Ludzki gadanie jest okropne, ale niestety nie unikniemy tego. Dlatego ja nikomu nic, że się staramy czy coś - bo już widzę te miny. Jak
@Magdamama wiesz nawet miałam obiekcje, żeby do ginekologa iść - bo cały czas miałam w głowie co ona sobie o mnie pomyśli. Dzisiaj zalogowałam się rano do systemu - pod wpływem chwili - patrzę ma wolną wizytę na 10.20. Zapisałam się. Jak szłam to jakbym pierwszy raz do gina szła. Podrukowałam sobie swoje wykresiki, wyniczki i czekałam. Jak weszłam, tak mnie nerwy zjadły, że pierwsze co to się rozpłakałam. A ona mnie przytuliła, kazała się uspokoić i powiedziała "O wieku nie rozmawiamy
rozmawiamy o tym jak pomóc Pani zajść w ciążę
". Spojrzała na wykresy i wyniki i powiedziała, że cykle są idealne. Zbadała mnie - wszystko dobrze. Mamy się tylko przytulać 3 razy w tygodniu co najmniej
dała do łykania suplementy i skierowanie na podstawowe wyniki. I tak do cyklu do marca. Jeśli nie zajdę to mam przyjść po marcowym cyklu i będzimy dalej radzić. Powiedziała, że szanse mam bardzo duże tylko muszę wyluzować. Gdyby to była pierwsza ciąża, to nie robiłaby mi nadziei, ale że za mną 3 szczęśliwe to szanse są bardzo duże. I że 43 lata to kiedyś oznaczało koniec płodności, ale naprawdę statystyki znacznie się zmieniły na naszą korzyść. Wróciłam taka podekscytowana - czekam teraz na testowanie w niedzielę powinna przyjść @ - może nie przyjdzie
. Niestety Pani doktor stwierdziła, że w 8 dpo to dużo za wcześnie żeby ona cokolwiek zobaczyła. Mam czekać spokojnie i dalej działać. A na to wszystko najbardziej zaskoczył mnie mój M. Ja zakładałam próby do końca roku a on do mnie, że już tak się nastawił na te maleńkie stópki, że stosujemy się do wszystkich zaleceń i działamy dalej
. Jakoś tak mi ulżyło. Może mniej przestanę świrować i lada chwila będę się cieszyć swoją fasolką. A ludzie niech sobie gadają - jak im tak lepiej