reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża po 40

Lilly, Mambzika ja wcale nie czuje się taka silna i zdeterminowana. To Wasze słowa i działania dodają otuchy i wzmacniają moją nadzieję.
No i to że udaje mi się coś robić w kierunku tej nadziei. Ta wizyta u napro mnie nakręca. Gdyby nie to wszystko to nie miałabym siły podnieść się z łożka, ból by mnie przygniotł.

Dziewczyny muszę Wam koniecznie coś opowiedzieć. Dziś tak mnie naszło żeby jeszcze raz zadzwonić do kliniki naprotechnologii spytać czy nie dałoby się wcześniej mieć wizyty bo przecież szkoda czasu;) a pierwsza wizyta to dopiero wywiad i skierowanie na wiele badań i tyle..no i zadzwoniłam, opowiedziałam Pani swoją sytuację i wyobraźcie sobie wizytę mam w poniedziałek. Pani powiedziała że przed chwilą ktoś odwołał:-D
Jupi. Bardzo mnie to podbudowało.
Jutro pokażę się mojej ginekolog żeby ocenić czy sama się oczyszczę czy trzeba mi pomoc chirurgiczne. Trzymajcie kciuki.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Lilly, Mambzika ja wcale nie czuje się taka silna i zdeterminowana. To Wasze słowa i działania dodają otuchy i wzmacniają moją nadzieję.

Dziewczyny muszę Wam koniecznie coś opowiedzieć. Dziś tak mnie naszło żeby jeszcze raz zadzwonić do kliniki naprotechnologii spytać czy nie dałoby się wcześniej mieć wizyty bo przecież szkoda czasu;) a pierwsza wizyta to dopiero wywiad i skierowanie na wiele badań i tyle..no i zadzwoniłam, opowiedziałam Pani swoją sytuację i wyobraźcie sobie wizytę mam w poniedziałek. Pani powiedziała że przed chwilą ktoś odwołał:-D
Jupi. Bardzo mnie to podbudowało.
Jutro pokażę się mojej ginekolog żeby ocenić czy sama się oczyszczę czy trzeba mi pomoc chirurgiczne. Trzymajcie kciuki.

Trzymamy kochana trzymamy baaaaaardzo mocno [emoji8]
 
Lilly Kochana dziękuję Ci za Twoje serdeczne słowa. Cieszę się jeśli mogę pomóc Tobie czy komuś innemu swoją postawą czy słowem.
Mnie bardzo pomaga wiara w Boga ale też mnóstwo czerpię od ludzi. Wy tutaj dajecie mi wsparcie i nadzieję.
Bardzo serdecznie dziękuję Ci za życzenia powodzenia. Ja też trzymam mocno kciuki za Twoje i innych naszych staraczek owocne poczynania. Musicie mi drogę torować bo tylko patrzeć jak będę za Wami gonić ;)

Tylko patrzeć jak nas przegonisz [emoji16][emoji6]
 
Moje próby starania dopiero startuja dlugo medytowalismy w końcu stwierdzilismy, ze kochmy sie i oboje pragniemy potomka...ukochany wraca 10 marca w dni @ na 4 dni i zaraz startuje dalej czyli ominie owukację ale obiecal ze przy nastepnych bedzie...
Tez jestem pelna obaw o pierwsze dziecko staralismy sie z mezem 5 lat oboje zdrowi zaszlam a tu taka tragedi czasami źycie jest nieobliczalne
Dobrze, że moj teraźniejszy partner to optymista
Pisalyscie o PRL-owskim nastawieniu ludzi ,rodziny, pchamy sie do europy a zyjemy w spoleczenstwie z wypaczonymi zasadami...chyba nie trzeba miec nikomu tego za zle tyle lat komuny zrobiło z nas niewolników rowniez w pogladach i obyczajach.
Przykładem jest moja mama pyta czy sie zabezpieczamy bo w tym wieku dziecko o ludzie
Kocham jestem szcześliwa i to się liczy
Rodziłam we Wloszech bo moj maź byl Wlochem majac 38 lat czułam się jak małolata posrod pieknych Pan po 40 i ich zdrowych bobasków...tam nikt na wiek nie zwraca uwagi owszem 55 letnia kobieta budziłaby zaskoczenie, ale nie bo nie wypada tylko: kurcze jak jej się udało.

Właśnie dlatego moja mama jeszcze nie wie o naszej stracie. Boję się że usłyszę jakiś komentarz żeby już nie próbować bo wiek...

Nie wyobrażam sobie jak przeżyłaś będąc w ciąży stratę męża- to dopiero wymaga gigantycznej siły. Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwa i rozpoczynacie działania.
Trzymam mocno kciuki. To że wtedy było 5 lat starań wcale nie oznacza że teraz też będzie długo.
 
Kochane tak sie wlasnie dzisiaj zastanawiam,ze my prawie wszystkie po ciezkich przezyciach a mamy tyle sily i samozaparcia...i jak tak po tylu ciezkich latach czlowiek czuje w sobie tyle sily ze chce...i to najwazniejsze..
Ja stracilam narzeczonego miesiac przed slubem(zginal w wypadku) kiedy to sie okazalo ze jestem w ciazy...myslalam ze nie dam rady tego przezyc...i gdyby nie to ze mialam pod sercem moja(nasza) corcie - pewnie bym tego nie przezyla...ale wlasnie dla niej zylam i chcialam...poradzilam sobie a mialam 23 lata. W chwili obecnej mam kochanego męża,przyjaciela i tego naj naj i wspolne bliznieta...ale do czego zmiezam...my kobiety jestesmy w stanie wszystko przezyc,wszystko zniesc choc niejednokrotnie jest bardzo ciezko to wlasnie po takich lub podobnych przezyciach znow stajemy na nogi ...Kochane i nam sie uda dalej w tych staraniach bo my jestesmy silne i niezniszczalne :)
A to ze ludzie gadaja...20 lat temu bylam wysmiewana ze jestem panna z dzieckiem...(nawet przez wlasna matke) owszem bolało,ale wlasnie dla corki stworzylam rodzine w której do dzisiaj czujemy sie dobrze...a gadaja tak bo o sobie nie sa w stanie nic ciekawego powiedziec...ja juz sie przyzwyczailam ze gadaja przynajmniej sie czlowiek moze poczuc jak gwiazda z pierwszych stron gazet :)
Sorki za tyle pisania ale tak mnie dzisiaj cos naszlo...
 
Kochane tak sie wlasnie dzisiaj zastanawiam,ze my prawie wszystkie po ciezkich przezyciach a mamy tyle sily i samozaparcia...i jak tak po tylu ciezkich latach czlowiek czuje w sobie tyle sily ze chce...i to najwazniejsze..
Ja stracilam narzeczonego miesiac przed slubem(zginal w wypadku) kiedy to sie okazalo ze jestem w ciazy...myslalam ze nie dam rady tego przezyc...i gdyby nie to ze mialam pod sercem moja(nasza) corcie - pewnie bym tego nie przezyla...ale wlasnie dla niej zylam i chcialam...poradzilam sobie a mialam 23 lata. W chwili obecnej mam kochanego męża,przyjaciela i tego naj naj i wspolne bliznieta...ale do czego zmiezam...my kobiety jestesmy w stanie wszystko przezyc,wszystko zniesc choc niejednokrotnie jest bardzo ciezko to wlasnie po takich lub podobnych przezyciach znow stajemy na nogi ...Kochane i nam sie uda dalej w tych staraniach bo my jestesmy silne i niezniszczalne :)
A to ze ludzie gadaja...20 lat temu bylam wysmiewana ze jestem panna z dzieckiem...(nawet przez wlasna matke) owszem bolało,ale wlasnie dla corki stworzylam rodzine w której do dzisiaj czujemy sie dobrze...a gadaja tak bo o sobie nie sa w stanie nic ciekawego powiedziec...ja juz sie przyzwyczailam ze gadaja przynajmniej sie czlowiek moze poczuc jak gwiazda z pierwszych stron gazet :)
Sorki za tyle pisania ale tak mnie dzisiaj cos naszlo...

Wow No to straszne co Cię spotkało ... pięknie napisane ... a jak Ty się czujesz ?? Jak @ nie przyszła ? I nie przyjdzie [emoji6]?
 
Kochane tak sie wlasnie dzisiaj zastanawiam,ze my prawie wszystkie po ciezkich przezyciach a mamy tyle sily i samozaparcia...i jak tak po tylu ciezkich latach czlowiek czuje w sobie tyle sily ze chce...i to najwazniejsze..
Ja stracilam narzeczonego miesiac przed slubem(zginal w wypadku) kiedy to sie okazalo ze jestem w ciazy...myslalam ze nie dam rady tego przezyc...i gdyby nie to ze mialam pod sercem moja(nasza) corcie - pewnie bym tego nie przezyla...ale wlasnie dla niej zylam i chcialam...poradzilam sobie a mialam 23 lata. W chwili obecnej mam kochanego męża,przyjaciela i tego naj naj i wspolne bliznieta...ale do czego zmiezam...my kobiety jestesmy w stanie wszystko przezyc,wszystko zniesc choc niejednokrotnie jest bardzo ciezko to wlasnie po takich lub podobnych przezyciach znow stajemy na nogi ...Kochane i nam sie uda dalej w tych staraniach bo my jestesmy silne i niezniszczalne :)
A to ze ludzie gadaja...20 lat temu bylam wysmiewana ze jestem panna z dzieckiem...(nawet przez wlasna matke) owszem bolało,ale wlasnie dla corki stworzylam rodzine w której do dzisiaj czujemy sie dobrze...a gadaja tak bo o sobie nie sa w stanie nic ciekawego powiedziec...ja juz sie przyzwyczailam ze gadaja przynajmniej sie czlowiek moze poczuc jak gwiazda z pierwszych stron gazet :)
Sorki za tyle pisania ale tak mnie dzisiaj cos naszlo...
Dwa razy czytalam I tak sobie pomyslalam to dopiero as tragedie bo tu jest wiecej dziewczyn co stracily mezow czy narzeczonego jak Ty ,a ja niekiedy
blachostkami sie przejmuje I przezywam a to dopiero jest tragedia .
 
reklama
Lilly ja juz trzeci dzien z @ i staran bedzie ciag dalszy...nie poddam sie od tak poprostu :)
Kobietki ale i te male błachostki nas wzmacniaja...bynajmniej tak czuje..
Niedawno stracilam ojca.. i powiem Wam ze te wszystkie przezycia wczesniejsze to pikus do tego z czym sie musialam zmierzyc po stracie najukochanszej osoby(poza moimi dziecmi i mezem)...bo on taki wlasnie był...On mnie przez cale nasze wspolne zycie wspierał ...był dla mnie i ojcem i matką...szanowal mnie,mojego meza wnuki...stad widze ze takie tragedie czlowieka wzmacniaja i pomagaja przezywac jeszcze trudniejsze. Chcialam przekazac tym co utracily fasolki,ze dacie rade sie podniesc bo jestescie silne :)
 
Do góry