No, wróciłam. Po umyciu kaloszy ( bo były zabłocone, a argument że się wyczyszczą w trawie nie skutkował) oraz akcji zakrapiania półdzikiego kota z sąsiedztwa preparatem na pasożyty.
Anko - no faktycznie, masz przechlapane... A w dzień to Wanda o której sypia? Może jak już musi spać w ciągu dnia to ją spróbować jakoś w miarę wcześnie utłuc, żeby potem po dziennej drzemce do wieczora zdążyła się zmęczyć? Maks przychodzi do nas w nocy tylko czasem, z reguły jak coś go męczy - zęby czy jakiś katar.
A wracając do tematu wrzeszczenia na dziecko:
nie zapomnę widoku znajomej, matki dwójki dzieci, która wrzeszczała na nie zaiste po mistrzowsku

. Syn ( lat 4) zaczął kaszleć - wrzask: przestań kaszleć, bo budzisz Karolinę!!!! Przestań kaszleć w tej chwili!!!!
Wrzask narastał, do kaszlu dziecka dołączył wrzask tegoż, obudziła się (i zaczęła wrzeszczeć ) także roczna Karolina. I wtedy mamunia wycięła synka w dziób. Młody zamilkł na chwilę, a potem zaniósł się od płaczu. I wtedy matka rzuciła się na niego z całowaniem, głaskaniem i okrzykami " przepraszam, Michałku, mamusia nie chciała, mamusia cię bardzo kocha..."
I takie coś to jest horror, do leczenia, bo jak nic zostawia ślady na psychice - jestem o tym przekonana.
Natomiast nie sądzę, żeby wrzask typu: zostaw to! - kiedy dziecko sięga po coś niebezpiecznego, albo nawet ryk w stylu "powyrywam ci nogi z d..." kiedy próbuje wyrwać psu ogon, były takie straszne. Oczywiście, jak rodzic wrzeszczy to jest to sytuacja dla dziecka nieprzyjemna, ale trudno, nie wszystko jest przyjemne w życiu.
Bardziej chyba chodzi o to , żeby nie wrzeszczeć ciągle ( bo to guzik daje) i żeby nie wrzeszczeć idiotycznie.
Mi osobiście zdarza się wrzasnąć właśnie w takich podbramkowych sytuacjach - kopanie psa, co poniektóre próby zdobycia nagrody darwina za najbardziej pomysłowe samobójstwo w kategorii do lat 2. Tyle, że są to sytuacje wcześniej przegadane dziesiątki razy, po wszelkich możliwych formach tłumaczeń i próśb. I Maks jest świetnie zorientowany, że właśnie robi coś wywołującego dezaprobatę.
Nie wrzeszczę w sytuacjach biernego oporu , moim zdaniem darcie się w stylu "załóż wreszcie te buty" nic nie wnosi. Wtedy negocjuję , przekonuję albo olewam .