reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża po 40

Czytam teraz na jakimś forum ze ten test pappa to syf i tylko straszy kobiety daje prawdopodobieństwo już nie pamietam ile mi powiedział poszukam dobrego genetyka lub jakiegoś lekarza może ktoś jest z trojmiasta i może mi poleciec ?? Wadę serca przecież można leczyć nawet w tak wczesnej ciąży pójdę na echo, ??? To badanie tyle stresu robi a usg super prawdopodobieństwo na chore dziecko w usg wyszło jak u 15sto latki . Nimfity zrobię na pewno tylko co z tym serduszkiem? Lekarz mówi ze mój stres nie ma na to wpływu?
Też czytałam, że te testy nie są udane, a z diagnostyką niewiele mają wspólnego. Może zapytaj swojego lekarza kogo mógłby polecić . Dużo przeszłaś ale będzie dobrze . Postaraj się nie myśleć o tym na okrągło, mimo wszystko przy stresie organizm ludzki wydziela dużo adrenaliny a ona na pewno przyspiesza bicie serca. Może masz za dużo adrenaliny we krwi? Warto sprawdzić wszystko.
 
reklama
Tak myśle zeby iść do jakiegoś jeszcze innego lekarza ten mój jest super ale młody może za młody ? I patrzy na te wykresy? Może brak mu doświadczenia? Jest po 30 młodszy odemnie, tylko jak znaleść dobrego lekarza? Do kogo iść?
 
Tak myśle zeby iść do jakiegoś jeszcze innego lekarza ten mój jest super ale młody może za młody ? I patrzy na te wykresy? Może brak mu doświadczenia? Jest po 30 młodszy odemnie, tylko jak znaleść dobrego lekarza? Do kogo iść?
A skad jestes ? Moze poszperamy i poszukamy dobrych lekarzy w Twoim mieście. Chociażby na konsultacje
 
Od wczoraj przestrzegam internet szukając jakieś odpowiedzi ....
Jestem w trakcie 3 poronienia .
Mieszkam na stałe w Canadzie , od 5 lat starym się z mężem o dziecko . Przeszliśmy dwie kliniki i kilka stymulacji oraz kilka miesięcy temu in vitro- niestety nie udało się .
Po krotce podzielę się z Wami moja historia , bo czuje ze potrzebuje wyrzucic to z sobie.
Długo nie mogłam zajść w ciąże , ginekolog prowadzący przez rok zwodził mnie i instruował mnie co miesiąc jak mierzyć temperaturę w jakich dniach itp( czułam się jak głupia , bo do tego wyższej matematyki Nie potrzeba ). Po jakimś czasie pani doktor swierdzila ze powinnam się udać do kliniki bo ona Nie może pomoc . Miałam wtedy 35 lat, rozgoryczona kazałam wydrukować wyniki moich badań z całego roku , i okazało się ze od samego początku hormony byly bardzo złe.
Wściekła chciała zgłosić lekarza do specjalnej instytucji ale odpuściłam . Zgłosiłam się do kliniki . Diagnoza , bardzo niska rezerwa i szanse 10%. W między czasie mój okres się rozregulował i przetrząsać internet i mając kopie wyników okazało się ze mam podwyższona prolaktyne( pokłóciłam się z lekarzem prowadzący bo stwierdził ze nie ma to wpływy na zajście w ciąże).
Ściągnęłam z polski dostinex , zmieniłam klinikę i ta sam śpiewka od koljenego lekarza ...zaczęłam brać sama i po 2 miesiach pierwszy raz zaszłam w ciąże bez pomocy lekarzy . Niestety 6 tydzień i pierwsze poronienie . Ta sama historia powtórzyła się jeszcze raz po roku , ( dodam ze w canadzie żeby dostać się do specjalisty musisz mieć skierowanie od rodzinnego pod warunkiem ze coś jest nie tak ). Stymulację bez powodzenia kilka miesięcy przerwy i naturalnie znowu zaszłam w ciąże która poroniłam w 6 tyg.
Na początku tego roku miałam in vitro , czy chciałam czy nie musiałam się to zrobić bo od 2 lat było przekładane gdyż w między czasie sama zachodziłam w ciąże . Program był w części finansowany przed rząd i były pewne procedury .
In vitro się nie udało . Wczesniej zrobili mi badania genetyczne które wykryły translokacje jednego z chromosomów ( teraz wiem skąd u mnie dysleksja ). Po nie udanym in vitro zasugerowano mi ze jest to przyczyna poronień i problemów z zajście w ciąże plus niska rezerwa jajeczek.
Minęli 6 miesięcy i sama zaszłam w ciąże , radość i obawa . Tydzień temu byłam na usg, 6 tydzień bicie serca 90 ( niskie ) . Pojechałam do rodzinnego wiedząc już co może się stać , poprosiłam o progesteron . Odmówił dodając ze w Canadzie do 3 miesiąca matka natura weryfikuje czy ciąża się utrzyma , wysłał tylko na kolejne usg i pobrał mocz gdyż wykrył e-coli we wcześniejszej próbce ( bardzo znikoma ilość).
We wtorek byłam na usg , serce bili nie całe 100 uderzeń , powiedziano mi ze dzieciątka urosło przez tydzień ale nadal jest słabe bicie i serca i mam wrócić za dwa tygodnie . Byłam przerażona bo od kilku dni plamilam o czym lekarz wiedział . Sama na własna rękę zaczęłam brać luteinę , niestety nie pomogło...
Wczoraj dostałam krwotoku i skorczy - po raz kolejny 6-7 tydzień . Świat mi się zawalił ....
M
 
Od wczoraj przestrzegam internet szukając jakieś odpowiedzi ....
Jestem w trakcie 3 poronienia .
Mieszkam na stałe w Canadzie , od 5 lat starym się z mężem o dziecko . Przeszliśmy dwie kliniki i kilka stymulacji oraz kilka miesięcy temu in vitro- niestety nie udało się .
Po krotce podzielę się z Wami moja historia , bo czuje ze potrzebuje wyrzucic to z sobie.
Długo nie mogłam zajść w ciąże , ginekolog prowadzący przez rok zwodził mnie i instruował mnie co miesiąc jak mierzyć temperaturę w jakich dniach itp( czułam się jak głupia , bo do tego wyższej matematyki Nie potrzeba ). Po jakimś czasie pani doktor swierdzila ze powinnam się udać do kliniki bo ona Nie może pomoc . Miałam wtedy 35 lat, rozgoryczona kazałam wydrukować wyniki moich badań z całego roku , i okazało się ze od samego początku hormony byly bardzo złe.
Wściekła chciała zgłosić lekarza do specjalnej instytucji ale odpuściłam . Zgłosiłam się do kliniki . Diagnoza , bardzo niska rezerwa i szanse 10%. W między czasie mój okres się rozregulował i przetrząsać internet i mając kopie wyników okazało się ze mam podwyższona prolaktyne( pokłóciłam się z lekarzem prowadzący bo stwierdził ze nie ma to wpływy na zajście w ciąże).
Ściągnęłam z polski dostinex , zmieniłam klinikę i ta sam śpiewka od koljenego lekarza ...zaczęłam brać sama i po 2 miesiach pierwszy raz zaszłam w ciąże bez pomocy lekarzy . Niestety 6 tydzień i pierwsze poronienie . Ta sama historia powtórzyła się jeszcze raz po roku , ( dodam ze w canadzie żeby dostać się do specjalisty musisz mieć skierowanie od rodzinnego pod warunkiem ze coś jest nie tak ). Stymulację bez powodzenia kilka miesięcy przerwy i naturalnie znowu zaszłam w ciąże która poroniłam w 6 tyg.
Na początku tego roku miałam in vitro , czy chciałam czy nie musiałam się to zrobić bo od 2 lat było przekładane gdyż w między czasie sama zachodziłam w ciąże . Program był w części finansowany przed rząd i były pewne procedury .
In vitro się nie udało . Wczesniej zrobili mi badania genetyczne które wykryły translokacje jednego z chromosomów ( teraz wiem skąd u mnie dysleksja ). Po nie udanym in vitro zasugerowano mi ze jest to przyczyna poronień i problemów z zajście w ciąże plus niska rezerwa jajeczek.
Minęli 6 miesięcy i sama zaszłam w ciąże , radość i obawa . Tydzień temu byłam na usg, 6 tydzień bicie serca 90 ( niskie ) . Pojechałam do rodzinnego wiedząc już co może się stać , poprosiłam o progesteron . Odmówił dodając ze w Canadzie do 3 miesiąca matka natura weryfikuje czy ciąża się utrzyma , wysłał tylko na kolejne usg i pobrał mocz gdyż wykrył e-coli we wcześniejszej próbce ( bardzo znikoma ilość).
We wtorek byłam na usg , serce bili nie całe 100 uderzeń , powiedziano mi ze dzieciątka urosło przez tydzień ale nadal jest słabe bicie i serca i mam wrócić za dwa tygodnie . Byłam przerażona bo od kilku dni plamilam o czym lekarz wiedział . Sama na własna rękę zaczęłam brać luteinę , niestety nie pomogło...
Wczoraj dostałam krwotoku i skorczy - po raz kolejny 6-7 tydzień . Świat mi się zawalił ....
M
Bardzo ci współczuje całym sercem , to straszne i najgorsze co może spotkać kobietę ... nie wiem jak cię pocieszyć bo chyba nie ma słów na to co czujesz, w Polsce tez do 2 trymestru nie ratują ciąży bo natura wie co robi a to co my czujemy ich chyba nie obchodzi. Kochsna trzymaj sie jestes dzielna kobieta . Ja teraz sama żyje każda sekunda zycia mojego malucha...
 
reklama
Od wczoraj przestrzegam internet szukając jakieś odpowiedzi ....
Jestem w trakcie 3 poronienia .
Mieszkam na stałe w Canadzie , od 5 lat starym się z mężem o dziecko . Przeszliśmy dwie kliniki i kilka stymulacji oraz kilka miesięcy temu in vitro- niestety nie udało się .
Po krotce podzielę się z Wami moja historia , bo czuje ze potrzebuje wyrzucic to z sobie.
Długo nie mogłam zajść w ciąże , ginekolog prowadzący przez rok zwodził mnie i instruował mnie co miesiąc jak mierzyć temperaturę w jakich dniach itp( czułam się jak głupia , bo do tego wyższej matematyki Nie potrzeba ). Po jakimś czasie pani doktor swierdzila ze powinnam się udać do kliniki bo ona Nie może pomoc . Miałam wtedy 35 lat, rozgoryczona kazałam wydrukować wyniki moich badań z całego roku , i okazało się ze od samego początku hormony byly bardzo złe.
Wściekła chciała zgłosić lekarza do specjalnej instytucji ale odpuściłam . Zgłosiłam się do kliniki . Diagnoza , bardzo niska rezerwa i szanse 10%. W między czasie mój okres się rozregulował i przetrząsać internet i mając kopie wyników okazało się ze mam podwyższona prolaktyne( pokłóciłam się z lekarzem prowadzący bo stwierdził ze nie ma to wpływy na zajście w ciąże).
Ściągnęłam z polski dostinex , zmieniłam klinikę i ta sam śpiewka od koljenego lekarza ...zaczęłam brać sama i po 2 miesiach pierwszy raz zaszłam w ciąże bez pomocy lekarzy . Niestety 6 tydzień i pierwsze poronienie . Ta sama historia powtórzyła się jeszcze raz po roku , ( dodam ze w canadzie żeby dostać się do specjalisty musisz mieć skierowanie od rodzinnego pod warunkiem ze coś jest nie tak ). Stymulację bez powodzenia kilka miesięcy przerwy i naturalnie znowu zaszłam w ciąże która poroniłam w 6 tyg.
Na początku tego roku miałam in vitro , czy chciałam czy nie musiałam się to zrobić bo od 2 lat było przekładane gdyż w między czasie sama zachodziłam w ciąże . Program był w części finansowany przed rząd i były pewne procedury .
In vitro się nie udało . Wczesniej zrobili mi badania genetyczne które wykryły translokacje jednego z chromosomów ( teraz wiem skąd u mnie dysleksja ). Po nie udanym in vitro zasugerowano mi ze jest to przyczyna poronień i problemów z zajście w ciąże plus niska rezerwa jajeczek.
Minęli 6 miesięcy i sama zaszłam w ciąże , radość i obawa . Tydzień temu byłam na usg, 6 tydzień bicie serca 90 ( niskie ) . Pojechałam do rodzinnego wiedząc już co może się stać , poprosiłam o progesteron . Odmówił dodając ze w Canadzie do 3 miesiąca matka natura weryfikuje czy ciąża się utrzyma , wysłał tylko na kolejne usg i pobrał mocz gdyż wykrył e-coli we wcześniejszej próbce ( bardzo znikoma ilość).
We wtorek byłam na usg , serce bili nie całe 100 uderzeń , powiedziano mi ze dzieciątka urosło przez tydzień ale nadal jest słabe bicie i serca i mam wrócić za dwa tygodnie . Byłam przerażona bo od kilku dni plamilam o czym lekarz wiedział . Sama na własna rękę zaczęłam brać luteinę , niestety nie pomogło...
Wczoraj dostałam krwotoku i skorczy - po raz kolejny 6-7 tydzień . Świat mi się zawalił ....
M
:( Współczuję. Trzymaj się.
 
Do góry