reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża po 40

No nie, tego jeszcze nie było:szok:, 16 a tu puchy:no:

wpadłam na sekunde, właśnie skończyłam pracę, zbieramy sie z bachorem i jedziemy do znajomych na urodziny kolegi:-)
 
reklama
Azula, glukozamina jest ok, ale dlugofalowo - kilka miesiecy stosowania pozwala zauwazyc zmiany. Co u nas? Potwor rosnie - wazy ponad 15kg, mierzy 95cm, zaczyna coraz wiecej gadac, niestety niekoniecznie to co bysmy chcieli. Zamiast typowej komunikacji typu "daj jesc"," mam mokra pieluche", czy chocby nawet glupiego "dzien dobry", moje dziecko pieknie opanowalo "Bella", "Poppie", ostatnio "Misty" (nic ze brzmi jak misi),"Max", "mis", "uiiiuiii", "kisi", "kotek", "piesek", "ptaszek"... Jest jeszcze slowo-manifest "bawi" - brzmi jak "baui" i jest wywrzaskiwane zawsze, kiedy np. wyciagam gadzine z cudzego samochodu, kiedy pracowicie pakuje sie za kolko, albo wywlakam z cudzego podworka, gdzie wlasnie polazl poogladac z bliska rozbity samochod, lub tez przerywam mu zdzieranie balonika z ulicznej reklamy. Jest bezczel. Ostatnio zamkneli nam most i dostalam telefonicznie polecenie wziecia gada na spacer i dowiedzenia sie na jak dlugo i w ktorym miejscu droga jest zamknieta, bo chlop moj chcial wiedziec, ktoredy uda mu sie wrocic z Doncaster. No, to poszlam... Spytalam policjantke, dowiedzialam sie ze na moscie poleciala sloma z zaladowanej zbyt wysoko platformy i ok, ale gnidulec postanowil pobajerowac pania w mundurze. Nawijal jej pracowicie dluzsza chwile, z czego ja tylko polapalam "uiiiiuiiii" i pokazywanie na radiowoz stojacy na "kogutach", ale przemowa musiala miec tresc glebsza... Skonczyl, policjantka spojrala na niego bezradnie - "ja cie nie rozumiem." Don't worry, ja tez. :D Poza tym mlody opanowal jazde rydwanem i pokochal ja do tego stopnia, ze nie mam problemu z zalozeniem dziecku kasku rowerowego, ktory zawsze zdzieral. Uczymy ze rower = kask, niestety, w zwiazku z tym tez uzywamy kaskow. Rydwan jest tak kochany, ze dziecko potrafilo sie zapakowac do podobnej przyczepki w sklepie i zrobic dzihad kiedy go z niej wyjmowalam, bo on juz probowal zapiac pasy i w ogole wybieral sie w podroz.
 
No to mnie Kłaczku przynajmniej pocieszyłaś ,że kuracja może mi pomóc niestety dziecko trzeba odchować ,wychować ,jeździć na rowerkach w przyczepkach ,w fotelikach(to u mnie) gonić uciekiniera przeżyć kilka wojen w tym jedną o kota;-):-)parę dźichadów obronić kilka karnych przeżyć co najmniej jeden zawód miłosny ,a potem usłyszeć niekoniecznie dziękuję Ci mamusiu:eek::-:)szok:.U nas niby ciepło ale to już takie jesienne ciepełko woda w basenie jest jeszcze na dnie bo sukcesywnie zużywamy do podlewania ogródka ale zimna pobrodziłyśmy w niej dziś z Amelką i jak to jest w pi9osence niebawem zanucę"a mi jest szkoda lata"
 
czesc i czołem

Melduje, że dojechaliśmy cało i zdrowo na miejsce. Jestem okrutnie zmęczona, ale to normalne. Poszłam spać o 1-wszej, o 4-tej pobudka, bo 4.40 wyjeżdżaliśmy, żeby być ok. 8-mej na lotnisku. Dzieciaki wiekszość drogi przespały, więc super, z drugiej strony obawiałam sie, że dalsza część podróży może być ciężka, ale dzieciaki mile nas zaskoczyły. Z Dublina wyjechaliśmy o 11-nastej (po śniadanku u kolegi) i o 14.30 byliśmy u brata - dzieciaki znowu przespały większość drogi, a wtedy, kiedy nie spały były bardzo grzeczne, więc SUPER!!!
Mój brat ma synka 2,5 roku - taka trójeczka plus szalony roczny pies...... wiecie czego można dostać. Kubuś na początku bał się psa i płakał za każdym razem, gdy sunia sie do niego zbliżała, teraz już traktuje ja jak żywą zabawkę i jest OK.
Dziś chcą szybko uciekać przed psem sam się nadstawiał, żeby go prowadzać za rączki, co nas bardzo cieszy - mój kręgosłup trochę mniej. Zapomniałam niestety aparatu, więc jak zgram fotki od brata, to coś wkleję.
 
Ollena, rozumiem... sytuacja taka sobie, ale skoro budujecie w Polsce dom to znaczy, że planujecie tu wrócić i konieczność mieszkania w IRL jest tymczasowa?
azula - Nelka uwielbia wodę, Szira gardzi tego typu aktywnością:-D Na zdjęciu Nelka jest całkiem mokra, widocznie uznała, że skoro my jesteśmy w wodzie to ona zostanie przypilnować wózka;-)

Rano pojechaliśmy na kawę do mojej przyjaciółki i małego Jaśka, coraz fajniejszy facet się z niego robi, w końcu ma już ponad 3mies. i nie jest krewetką a prawdziwym bobasem :tak: Potem wylądowaliśmy u drugiej koleżanki i Nela z Szirą znów mają piękne zamszowe fryzury:-)

Zła jestem na siebie:confused2: w czwartek wzięłam z działki przepiękną Encyklopedię z rasami koni, książkę, którą dostałam z 20 lat temu, w samym szczycie koniomaniactwa, pięknie wydaną, z pięknymi zdjęciami. Pomyślałam, że dam ją przyszłej szwagierce, ona się teraz maksymalnie w konie wkręciła. Dziś pakując do bagażnika wózek, wyjęłam książkę i położyłam na dachu... Domyślacie się reszty? :sorry: Gdzieś ją zgubiłam na trasie, ehhh... :no:wrzuciłam ogłoszenia na różne portale zgubione-znalezione, ale mam przeczucie, że nic z tego z nie będzie :baffled: Szkoda, a tyle lat leżała spokojnie na półce... :confused2:

katrina - a właśnie, miałam pytać jak Kubusiowe postępy w chodzeniu, u nas nadal chodzenie przy meblach, ludziach i za rękę (aczkolwiek za rękę najmniej chętnie ;) )
 
andzike - czołganie odchodzi w tempie ekspresowym, przy każdym możliwym meblu wstaje, chodzi obok, coraz dłużej stoi utrzymując równowagę, ale za chiny nie chciał nawet próbować chodzić podtrzymywany pod pachami czy za rączki, od razu robił pad na pupę, na brzuch i czołgał się. A dziś, żeby szybciej biegać i uciekać przed dużym psem to zaczął dawać rączki.
 
cześć niedzielnie
Andzike - ajajaj ... nigdy, przenigdy nie kładź nic na dachu! Moja przyjaciółka straciła w ten sposób podczas wakacji w Hiszpanii portfel z paszportem i wszystkimi pieniędzmi i kartami. Koszmar.
Katrina - no to super, że dzieci się sprawdziły w podróży. A chodzenie za rączkę wspominam nie najlepiej, mój kręgosłup odetchnął z ulgą kiedy Maks postanowił się usamodzielnić. No ale trzeba zaliczyć ten etap, więc zaliczajcie szybciutko!

Widziałam, że kwestie żywieniowe były omawiane. Ja mam jedną zasadę - im mniej przetworzone tym lepsze. Tego się trzymam. Mięsa nie jemy, ser wolę kupić drogi a mniej niż byle jaki. Warzywa sezonowe dostaję od sąsiadów - dbają o nas odkąd Maks się urodził :-). Są przepyszne, uprawiane bez jakichś świństw, słowo daję że nawet zwykłe ziemniaki mają inny smak. Ostatnio mnie szefowa obdarowała koszyczkiem pomidorków czereśniowych własnego chowu. Maks się na nie rzucił i pożarł kilkanaście!
Co do słodyczy - kategoryczne nie dla cukru we wszystkim. Nigdy nie użyłam żadnej słodzonej kaszki ani słodzonego jogurtu. Słodkim cieczom też mówimy stanowcze nie! Maks je kaszki i jogurty słodzone owocami, owsiankę gotuję z daktylami i suszonymi morelami, pijemy wodę i mleko, ewentualnie soki wyciskane z owoców - świeże i bez cukru. Ale nie odmawiam Maksowi dostępu do słodyczy. Dostaje herbatniki, ciasteczka owsiane, jakiegoś wafelka, czasem kosteczkę czekolady. Pożera oczywiście wszystkie domowe ciasta, oprócz tiramisu, zakazanego ze względu na zawartość kawy i alkoholu.
 
Cześć,

My jeszcze byczymy się z łóżku. Wciągnęliśmy po miseczce owsianki z bananami i żurawinami oraz miodem i gapimy się w TV a Julka wyczynia cuda od rana. Oglądaliśmy TV do 2 i nie powiem żebyśmy się wyspali :-D


Wczoraj miała dzień na sprzątanie a Jaro prawie cały dzień spędził z Julką na dworze .

Olena a ja uważam,ze lepiej jak dziecko zje kawałek czekolady (idealnie aby była to gorzka czekolada) niż te sztuczne żelki, lizaki i landrynki. No ale to tylko moje zdanie.

W sumie nie chcę się narażać ale... Twój Mars ma rację. Rodzina to przede wszystkim dzieci i mąż. :-)

Flo my mamy pomidorki koktajlowe z działki od mamy już któryś rok. JUlia w ogóle uwielbia pomidory. Lubi nawet chlebek z masełkiem i pomidorkiem tylko. I borówkę amerykańska w każdej ilości (tez mamy na działce).
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Oj, chodzenie za raczka a samodzielnosc... Czasy kiedy Karol chetnie chodzil za raczke, albo potulnie siedzial w wozku, wspominam z pewna czuloscia i nutka rozmarzenia. Aktualnie dziecie moje zyczy sobie niezaleznosci, co bywa klopotliwe, kiedy np postanawia obrac inny niz zamierzony przeze mnie kierunek marszu. Wtedy pojawia sie "niemanie nog" i proba udania sie cichcem, na czworakach w obranym przez siebie kierunku. Jesli nie dziala, pojawia sie sygnalizacja dzwiekowa. Poza tym uwolnione z okowow rodzicielskiej troski dziecie, zwyklo odkrywac swiat na wlasna reke - a to zoczywszy otwarty samochod zapakuje sie za kierownice, a to pogada sobie z przechodniem, zagladnie do cudzego wozka i pogada z niemowlakiem, zaczepi psa...
Dzis mnie zaskoczyl w porywach do szoku... Bylismy na car boocie, mlody w wozku, mijal nas facet z dwoma psami na smyczy. Karol wychylil sie z wozka i powiedzial "doggies". Facet odwrocil sie "yes, doggies". Maly musial to zalapac od Charmaine lub Karla...

Mialam sie pochwalic...
na "zlomowisku"

i fuksje:
 
Ostatnia edycja:
Do góry