Od wczoraj przestrzegam internet szukając jakieś odpowiedzi ....
Jestem w trakcie 3 poronienia .
Mieszkam na stałe w Canadzie , od 5 lat starym się z mężem o dziecko . Przeszliśmy dwie kliniki i kilka stymulacji oraz kilka miesięcy temu in vitro- niestety nie udało się .
Po krotce podzielę się z Wami moja historia , bo czuje ze potrzebuje wyrzucic to z sobie.
Długo nie mogłam zajść w ciąże , ginekolog prowadzący przez rok zwodził mnie i instruował mnie co miesiąc jak mierzyć temperaturę w jakich dniach itp( czułam się jak głupia , bo do tego wyższej matematyki Nie potrzeba ). Po jakimś czasie pani doktor swierdzila ze powinnam się udać do kliniki bo ona Nie może pomoc . Miałam wtedy 35 lat, rozgoryczona kazałam wydrukować wyniki moich badań z całego roku , i okazało się ze od samego początku hormony byly bardzo złe.
Wściekła chciała zgłosić lekarza do specjalnej instytucji ale odpuściłam . Zgłosiłam się do kliniki . Diagnoza , bardzo niska rezerwa i szanse 10%. W między czasie mój okres się rozregulował i przetrząsać internet i mając kopie wyników okazało się ze mam podwyższona prolaktyne( pokłóciłam się z lekarzem prowadzący bo stwierdził ze nie ma to wpływy na zajście w ciąże).
Ściągnęłam z polski dostinex , zmieniłam klinikę i ta sam śpiewka od koljenego lekarza ...zaczęłam brać sama i po 2 miesiach pierwszy raz zaszłam w ciąże bez pomocy lekarzy . Niestety 6 tydzień i pierwsze poronienie . Ta sama historia powtórzyła się jeszcze raz po roku , ( dodam ze w canadzie żeby dostać się do specjalisty musisz mieć skierowanie od rodzinnego pod warunkiem ze coś jest nie tak ). Stymulację bez powodzenia kilka miesięcy przerwy i naturalnie znowu zaszłam w ciąże która poroniłam w 6 tyg.
Na początku tego roku miałam in vitro , czy chciałam czy nie musiałam się to zrobić bo od 2 lat było przekładane gdyż w między czasie sama zachodziłam w ciąże . Program był w części finansowany przed rząd i były pewne procedury .
In vitro się nie udało . Wczesniej zrobili mi badania genetyczne które wykryły translokacje jednego z chromosomów ( teraz wiem skąd u mnie dysleksja ). Po nie udanym in vitro zasugerowano mi ze jest to przyczyna poronień i problemów z zajście w ciąże plus niska rezerwa jajeczek.
Minęli 6 miesięcy i sama zaszłam w ciąże , radość i obawa . Tydzień temu byłam na usg, 6 tydzień bicie serca 90 ( niskie ) . Pojechałam do rodzinnego wiedząc już co może się stać , poprosiłam o progesteron . Odmówił dodając ze w Canadzie do 3 miesiąca matka natura weryfikuje czy ciąża się utrzyma , wysłał tylko na kolejne usg i pobrał mocz gdyż wykrył e-coli we wcześniejszej próbce ( bardzo znikoma ilość).
We wtorek byłam na usg , serce bili nie całe 100 uderzeń , powiedziano mi ze dzieciątka urosło przez tydzień ale nadal jest słabe bicie i serca i mam wrócić za dwa tygodnie . Byłam przerażona bo od kilku dni plamilam o czym lekarz wiedział . Sama na własna rękę zaczęłam brać luteinę , niestety nie pomogło...
Wczoraj dostałam krwotoku i skorczy - po raz kolejny 6-7 tydzień . Świat mi się zawalił ....
M