hej dziewczynki,
Flo - przykro mi, bardzo mocno Cię przytulam
Ollena - pomysł na USA w pierwszej chwili wydaje się ekscytujący, ale po przemyśleniu... zgadzam się z dziewczynami... też mam wrażenie, że cały czas szukasz pomysłu na siebie, na swoje życie, dość często zmieniając zdanie co tak naprawdę byś od tego życia chciała - wyjazd do USA wydaje się może trochę zbyt poważną rewolucją...
chyba, że akurat tym razem jesteś absolutnie pewna...
Zoyka - też jakoś nie mam melodii do pisania
ile mogę pisać, że urypanam i zmęczonam?
hidi - witaj, rozgość się, jak wróci kłaczek, to opisze Ci jaka jest tu procedura przyjęcia do grona
Samochody, hehehe, dobry temat
Zawsze uważałam, że będę beznadziejnym kierowcą, ale gdy mój dziadek w wieku 70lat postanowił zaszaleć i kupić Audi A4 quatro
a ukochaną rodzinną Dżecię czyli 20 letniego VW Jettę sprzedać w obce ręce - zaparłam się i zrobiłam prawko, byleby Dżeci nie oddać. Zaraz po odebraniu prawka pojechałam z dziadkiem na działkę, gdzie Dżecia zimowała (to było w styczniu) i sama (no z dziadkiem w charakterze eskorty w drugim samochodzie
) wrócilam do Warszawy - 70km
Dżecia to był kawał samochodowej mendy z duszą - popsuło mi się w niej wszystko co mogło popsuć, byłam specjalistką od spalonych sprzęgieł, uszkodzonych klamek, nagrzewnic, poduszek pod silnikiem itp. Miała ręczne ssanie, nie miała wspomagania kierownicy i była piękna
W końcu jednak i tak poszła w obce ręce, a ja z pracy dostalam służbową roczną Vectrę ze wszystkimi bajerami
Różnica była znacząca
Teraz jeżdżę Corsiną i jak na codzienne potrzeby - jest super, gorzej jak przychodzi do wyjazdów - upchnięcie wszystkiego do takiego małego samochodu to mega logistyczne wyzwanie. A do Pawła samochodu nawet nie wepnę fotelika, bo mam wrażenie, że rozpada się od samego patrzenia
Na szczęście moja ostatnia rypanka przybliżyła nas o spory krok do VW Tourana - zaszczepiona przez Dżecię miłość do VW została mi do tej pory, mimo mezaliansów z Oplami