńka kruszynka.
Modlimy się za Nią, zamawiamy Msze i wbrew przewidywaniom wierzymy, że będzie zdrowa... ❤️

Screenshot_20201228_203625_com.whatsapp.jpg
 
reklama
Dołączyłam do wątku niedawno, nie znałam Cię, ale muszę przyznać że niesamowita historia. Dołączam do modlitwy o jej zdrowie, taka bohaterska, mam nadzieję, że da radę. Tak bywa - w mojej rodzinie urodziły się trojaczki, 26 tc. Dwóch chłopców szybko doszło do siebie, musieli tylko dorosnąć, dziewczynka ważyła ok 800 g. Przeszła martwicze zapalenie jelit, dwa razy sepsę, też różne wylewy, była w szpitalu ok 8 miesięcy, brzuszek ostatecznie zaszyli jak miała ok 1 rok. Dziś cała trójka to zdrowe, dobrze rozwijające się 8-latki.
Mam nadzieję, że Zosia też da radę i zwycięży wszystkie przeciwności losu!
 
Witajcie w Nowym 2021 Roku 🥳!
Wszystkiego dobrego!


U nas byłby 31tc... Termin 5 marzec.
Ale niespodziewanie 3 miesiące przed terminem... 16 grudnia 2020 o g. 8:32 z wagą 1350gr i wzrostem 42cm pojawiła się na świecie nasza maleńka bohaterska - Zosieńka.


Nie wiem czy pamiętacie. Ciąża w bliźnie po CC, łożysko przodujące i wrośnięte, skrócona szyjka. W 9tc skierowanie na usunięcie ciąży. Nie usunęliśmy. W 23+6 skierowanie do szpitala i czekanie na rozwiązanie w 32tc. Leżałam od 5 tygodni w szpitalu. Zaliczyłam urodziny swoje i męża, czekałam na Boże Narodzenie i Nowy Rok w szpitalu, ale... W 28+5tc zostałam zawołana na cotygodniowe, kontrolne USG, była 8:00 z groszami. Wyszłam z sali i stawiłam się na USG, położyłam się na leżance. Lekarz nałożył żel i poczułam, że plamie. Bielizna we krwi. Wyszedł i wrócił z ordynatorem za może 3 minuty. Leżałam już w kałuży gęstej krwi od stóp po piersi, krew wylewała się na podłogę. Wtedy straciłam już z połowę krwi. Leciało jak powiedzieli "jak z kranu". Szybko przewieźli mnie na salę operacyjną. Miałam oznaki wykrwawienia. Wszystko trwało ponad dwie godziny. Mała przeżyła, Ordynator powiedział, że wróciłam z tamtej strony... Dostałam łącznie 9 jednostek, w tym 3 osocza. Macicę usunęli, ale pęcherz udało się zachować, łożysko przerosło macicę i wrastało w ścianę w pęcherza. Byłam dobę na OIOMie. Na trzeci dzień rano zobaczyłam Zosię, na chwilę. Tego dnia jeszcze raz w południe, gdy ją przewozili do innego miasta 100 km dalej. Wyszłam 21 grudnia, najszybciej jak mnie wypuścili, żeby następnego dnia pojechać do małej.

Co u małej. Dużo się działo. Od narodzin czyli dwóch tygodni Zosia balansuje na krawędzi. Z każdym dniem dowiadujemy się czegoś złego. W trzeciej dobie po kolejnym masywnym krwawieniu z płuc jest stan jest krytyczny. Dr dzwoni, że mąż może przyjechać zobaczyć Zosię, w tym szpitalu 100 km dalej. Czy zgadzamy się na chrzest. Mąż jedzie zobaczyć córeczkę po raz pierwszy i być może ostatni. Jest po 1,5 godziny, Zosia już została ochrzczona przez księdza... Jest stan ustabilizował się. Jest w stanie ciężkim.
Przeszła wylewy najpierw do lewej komory w główce, I i II stopnia, po kilku dniach III i w końcu krew wylewa się do mózgu - IV stopnia. Okazuje się też, że ma otwarty przewód Botala (tętnica z serca do płuc), ale wydaje się że zaczęła się zamykać, krwawienia ustępują. Urodziła się z zakażeniem wrodzonym, dostawała antybiotyki. Miała słabą krew, przetaczają kilka razy. Ma poważne problemy z jelitkami, wzdęty brzuszek. Ciągłe konsultacje z chirurgiem, odwlekają ingerencję chirurgiczną, bo może organizm nie wytrzymać dodatkowego obciążenia. Dopiero na 10 dzień robi pierwszą kupkę. Podają kontrast, żeby sprawdzić czy jest gdzieś jakaś przeszkoda, ale go zwymiotuje. Robią wlewy od dołu, odsysają zawartość żołądka. Teraz jest trochę lepiej, próbują podawać odrobinę mleczka, troszkę się wypróżnia, ale jeszcze na zielono. W ostatnich dniach dowiadujemy się, że oprócz wylewu IV stopnia o wielkości 2cm x 2cm poza lewą komorę (mózg się w tym miejscu nie zregeneruje)... jest też wylew w prawej komorze - III stopnia. W między czasie żółtaczka. Dostaje też gorączki, pobierają płyn z kręgosłupa do badań, zapalenie opon mózgowych. Znowu dostaje antybiotyki. Miała epizody drgawek. Dzisiaj wygląda lepiej. Być może na dniach odłączą Zosię od respiratora.
Tak walczy nasza maleńka kruszynka.
Modlimy się za Nią, zamawiamy Msze i wbrew przewidywaniom wierzymy, że będzie zdrowa... ❤️

Zobacz załącznik 1221773
Netka, gratuluję dzielnej Zosieńki❤. Jest piękna i już na zdjęciu widać, że będzie walczyć i łatwo się nie podda😗😍. Z wcześniakami tak jest, że na początku jest strasznie dużo stresu i komplikacji, ale trzeba wierzyć, że z czasem będzie lepiej😍😗, zwłaszcza że lekarze w Polsce robią cuda z wcześniakami!! Moja znajoma też urodziła w 29 tygodniu w lipcu, też początki były bardzo trudne, ale w listopadzie maluszek wyszedł w końcu do domu i daje radę, więc macie bardzo dobre nastawienie- trzeba wierzyć. Z Zosią też musi być dobrze 😍❤.
Będę o Was codziennie myśleć😗😗😗.
I Szczęśliwego Nowego Roku 2021🎊.
 
Netka gratuluję ślicznej i dzielnej córeczki!
Nawet sobie nie wyobrażam jaki stres i ból macie w te świąteczne dni...
Pewnie Zosia dzielna jak jej mama tak się uprze, tak powalczy, że wyrosnie na wspaniałą zdrowa kobietkę.
Mocno trzymam za was kciuki! Koniecznie dawaj znać jak najczęściej.
 
Witajcie w Nowym 2021 Roku 🥳!
Wszystkiego dobrego!


U nas byłby 31tc... Termin 5 marzec.
Ale niespodziewanie 3 miesiące przed terminem... 16 grudnia 2020 o g. 8:32 z wagą 1350gr i wzrostem 42cm pojawiła się na świecie nasza maleńka bohaterska - Zosieńka.


Nie wiem czy pamiętacie. Ciąża w bliźnie po CC, łożysko przodujące i wrośnięte, skrócona szyjka. W 9tc skierowanie na usunięcie ciąży. Nie usunęliśmy. W 23+6 skierowanie do szpitala i czekanie na rozwiązanie w 32tc. Leżałam od 5 tygodni w szpitalu. Zaliczyłam urodziny swoje i męża, czekałam na Boże Narodzenie i Nowy Rok w szpitalu, ale... W 28+5tc zostałam zawołana na cotygodniowe, kontrolne USG, była 8:00 z groszami. Wyszłam z sali i stawiłam się na USG, położyłam się na leżance. Lekarz nałożył żel i poczułam, że plamie. Bielizna we krwi. Wyszedł i wrócił z ordynatorem za może 3 minuty. Leżałam już w kałuży gęstej krwi od stóp po piersi, krew wylewała się na podłogę. Wtedy straciłam już z połowę krwi. Leciało jak powiedzieli "jak z kranu". Szybko przewieźli mnie na salę operacyjną. Miałam oznaki wykrwawienia. Wszystko trwało ponad dwie godziny. Mała przeżyła, Ordynator powiedział, że wróciłam z tamtej strony... Dostałam łącznie 9 jednostek, w tym 3 osocza. Macicę usunęli, ale pęcherz udało się zachować, łożysko przerosło macicę i wrastało w ścianę w pęcherza. Byłam dobę na OIOMie. Na trzeci dzień rano zobaczyłam Zosię, na chwilę. Tego dnia jeszcze raz w południe, gdy ją przewozili do innego miasta 100 km dalej. Wyszłam 21 grudnia, najszybciej jak mnie wypuścili, żeby następnego dnia pojechać do małej.

Co u małej. Dużo się działo. Od narodzin czyli dwóch tygodni Zosia balansuje na krawędzi. Z każdym dniem dowiadujemy się czegoś złego. W trzeciej dobie po kolejnym masywnym krwawieniu z płuc jest stan jest krytyczny. Dr dzwoni, że mąż może przyjechać zobaczyć Zosię, w tym szpitalu 100 km dalej. Czy zgadzamy się na chrzest. Mąż jedzie zobaczyć córeczkę po raz pierwszy i być może ostatni. Jest po 1,5 godziny, Zosia już została ochrzczona przez księdza... Jest stan ustabilizował się. Jest w stanie ciężkim.
Przeszła wylewy najpierw do lewej komory w główce, I i II stopnia, po kilku dniach III i w końcu krew wylewa się do mózgu - IV stopnia. Okazuje się też, że ma otwarty przewód Botala (tętnica z serca do płuc), ale wydaje się że zaczęła się zamykać, krwawienia ustępują. Urodziła się z zakażeniem wrodzonym, dostawała antybiotyki. Miała słabą krew, przetaczają kilka razy. Ma poważne problemy z jelitkami, wzdęty brzuszek. Ciągłe konsultacje z chirurgiem, odwlekają ingerencję chirurgiczną, bo może organizm nie wytrzymać dodatkowego obciążenia. Dopiero na 10 dzień robi pierwszą kupkę. Podają kontrast, żeby sprawdzić czy jest gdzieś jakaś przeszkoda, ale go zwymiotuje. Robią wlewy od dołu, odsysają zawartość żołądka. Teraz jest trochę lepiej, próbują podawać odrobinę mleczka, troszkę się wypróżnia, ale jeszcze na zielono. W ostatnich dniach dowiadujemy się, że oprócz wylewu IV stopnia o wielkości 2cm x 2cm poza lewą komorę (mózg się w tym miejscu nie zregeneruje)... jest też wylew w prawej komorze - III stopnia. W między czasie żółtaczka. Dostaje też gorączki, pobierają płyn z kręgosłupa do badań, zapalenie opon mózgowych. Znowu dostaje antybiotyki. Miała epizody drgawek. Dzisiaj wygląda lepiej. Być może na dniach odłączą Zosię od respiratora.
Tak walczy nasza maleńka kruszynka.
Modlimy się za Nią, zamawiamy Msze i wbrew przewidywaniom wierzymy, że będzie zdrowa... ❤️

Zobacz załącznik 1221773
Kochana Zosieńko walcz maleńka i rośnij zdrowo ❤️❤️❤️💪💪💪
A Ty kochana mamo wierz bo wiara czyni cuda ❤️❤️❤️moja mała też Zosia 🙂Zosie to silne dziewczyny!
Wszystkiego dobrego dla Was ❤️
 
Witajcie w Nowym 2021 Roku 🥳!
Wszystkiego dobrego!


U nas byłby 31tc... Termin 5 marzec.
Ale niespodziewanie 3 miesiące przed terminem... 16 grudnia 2020 o g. 8:32 z wagą 1350gr i wzrostem 42cm pojawiła się na świecie nasza maleńka bohaterska - Zosieńka.


Nie wiem czy pamiętacie. Ciąża w bliźnie po CC, łożysko przodujące i wrośnięte, skrócona szyjka. W 9tc skierowanie na usunięcie ciąży. Nie usunęliśmy. W 23+6 skierowanie do szpitala i czekanie na rozwiązanie w 32tc. Leżałam od 5 tygodni w szpitalu. Zaliczyłam urodziny swoje i męża, czekałam na Boże Narodzenie i Nowy Rok w szpitalu, ale... W 28+5tc zostałam zawołana na cotygodniowe, kontrolne USG, była 8:00 z groszami. Wyszłam z sali i stawiłam się na USG, położyłam się na leżance. Lekarz nałożył żel i poczułam, że plamie. Bielizna we krwi. Wyszedł i wrócił z ordynatorem za może 3 minuty. Leżałam już w kałuży gęstej krwi od stóp po piersi, krew wylewała się na podłogę. Wtedy straciłam już z połowę krwi. Leciało jak powiedzieli "jak z kranu". Szybko przewieźli mnie na salę operacyjną. Miałam oznaki wykrwawienia. Wszystko trwało ponad dwie godziny. Mała przeżyła, Ordynator powiedział, że wróciłam z tamtej strony... Dostałam łącznie 9 jednostek, w tym 3 osocza. Macicę usunęli, ale pęcherz udało się zachować, łożysko przerosło macicę i wrastało w ścianę w pęcherza. Byłam dobę na OIOMie. Na trzeci dzień rano zobaczyłam Zosię, na chwilę. Tego dnia jeszcze raz w południe, gdy ją przewozili do innego miasta 100 km dalej. Wyszłam 21 grudnia, najszybciej jak mnie wypuścili, żeby następnego dnia pojechać do małej.

Co u małej. Dużo się działo. Od narodzin czyli dwóch tygodni Zosia balansuje na krawędzi. Z każdym dniem dowiadujemy się czegoś złego. W trzeciej dobie po kolejnym masywnym krwawieniu z płuc jest stan jest krytyczny. Dr dzwoni, że mąż może przyjechać zobaczyć Zosię, w tym szpitalu 100 km dalej. Czy zgadzamy się na chrzest. Mąż jedzie zobaczyć córeczkę po raz pierwszy i być może ostatni. Jest po 1,5 godziny, Zosia już została ochrzczona przez księdza... Jest stan ustabilizował się. Jest w stanie ciężkim.
Przeszła wylewy najpierw do lewej komory w główce, I i II stopnia, po kilku dniach III i w końcu krew wylewa się do mózgu - IV stopnia. Okazuje się też, że ma otwarty przewód Botala (tętnica z serca do płuc), ale wydaje się że zaczęła się zamykać, krwawienia ustępują. Urodziła się z zakażeniem wrodzonym, dostawała antybiotyki. Miała słabą krew, przetaczają kilka razy. Ma poważne problemy z jelitkami, wzdęty brzuszek. Ciągłe konsultacje z chirurgiem, odwlekają ingerencję chirurgiczną, bo może organizm nie wytrzymać dodatkowego obciążenia. Dopiero na 10 dzień robi pierwszą kupkę. Podają kontrast, żeby sprawdzić czy jest gdzieś jakaś przeszkoda, ale go zwymiotuje. Robią wlewy od dołu, odsysają zawartość żołądka. Teraz jest trochę lepiej, próbują podawać odrobinę mleczka, troszkę się wypróżnia, ale jeszcze na zielono. W ostatnich dniach dowiadujemy się, że oprócz wylewu IV stopnia o wielkości 2cm x 2cm poza lewą komorę (mózg się w tym miejscu nie zregeneruje)... jest też wylew w prawej komorze - III stopnia. W między czasie żółtaczka. Dostaje też gorączki, pobierają płyn z kręgosłupa do badań, zapalenie opon mózgowych. Znowu dostaje antybiotyki. Miała epizody drgawek. Dzisiaj wygląda lepiej. Być może na dniach odłączą Zosię od respiratora.
Tak walczy nasza maleńka kruszynka.
Modlimy się za Nią, zamawiamy Msze i wbrew przewidywaniom wierzymy, że będzie zdrowa... ❤️

Zobacz załącznik 1221773
Jasne że pamiętamy oj będę wchodzić i czekać na wiadomości od Ciebie. Boże czytałam z zapartym tchem.
Ta maleńka istotka będzie w mych myślach. DUŻO, DUZO zdrowia dla Was obu no i netka DUZO siły psychicznej dla Ciebie.
 
Netka przeżyłaś tak wiele że nawet sobie nie jestem w stanie wyobrazić. Jesteście najdzielniejszymi kobietami na świecie. Mam nadzieję że Bóg wysłucha waszych modlitw, w tak małym ciałku jest tak wielka wola życia. Zosieńka jest cudowna i mam nadzieję że Wasza historia skończy się pomyślnie. Trzymajcie się dzielnie, pamiętaj że jesteś twarda babeczka a mała ma to po Tobie...
 
Dziękuję dziewczyny za dobre słowo i modlitwę. Bardzo mi miło. 😊

Będę zaglądała. Z dobrych wieści. Odłączyli Zosię od respiratora i zwiększają ilość mleka. 😇

Zobacz załącznik 1221974
Zosia w Nowy Rok - 01.01.2021 🥳
Yes, yes, yes!!! No to jest bardeo dobra wiadomość na początek, bo mojej znajomej dzidziuś leżał b. długo pod respiratorem!! No i waga Twojej Zosieńki jest świetna, bo ponad 1300 gr, więc i szybciej z problemami brzuszka i jelit powinniście się uporać, a to też ogromny postęp będzie (mojej znajomej dzidziuś ważył tylko ok. 800 gr w 29tyg. i ta waga i przez to niedorozwinięty brzuszek, to były ogromne problemy, ale podkreślam!!!! pomimo wszystko udało się i już jest w porządku😀), więc i Zosia da radę😍😍😍, nawet jeśli po drodze będzie ciężko i trudno!
Netka, trzymajcie się razem z mężem, bo ta Wasza wspólna siła doda Wam otuchy i wytrwałości w tej walce o zdrowie Zosi💖. Będzie dobrze, musi być!❤
 
reklama
Netka gratuluję małej wojowniczki. Tak jak na początku Twoich wpisów czytałam je z zapałem i podziwiałam Twoja siłę i wiarę tak samo teraz. Jesteś silna i dzielna, córeczka widać ma to po mamie, musi być dobrze. Od dzisiaj będziecie w moich myślach i modlitwie. Powodzenia dziewczyny [emoji173][emoji173][emoji173]
 
Do góry