reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża na studiach

Cześć wszystkim mamuśkom:-)
Pawełkowi minęły przykre dolegliwości ale trwało to tydzień, zanim się uspokoiło.
Na szczęście obeszło się bez szpitala, bo byłam potworem który wlewał w dzidzię olbrzymie ilości wody;-)
Pawełek strasznie szybko rośnie:-) Problem w tym tylko, że nie chce siadać...za żadne skarby...od razu dźwiga się na nóżki i próbuje tuptać. Oczywiście nóżki mu się strasznie plączą i trzymając mnie za ręce ustoi kilka sekund ale i tak walczy o stanie. Siadanie go nie kręci mimo iż z podparciem ładnie już siedział.:tak:

Zrobiłam małe postępy w pracy licencjackiej. Zatrudniłam do opieki nad Pawełkiem męża i sama trochę popracowałam nad pracą.

Wczoraj w nagrodę za dobre sprawowanie puściłam męża wieczorem na piwko z kumplami. Żartuję...:-) Znaczy tak, oczywiście puściłam go, ale bezinteresownie:-) Niech coś ma od życia... Z resztą jak to mawiał pan od socjologii " Facet to taka istota która musi czasami wyjść z kolegami i posłuchać jak to inni mają gorzej".
Wrócił o całkiem przyzwoitej porze i zadowolony jak gwizdek, a niech ma:p
Ja też zamierzam to sobie odbić:-):-):-):-)

A jak znajduję czas na naukę?
Zatrudniam nianię czyli babcię lub męża. Babcia bierze go do siebie, a męża wysyłam na spacer z Pawełkiem i psem. A że mąż ubóstwia naszego psa to dla niego to sama radocha. I tak i wilk syty i owca cała:-)

Próbowałam czasami zawołać babcię do nas do Pawła ale nie mogę się uczyć jak Paweł jest w domu. Po prostu jest za głośno. Buzia mu się nie zamyka, albo gaworzy, albo piszczy...jak się zmęczy to płacze...tak, że mowy nie ma o chwili spokoju.

Pozdrawiamy:)
 
reklama
Mam pytanie do was. Termin porodu mam na połowę października. Dziecko będę wychowywać sama, więc ciężko mi będzie jeździć na wykłady. Mam 3 godziny drogi od domu :( Jest taka opcja żebym nie musiała w ogóle chodzić na wykłady tylko przyjść na zaliczenia i egzaminy? Mogłabym wziąć urlop dziekański ale nie chcę tracić roku.
 
Jeśli bierzesz urlop dziekański to masz rok przerwy...nie chodzisz ani na zajęcia ani na egzaminy. Po prostu na rok nie istniejesz jako student, nie masz nawet podbitej legitymacji...więc to rozwiązanie Ci nie odpowiada jeśli nie chcesz przerwy.

Możesz postarać się o indywidualny tok studiów. Ale wtedy też jakieś godziny zajęć Cię nie ominą.

Może po prostu nic z tym nie rób. Kontynuuj naukę...wykłady obowiązkowe nie są, a na jakieś ćwiczenia myślę, że uda Ci się wybrać. Pogadaj z wykładowcami o swojej sytuacji i napewno się dogadacie. Pozwolą Ci pewnie większość opuszczać.

Studiujesz dziennie czy zaocznie?
Jak dziennie to możesz się też przenieść na zaoczne...zawsze tylko weekendy masz zajęte.

Ja miałam termin na 20 października, ale się przedłużyło i urodziłam 2 listopada. Od razu na początku roku akademickiego rozmawiałam z wykładowcami i mówiłam jak wszystko wygląda. Większość z nich powiedziała że mogę na zajęcia nie chodzić, tylko starać się zdobywać notatki żeby z egzaminami dać radę.
Co do ćwiczeń to powiedziano mi, że miło by było gdybym chociaż z dwa lub trzy razy się pojawiła i albo zaliczano mi z góry albo jakieś prace na zaliczenie miałam.
Nikt nie egzekwował obecności.

Sesje zaliczyłam najlepiej z wszystkich lat studiów, więc się da:)

Wykładowcy są naprawdę często bardzo ludzcy i wiele rozumieją.

Co prawda ja studiuję zaocznie, ale na trzecim roku to już chyba znaczenia nie ma jaki tok studiów...wszystko i tak kręci się wokół pracy licencjackiej a ją trzeba pisać w domu.
Z tym trochę gorzej, bo maluch dokazuję i żąda zainteresowania.
Babcie pracują, mąż też i muszę kombinować.
Na szczęście czasami udaję mi się komuś Pawełka sprzedać i pisze sobie jakoś pomału.

Tak, że głowa do góry.
 
Ja uważam tak samo. Żadnej dziekanki nie bierz. To nic nie da... i tak będziesz musiała tam ostatecznie wrócić, a za rok niekoniecznie będzie łatwiej. Na pewno uda Ci się dogadać... a jeśli nie, to indywidualny tok. Wszystko da się zrobić. Nie Ty pierwsza masz taką sytuację uwierz, że "oni" (czyt. wykładowcy) rozumieją ;D
 
Viktoria no to Pawełkowi się coś śpieszy do stawania widzę... ale nie dawaj mu tak jeszcze, to dużo za wcześnie, staraj się jednak przyzwyczajać go do siedzenia, bo żeby sobie nie obciążał zbytnio kręgosłupika...
He he, a że mąż zadowolony to się wcale nie dziwię :) Mój też już miał wychodne, a raz przyprowadził kumpli na małe popijanko do domku, ale zamiast pić to wszyscy się niunią zachwycali ;) Dopiero później jak poszłam ją kąpać i usypiać to im poszło nieco :D Raz znowu dzwoniły do mnie koleżanki, że są u jednej znajomej niedaleko, że tak nagle im wypadło i czy mogą po mnie przyjechać, to mężul od razu prawie rozkazał mi iść i się zrelaksować z psiapsiółami gdzieś, nie tylko w domu i sam wykąpał, nakarmił i uśpił Milenkę. Fajnie tak czasami, ale mi się jeszcze najbardziej marzy wspólne wyjście na jakieś tany tany, bo tego to dawno nie mieliśmy... Może za tydzień uda się moją mamę namówić na nockę z Milenką (nic trudnego, bo pewnie będzie przespana, ew. jedno szybkie karmionko około 4, bo czasem tak jeszcze woła) i gdzieś wyfruniemy :)

Co do nauki to u mnie jest jeszcze luz, bo Milenka dużo śpi w dzień, a na polku to już w ogóle cały czas, więc mam jak się pouczyć, ale boję się, co będzie np. na następnej sesji, jak ona będzie bardziej rozbrykana... Pewnie też będę musiała zatrudniać moją mamę, jak tylko przyjdzie z pracy, a później męża - tylko on niestety kończy ok. 18 pracę... Jakoś dam radę :)

Sivle dziekanka odpada, wiadomo ;) Słyszałam, że po takiej rocznej przerwie już jest bardzo ciężko wrócić, a trzeba się zaprzeć i dokończyć, co się zaczęło - na pewno nie będziesz tego nigdy żałować. Indywidualny tok gdy się ma dziecko jest bardzo łatwo załatwić. Czasem będziesz musiała się na jakiś ćwiczeniach zjawić, ale myślę, że będą to sporadyczne przypadki, a naprawdę z wykładowcami można WSZYSTKO załatwić i się dogadać. Głowa do góry, bo dasz radę! Jestem tego pewna :)
 
Dziękuję wam. Faktycznie, dziekanka to byłby zmarnowany rok, nie chciałabym tego. Od października pogadam z dziekanem i postaram sie załatwić ten indywidualny tok studiów. Na razie trzeba zdać tą sesję :) czego i wam oczywiście życzę ;)
 
hehe, widzisz... wystarczy dobre nastawienie. Wtedy zawsze wszystko się układa. U mnie to sesji niemalże nie będzie. Gorzej sam egzamin licencjacki :( Chyba pozostanie mi go zdawać we wrześniu.
 
No hej dziewuszki. Lekko nie jest. Przyjechałam do poznania, dwie noce z małym sama w wynajmowanym mieskzaniu i pakowanie gratis. A zaraz jedziemy do własnego - pierwszy raz je zobacze wykończone, ale powiem Wam,z e nie mam nawet specjalnie siły sie cieszyć. Oczywiscie dzisiaj nie zabieramy wszystkich rzeczy, więc oprócz czasu na dziecko i naukę będzie jeszcze przeprowadzka i dokupowanie mebli... Ale cóż. Boję się tylko, że nie dam rady...
 
Witajcie studiujące mamuśki:)
Ja o swojej ciąży dowiedziałam się rok temu, dokładnie 05.05.2009r, byłam wtedy na II roku studiów dziennych. Z ciąży bardzo się ucieszyłam oczywiście obawiałam się o studia jak to będzie. Postanowiłam że będę w miarę możliwości chodzić na I semestr 3 roku a od II semestru wezmę dziekankę. Ale oczywiście jak sobie coś zaplanuje to i tak wychodzi inaczej i w tym przypadku na dobre mi to wyszło, gdyż na I semestr chodziłam normalnie i miałam praktycznie 100% frekwencje na ćwiczeniach ( z wyjątkiem tygodniowego pobytu w szpitalu w 28 tc). Sesję zimową udało mi się zaliczyć chociaż początkowo myślałam że nie będzie to realne, gdyż urodziłam moją córeczkę 16.01.2010 czyli tuz przed sesją, ale jakoś się pozbierałam i po 3 tygodniach po porodzie zdawałam egzaminy. Na tym semestrze jeżdże na 3 zajęcia, bo na więcej nie mogę 9 z Maja zostaje 2 dni w tygodniu na zmiane mam i teściowa, a czasem i mąż) i będe musiała pomyśleć o dziekance alb o indywidualnym toku nauczania. Po waszych postach chyba lepszy będzie ten indywidualny tok ( tylko mam nadzije że uda mi sie załatwić).
Musze jeszcze dodac że nie dałabym rady bez mojej mamy, która mnie wspiera i dopinguje i wierzy we mnie że uda mi się skończyć te studia ( a ze mna nie jest łatwo, bo strasznie sie tymi studiami stresuje, choć wiem że nie powinnam)
 
reklama
Cześć dziewczyny:)

U nas jakoś leci...wszystko oczywiście kręci się teraz wokół Pawełka i studiów...
Mąż ma ostatnio bardzo dużo pracy i zawodowej i w domu- wykańczanie poddasza, bo gdy się wprowadzaliśmy wykończony był tylko dół. Dół w zasadzie nam wystarczy, ale kiedyś górę trzeba wykończyć...

W związku z tym strasznie ciężko mi znaleźć chwilę na pisanie pracy...

Zaczynam wątpić czy obronie się w lipcu...a tak mi zależało...

Z dobrych nowin to taka, że Pawełek ma trzeciego ząbka:) Dolną prawą dwójkę:)
Przez przypadek ją wypatrzyłam gdy się uśmiechał i oglądałam sobie jego jedyneczki:)
A u góry pusto:p Dziąsła nabrzmiałe więc te jedynki chyba nie długo zaatakują...ale poczekamy.

Pozdrawiamy:)
 

Podobne tematy

Do góry