Dziś było cudnie na polu (to ukłon w stronę Flo ) Odziałam - o dziwo butki z grudnia na styk ale jeszcze da radę

spacer do rynku (tzn. bieg przez główna ulicę za nim). Jazda autobusem w jedną stronę centrum, potem drugą i nawet bez wycia. Pomijam że przy okazji i bez czapki :-( potem bawialnia ... Kubul bawił się ze swym rówieśnikiem Adasiem. Dopiero przy masywnym Adasiu widać jaki Kubol jest drobny i chudy. Tzn. na długość prawie tacy sami - oprócz stop - bo Kubul ma tak spokojnie rozmiar - dwa większa stópkę

Natomiast lata świetlne dzieliły Kubola od Adasia ... nawet nie wiem jak to określić - społeczny? Widać, że Kubul chadza do żłoba. W pewnym momencie stwierdziłam, że chłopcy się pobiją - bo Kubul nie chciał oddać zabawki a chciał przejąć autko

Cóż... zabawkę zachował a autko przejął - bezkrwawo :-)
Wracając wpadliśmy do biedronki - bo na jutro nie mam warzywek do obiadu :-( no i się zaczęło... Darcie na sklep cały i okolice, bo ja, bo sam, bo tam, a potem wycie cała drogę - na rękach NIE, na nogach NIE, stać NIE, iść NIE i darcie...
W domu darcie - pies sąsiadów ujadający - aż mnie łeb rozbolał :-(
Karny "jeżyk" w postaci dywanika jest ale ogólnie Kubul ma w doopie ową karę. Jak zafiksuje na darcie to potrafi się drzeć jak dziś ile fabryka dała i n+1 czasu (gdzie n należy do zbioru liczb naturalnych

).
Stwierdziłam że skoro się drze to niech sie drze dalej i umyłam mu włosy (dziś miał makaron we włosach) oraz obcięłam je nieco. Teraz słodziak wypił mleczko i ogląda misia :-(
Majuska umówmy się, Dzieci na klepisku i niech się dzieje co chce.........


