reklama
podeślij trochę
chciałam zrobić ciasto bananowe ale okazało się że w biedro bananów NIET a Kubula zjadł ostatnie trzy
znajoma mi podesłała umarłam
http://codziennikfeministyczny.pl/15-okropnych-lekcji-milosnych-od-ksiezniczek-disneya/
chciałam zrobić ciasto bananowe ale okazało się że w biedro bananów NIET a Kubula zjadł ostatnie trzy
znajoma mi podesłała umarłam
http://codziennikfeministyczny.pl/15-okropnych-lekcji-milosnych-od-ksiezniczek-disneya/
Ostatnia edycja:
Andzike
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Styczeń 2013
- Postów
- 1 773
misia - dawaj adres na pw, blok to jedna z niewielu rzeczy, która wychodzi mi zawsze
Za to robiłam kiedyś "banalnie proste" ciasto bananowe i wyszło mi przypalone od spodu, surowe na wierzchu i z zakalcem w środku potraficie tak? naiwnie uważam, że to wina piekarnika u szwagierki, bo przecież niemożliwe, żeby to banalne ciasto mi się nie udało ot tak sobie...
Za to robiłam kiedyś "banalnie proste" ciasto bananowe i wyszło mi przypalone od spodu, surowe na wierzchu i z zakalcem w środku potraficie tak? naiwnie uważam, że to wina piekarnika u szwagierki, bo przecież niemożliwe, żeby to banalne ciasto mi się nie udało ot tak sobie...
mamanabank
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 7 Czerwiec 2013
- Postów
- 20
Dobry wieczór :-)
Przyszłam się odmeldować, można powiedzieć z uśmiechem. ALe co to był za dzień... co to był za dzień! Już mi żaden zombie chyba nie byłby dziś straszny... Od samego, samiuśkiego rana dzieci i psy dały mi tak popalić, że w którymś momencie się poddałam, nie odzywałam się do nikogo ani słóweczkiem, cedziłam tylko przez zęby - szkoda, że nie ma spłaszczonych liter, bo to najlepiej oddałoby charakter tego jednego, jedynego słowa - odejdź. Widzę, że z czasem (z wiekiem) co raz trudniej wraca mi się do stanu pierwotnego, tzn. chyba system nerwowy tak szybko się nie regeneruje, jak u dzieci i zwierząt. Nie często mnie dopada taki stan odrętwienia i pogrążania się w bólu. Zdecydowanie częściej walczę, pieklę się, czasem skrajnie, kiedy zewsząd słyszę mamo, mamo, mamo, a on to, a tamten tamto, a ona to to, a ty jesteś taka, bo jak ona, a jak ja, to mamo!!!! Aaaaaaaaaa!!!!!!! Wiecie na czym się złapałam? Któregoś razu w takiej akcji wydarłam się: NIE MÓW DO MNIE MAMO!!! Słowo daję! Innym razem: przestańcie do mnie ze wszystkim przychodzić, co ja k...a, Chrystus jestem?!? Wiem wtedy, że muszę gdzieś wyjść chociaż na chwilę. No, ale dzisiaj nie dałam rady. Przestały mi działać odruchy obronne. Wtedy wydaje mi się, że wszystko co robię nie ma sensu, że całe dobro wyświadczone wcale nie wraca mi w postaci dobra, tylko obraca się przeciwko mnie. Im więcej siebie dajesz, tym bardziej cię żrą.
Już mi lepiej. Jednak miałam taki moment, że zazdrościłam tym, którzy będą jutro i pojutrze świętowani, a nie świętujący. Takie to miłe objawienie mnie dotknęło.
Andzike super razem wyglądają Kacper z Felicją, ale o Tosi proszę pamiętać :-)
Zainspirowałyście mnie tym Lidlem, w życiu nic tam nie kupowałam, a tu proszę takie rekomendacje :-)
Świętującym jutro dużo siły życzę :-) U nas raczej niepokój codzienny, bo Ojciec w największe święta zawsze ma najwięcej roboty.
Majuska, na Twoim miejscu nie przejmowałabym się tym gilem. Nową umiejętność Pati odkryła. Zdolna jest! Po prostu odwracaj jej uwagę na coś fajnego, a na dłubanie nie reaguj. Przecież wiadomo, że im lepsza reakcja, tym bardziej warto powtarzać czynność, dla efektu.
Florentynko, wiesz, że dla mnie Twoje stado tak przyrosło do Ciebie, że nieświadomie zaczęłam zastanawiać się co mi nie pasuje w Twoim podpisie, ze tylko jeden suwaczek? Jak to? Wpływ dogowariacji, skutki uboczne
Przyszłam się odmeldować, można powiedzieć z uśmiechem. ALe co to był za dzień... co to był za dzień! Już mi żaden zombie chyba nie byłby dziś straszny... Od samego, samiuśkiego rana dzieci i psy dały mi tak popalić, że w którymś momencie się poddałam, nie odzywałam się do nikogo ani słóweczkiem, cedziłam tylko przez zęby - szkoda, że nie ma spłaszczonych liter, bo to najlepiej oddałoby charakter tego jednego, jedynego słowa - odejdź. Widzę, że z czasem (z wiekiem) co raz trudniej wraca mi się do stanu pierwotnego, tzn. chyba system nerwowy tak szybko się nie regeneruje, jak u dzieci i zwierząt. Nie często mnie dopada taki stan odrętwienia i pogrążania się w bólu. Zdecydowanie częściej walczę, pieklę się, czasem skrajnie, kiedy zewsząd słyszę mamo, mamo, mamo, a on to, a tamten tamto, a ona to to, a ty jesteś taka, bo jak ona, a jak ja, to mamo!!!! Aaaaaaaaaa!!!!!!! Wiecie na czym się złapałam? Któregoś razu w takiej akcji wydarłam się: NIE MÓW DO MNIE MAMO!!! Słowo daję! Innym razem: przestańcie do mnie ze wszystkim przychodzić, co ja k...a, Chrystus jestem?!? Wiem wtedy, że muszę gdzieś wyjść chociaż na chwilę. No, ale dzisiaj nie dałam rady. Przestały mi działać odruchy obronne. Wtedy wydaje mi się, że wszystko co robię nie ma sensu, że całe dobro wyświadczone wcale nie wraca mi w postaci dobra, tylko obraca się przeciwko mnie. Im więcej siebie dajesz, tym bardziej cię żrą.
Już mi lepiej. Jednak miałam taki moment, że zazdrościłam tym, którzy będą jutro i pojutrze świętowani, a nie świętujący. Takie to miłe objawienie mnie dotknęło.
Andzike super razem wyglądają Kacper z Felicją, ale o Tosi proszę pamiętać :-)
Zainspirowałyście mnie tym Lidlem, w życiu nic tam nie kupowałam, a tu proszę takie rekomendacje :-)
Świętującym jutro dużo siły życzę :-) U nas raczej niepokój codzienny, bo Ojciec w największe święta zawsze ma najwięcej roboty.
Majuska, na Twoim miejscu nie przejmowałabym się tym gilem. Nową umiejętność Pati odkryła. Zdolna jest! Po prostu odwracaj jej uwagę na coś fajnego, a na dłubanie nie reaguj. Przecież wiadomo, że im lepsza reakcja, tym bardziej warto powtarzać czynność, dla efektu.
Florentynko, wiesz, że dla mnie Twoje stado tak przyrosło do Ciebie, że nieświadomie zaczęłam zastanawiać się co mi nie pasuje w Twoim podpisie, ze tylko jeden suwaczek? Jak to? Wpływ dogowariacji, skutki uboczne
Mamanabank, no Paćka się w Lidlu od lat ubiera nieźle Ci ekipa musiała dopiec, myślę, że oni to kiedyś wszystko zrozumieją i docenią, zauważylam u swoich starszych pociech chwilami takie przebłyski, jak to bardzo mnie podziwiają, szanują i takie tam;-)
Andzike słodkie bobasy, wspaniały zbiór zabawek czy Twój Paweł zdaje sobie sprawe jak cudowną kobietę ma???
Misia jakby co będe Ci dawała znać , to się będziesz rzucać w Lidlu na "hity":-)
Mój bachor po kąpieli stwierdził, że nie będzie jeszcze spać tylko poczyta, po odbębnieniu cowieczornej lektury "Jesienne czary" zwanej też przez Patrycję " o sisiu" ( misiu ), zostawiłam ją w łóżeczku z kopą książeczek , które tam sobie nakazała podać, że niby czytać będzie, lampkę zostawiłam zapaloną, pożegnałam sie i poszłam, wylazłam tam do niej na górę po pół godzinie, zaglądam..śpi:-), książki z boku poukładane i sama się kocem nakryła, żaba obok na podusi i chrapią:-)...kochany ten bachor, nie ?
Andzike słodkie bobasy, wspaniały zbiór zabawek czy Twój Paweł zdaje sobie sprawe jak cudowną kobietę ma???
Misia jakby co będe Ci dawała znać , to się będziesz rzucać w Lidlu na "hity":-)
Mój bachor po kąpieli stwierdził, że nie będzie jeszcze spać tylko poczyta, po odbębnieniu cowieczornej lektury "Jesienne czary" zwanej też przez Patrycję " o sisiu" ( misiu ), zostawiłam ją w łóżeczku z kopą książeczek , które tam sobie nakazała podać, że niby czytać będzie, lampkę zostawiłam zapaloną, pożegnałam sie i poszłam, wylazłam tam do niej na górę po pół godzinie, zaglądam..śpi:-), książki z boku poukładane i sama się kocem nakryła, żaba obok na podusi i chrapią:-)...kochany ten bachor, nie ?
Florentyna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Listopad 2011
- Postów
- 1 794
Hej
Nadal walczymy ze skutkami zmiany czasu. Maksio ma poprzestawiane i dziś chciał spać na basenie. Wisiał na mnie i był na nie, a wsadzony do samochodu usnął natychmiast. Potem się obudził, zjadł kaszkę i przez godzinę szalał , biegając na trasie maksiarnia - nasza sypialnia. Potem wymyślił zabawę polegającą na tym , że należało go zamknąć w maksiarni i zapukać, a wtedy on otwierał drzwi i wypadał z rykiem. Teraz wreszcie padł.
Mamy w perspektywie katastrofę, bo Balbina wdarła się na stół w kuchni i zeżarła paczkę rodzynek, ukochanych Maksiowych rodzynek. Będzie jutro afera, jak nic.
Andzike - fajne dzieciory razem. A co do ciasta bananowego - jest taki przepis na sypaną szarlotkę, banalnie prosty. I znam osobę, która usilnie próbowała tą szarlotkę upiec i nigdy jej nie wyszło.
Majuska - słusznie, generalnie się zgadzam z Twoimi obserwacjami. Dawno dawno temu (w odległej galaktyce) przeżyłam taką oto sytuację: mój ex miał babcię. Babcia się coraz bardziej "sypała", najpierw trzeba ją było sprowadzić z Olkusza do Krakowa, żeby mieć bliżej i móc wspomóc, potem trzeba było się opiekować już na pełny etat, załatwić opiekunkę, pielęgniarkę, latać gotować obiadki , karmić, pampersy zmieniać w końcu. Byliśmy do tego we dwójkę i tak przez kilka lat. A potem babcia umarła. I jakiś czas później do mojego byłego dzwoni jakaś pani - a bo my tu w zasadzie spokrewnieni jesteśmy, a bo babcia to jakby moja kuzynka, a bo to, bo tamto - koniec końców wyszło na to, że się zbliżał listopad, więc pani zadzwoniła, żeby objechać, że grób jeszcze nie posprzątany. Póki babcia żyła to o żadnej kuzynce nie było ani widu ani słychu, nic, żadnego telefonu nigdy, głupiej kartki na te czy inne święta. Zero. Ale grób był na tyle ważny, żeby spod ziemi wykopać numer telefonu, kontakt z rodziną nawiązać, bo przecież o grobowiec trzeba zadbać...
Zoyka - co to w ogóle za pytanie? W pieniądzach można mierzyć tylko wartość dóbr materialnych, dla mnie w ogóle nie ma to punktów styku z wartością człowieka.
Misia - spojrzałam na te księżniczki, uśmiechnęłam się, a potem spojrzałam na komentarze, a potem na inne artykuły i inne komentarze i się wystraszyłam. Z tego bije taki straszny dupościsk ideologiczny, brr, mam wrażenie że na tym portalu podejmuje się próby traktowania dowcipu ze śmiertelną powagą.
Mamonabank - ja nie wiem, co napisać. Bo z jednej strony współczuję, chociaż nawet nie próbuję sobie wyobrażać czego współczuję, zanim zacznę ( przez analogię, próbując pomnożyć najupiorniejsze momenty z moim stadem - wliczając dziecię ) to już mam ochotę uciec i wyjąc zniknąć na horyzoncie. A z drugiej strony, skoro potrafisz o tym pisać w taki sposób, to znaczy że jeszcze Ci nie brak dystansu, a w ogóle to oba teksty są cudne, wyhaftować i na makatkę. Jak dojdziesz do etapu matki mej psiapsiółki z dzieciństwa, która to ( matka) tłukąc swoją córkę wrzeszczała " a kur.. twoja mać" to przylecimy z odsieczą, coś się wymyśli, na przykład zorganizujemy zabawę w podchody i zgubimy w lesie wszystkie dzieci i psy, przynajmniej na godzinę
A co do suwaczków - a Ty gdzie masz resztę?
Edit:
Andzike - tak, Maks czasami pija kakao
Nadal walczymy ze skutkami zmiany czasu. Maksio ma poprzestawiane i dziś chciał spać na basenie. Wisiał na mnie i był na nie, a wsadzony do samochodu usnął natychmiast. Potem się obudził, zjadł kaszkę i przez godzinę szalał , biegając na trasie maksiarnia - nasza sypialnia. Potem wymyślił zabawę polegającą na tym , że należało go zamknąć w maksiarni i zapukać, a wtedy on otwierał drzwi i wypadał z rykiem. Teraz wreszcie padł.
Mamy w perspektywie katastrofę, bo Balbina wdarła się na stół w kuchni i zeżarła paczkę rodzynek, ukochanych Maksiowych rodzynek. Będzie jutro afera, jak nic.
Andzike - fajne dzieciory razem. A co do ciasta bananowego - jest taki przepis na sypaną szarlotkę, banalnie prosty. I znam osobę, która usilnie próbowała tą szarlotkę upiec i nigdy jej nie wyszło.
Majuska - słusznie, generalnie się zgadzam z Twoimi obserwacjami. Dawno dawno temu (w odległej galaktyce) przeżyłam taką oto sytuację: mój ex miał babcię. Babcia się coraz bardziej "sypała", najpierw trzeba ją było sprowadzić z Olkusza do Krakowa, żeby mieć bliżej i móc wspomóc, potem trzeba było się opiekować już na pełny etat, załatwić opiekunkę, pielęgniarkę, latać gotować obiadki , karmić, pampersy zmieniać w końcu. Byliśmy do tego we dwójkę i tak przez kilka lat. A potem babcia umarła. I jakiś czas później do mojego byłego dzwoni jakaś pani - a bo my tu w zasadzie spokrewnieni jesteśmy, a bo babcia to jakby moja kuzynka, a bo to, bo tamto - koniec końców wyszło na to, że się zbliżał listopad, więc pani zadzwoniła, żeby objechać, że grób jeszcze nie posprzątany. Póki babcia żyła to o żadnej kuzynce nie było ani widu ani słychu, nic, żadnego telefonu nigdy, głupiej kartki na te czy inne święta. Zero. Ale grób był na tyle ważny, żeby spod ziemi wykopać numer telefonu, kontakt z rodziną nawiązać, bo przecież o grobowiec trzeba zadbać...
Zoyka - co to w ogóle za pytanie? W pieniądzach można mierzyć tylko wartość dóbr materialnych, dla mnie w ogóle nie ma to punktów styku z wartością człowieka.
Misia - spojrzałam na te księżniczki, uśmiechnęłam się, a potem spojrzałam na komentarze, a potem na inne artykuły i inne komentarze i się wystraszyłam. Z tego bije taki straszny dupościsk ideologiczny, brr, mam wrażenie że na tym portalu podejmuje się próby traktowania dowcipu ze śmiertelną powagą.
Mamonabank - ja nie wiem, co napisać. Bo z jednej strony współczuję, chociaż nawet nie próbuję sobie wyobrażać czego współczuję, zanim zacznę ( przez analogię, próbując pomnożyć najupiorniejsze momenty z moim stadem - wliczając dziecię ) to już mam ochotę uciec i wyjąc zniknąć na horyzoncie. A z drugiej strony, skoro potrafisz o tym pisać w taki sposób, to znaczy że jeszcze Ci nie brak dystansu, a w ogóle to oba teksty są cudne, wyhaftować i na makatkę. Jak dojdziesz do etapu matki mej psiapsiółki z dzieciństwa, która to ( matka) tłukąc swoją córkę wrzeszczała " a kur.. twoja mać" to przylecimy z odsieczą, coś się wymyśli, na przykład zorganizujemy zabawę w podchody i zgubimy w lesie wszystkie dzieci i psy, przynajmniej na godzinę
A co do suwaczków - a Ty gdzie masz resztę?
Edit:
Andzike - tak, Maks czasami pija kakao
Ostatnia edycja:
Flo same bajki resztę trzeba pominąć.
Majuska - nie mam blisko lidla ale mam koleżankę mieszkającą po 2 stronie ulicy i akurat ok 8 jest po dostarczeniu dzieci do szkoły. Jak ja nie daje rady, a ona nie idzie do sądu to atakuje lidla także wydaj odgłos paszczom
Majuska - nie mam blisko lidla ale mam koleżankę mieszkającą po 2 stronie ulicy i akurat ok 8 jest po dostarczeniu dzieci do szkoły. Jak ja nie daje rady, a ona nie idzie do sądu to atakuje lidla także wydaj odgłos paszczom
reklama
Melduje ze nie zyje. Wczoraj mlody debiutowal na wsi w temacie trick or treat. 2h lazilismy po wsi. Wystarczylo mu pokazac dom, on pedzil az mu sie dupcia w tych pasiastych portkach majtala i pukal do drzwi. Jesli nie otwierali, stal i krzyczal cos po swojemu. Jesli otwarli... no i tu sie zaczyna. Najchetniej dziecie moje ladowalo sie do srodka i szlo zwiedzac chalupe. Jesli w domu byl pies i szczekal, to juz na bank dziecie moje szlo sie z pieskiem przywitac. Po paru takich akcjach nie pozostalo mi nic innego, jak wchodzic z mlodym na teren posesji i trzymac go za przyslowiowa d... zeby jednak do srodka sie nie pakowal. Ogolnie budzil rozczulenie, przebrany za pajaczka, z "makijazem" zrobionym sadza i w czarnym kapturku na glowie. Slodycze go za bardzo nie interesowaly. Bardziej samo pukanie do drzwi. Ot, 2 grube krechy zrobione kciukami w poprzek policzkow, ale wyszlo ciekawie. W jednym domu, kiedy wpakowal sie do srodka i wolalam go po imieniu, pani powiedziala ze wszystko w porzadku, ze"she is lovely". Jakie "she"?! Poza tym dziecie wczoraj nie spalo w ciagu dnia, po wieczornym spacerku cos zjadl, zrobil dzihad ze chce na rece i w minucie padl. Za to wstal o 6:30... Wiec ja nie zyje.
Podobne tematy
Podziel się: