reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża bliźniacza

niuleczka każda z nas ma lepsze i gorsze dni a jeszcze jak źle się czułaś to już w ogóle... on na pewno czuje blusa tylko troszkę inaczej niż ty.... mój też widzi wszystko w kolorach a ja nieraz wcale tej przyszłosci nie widzę,... faceci po prostu nie raz nie zdają sobie do końca sprawy z tego co ich tak naprawdę czeka :-D

wyśpij się, odpocznij i na pewno będzie jutro lepszy dzień :-)
 
reklama
Niuleczka spokojnie...stresów mamy dosyć,więc na zachowanie faceta chociaż warto sie czasami wyłączyć:) Różnie z nimi bywa niestety,jedni są stworzeni do pewnych emocji i przeżywają z Tobą każdą chwile ciąży,a inni muszą do pewnych spraw dojrzeć,a to,że ich życie się zmieni dostrzegają dopiero w momencie gdy pierwszy raz przytulają swoje nowonarodzone dziecko:)
Mój mąż bardzo szybko zmienił zdanie i już nie twierdzi,że ciąża to nie choroba! Od 6 do 14 tc musiałam non stop leżeć,do tego miałam mega mdłości przez 24h,od 11 tc doszły nocne wymioty,po nocach nie spałam,nie mogłam jeść tygodniami,chudłam,beczałam,złapała mnie jakaś depresja...Od 15 tc miałam juz pozwolenie od lekarza na wstawanie z wyrka,ale nadal nakaz oszczędzania się i siedzenie w domu:( jak juz minimalnie zaczęły przechodzić mi mdłości ,dopadły mnie mega bóle brzucha,rozciągająca się macica ...Tak więc lekko nie jest,ale trzeba sie trzymać,przetrwać wszystko dla dzieci!!!
 
madzix81 - rety, ale przeszłaś bidulo....,jesteśmy praktycznie na tym samym etapie ciązy i ja od jakiś 2-3 tygodni odczuwam jakieś dolegliwości, wcześniej nawet jednego pawia, byłam super zadowolona, że mi tak dobrze idzie i nie wiem może ludziłam sie, że będzie tak do konca...mój mąz chyba tez tak myslał i nie dociera do niego, że ja sie naprawde źle czuję momentami, bagatelizuje też fakt koniecznośc szybkiego remontu, slysze, że przesadzam, że mam sie nie martwić, że histeryzuję, ze on zdąży...
Najgorsze, że w domu jest czuły i ciepły, a w towarzystwie często pokazuje jaki to z niego macho i glowa domu, szlag mnie trafia normalnie bo potem inni tak widza nasze relacje, a ja sie przecież nie będe tłumaczyć, że jest inaczej.

Bardzo Ci współczuję tego co przeszłaś i tego, że jeszcze połowa przed Tobą...mam tylko nadzieje, ze Twoj mąż jest dla Ciebie troskliwszy i bardziej wyrozumialy w tych trudnych chwilach...

Myślę, że do mojego nastroju dołączaja się jeszcze hormony i w sumie sama nie wiem co, ale widze, ze od jakiegos czasu jestem bardziej apatyczna, ciągle czyms sie martwię....też macie takie jazdy?
 
Hormony swoją drogą;) mój mąż teraz bardziej panikuje niż ja jak coś mnie zaboli,najchętniej w minutę zapakowałby mnie do auta i do lekarza. Co do remontu i przygotowań...my narazie też jesteśmy w proszku,ale uzgodniliśmy,że do końca kwietnia pokój małych będzie gotowy i już,wszystko zakupione,wyprawka ,wózek i cała potrzebna reszta. Mąż i tak się obawia zabobonów i zapeszenia,bo skoro termin mam na koniec czerwca...ale wątpię,żebym do tej daty dotrwała,chce mieć juz spokojny maj i w strachu czekać na finał;)
 
A jeśli chodzi o Twojego męża...wydaje mi się,że on jest jednym z tych twierdzących,że ciąża to nie choroba,że kobieta jest do tego stworzona i już,więc Twoje narzekanie go nie wzrusza...Tym bardziej,że jak do tej pory nic Tobie nie dolegało,do takiego stanu rzeczy się przyzwyczaił i teraz pewnie myśli,że jak masz gorszy dzień to są to szalejące hormony;)Spokojnie,będzie dobrze:)Faceci na swój sposób tez przezywaja stres związany z ciążą i najbliższą przyszłością. A co do zachowań przy znajomych...temat woda;) niektórzy bardzo długo myślą,że nic się nie zmieni,że nadal będą często widywać się z ekipą na piwku itd Taki ich okrojony horyzont...
 
Hormony swoją drogą;) mój mąż teraz bardziej panikuje niż ja jak coś mnie zaboli,najchętniej w minutę zapakowałby mnie do auta i do lekarza. Co do remontu i przygotowań...my narazie też jesteśmy w proszku,ale uzgodniliśmy,że do końca kwietnia pokój małych będzie gotowy i już,wszystko zakupione,wyprawka ,wózek i cała potrzebna reszta. Mąż i tak się obawia zabobonów i zapeszenia,bo skoro termin mam na koniec czerwca...ale wątpię,żebym do tej daty dotrwała,chce mieć juz spokojny maj i w strachu czekać na finał;)

jak tak czytam to dochodzę do wniosku, że może ja naprawdę za bardzo panikuję:baffled: ale tak strasznie sie boję przedwczesnego porodu, że wolałabym czekać ze 3 miesiące na gotowym dla większego spokoju, tymbardziej, że sam remont to jedno a uprzatnięcie wszystkiego, pomycie to drugie, boje sie zwyczajnie, że zabraknie mi na to wszystko sil albo, ze sie przeforsuje i stanie sie cos złego, ponadto wszystko poprać, poprasować dograć szczegóły itd...
Może jednak faktycznie wrzucić trochę na luz...w końcu jak tak patrze to i tak nie udaje mi sie wskórać prócz nerwów, płaczu i wymiany zdań.
I muszę Ci powiedzieć, że słusznie okresliłaś mojego męża on faktycznie ztych co musi pomacać, zobaczyć, pozostaje miec tylko nadzieje, ze w pełni świadomość tacierzyństwa spłynie na niego w chwili gdy zobaczy nasze dzieci...

Dziękuję Ci za zrozumienie :-)
 
Rano dziewczyny stwierdzą,ze cierpimy na bezsenność;))) Kurde tak czytam i nie wierzę...masz zamiar po remoncie sama sprzątać?Wiem cholerka,że dużo dziewczyn nie ma wsparcia,bo np.mieszkają w innym mieście niż rodzina,ale chyba masz jakieś koleżanki? Krótka piłka kochana,skoro potrafią spijać z Tobą kawki czy wcześniej pić piwko,to dlaczego ich nie poprosisz o pomoc. Nie twierdzę,że ciążarne to jakieś memeje nieporadne,ale czasami nie warto ryzykowac swojego i dzieci zdrowia. Pranie ok,prasowanko ok,ale po remoncie czasami zostaje mega syf do szorowania a to już wysiłek,a później zdziwienie,że wczesny poród zaskakuje...
Ja już teraz zgłosiłam się z zapytaniem do kilku osób czy będą mogli mi pomóc,przyjdzie czas i pora to będzie mi łatwiej.
 
Rano dziewczyny stwierdzą,ze cierpimy na bezsenność;))) Kurde tak czytam i nie wierzę...masz zamiar po remoncie sama sprzątać?Wiem cholerka,że dużo dziewczyn nie ma wsparcia,bo np.mieszkają w innym mieście niż rodzina,ale chyba masz jakieś koleżanki? Krótka piłka kochana,skoro potrafią spijać z Tobą kawki czy wcześniej pić piwko,to dlaczego ich nie poprosisz o pomoc. Nie twierdzę,że ciążarne to jakieś memeje nieporadne,ale czasami nie warto ryzykowac swojego i dzieci zdrowia. Pranie ok,prasowanko ok,ale po remoncie czasami zostaje mega syf do szorowania a to już wysiłek,a później zdziwienie,że wczesny poród zaskakuje...
Ja już teraz zgłosiłam się z zapytaniem do kilku osób czy będą mogli mi pomóc,przyjdzie czas i pora to będzie mi łatwiej.
masz rację...., będe musiała sie przemóc i poprosić o pomoc, choć to tak bardzo nie w moim stylu:baffled:, na pewno znajdzie sie ktoś chętny, a jak ja będe musiała cos zrobic to z glową, na raty....wiem, wiem w naszym przypadku nie problem wylądować na porodówce za wcześnie:sorry2:

A jeśli chodzi o bezsenność to ja jestem typowym przykładem na ciążową zamianę dnia z nocą

dobranoc, albo dzień dobry:-)
 
Cześć dziewczynki :-) Jak tam minęła nocka?Ja dziś znów pół nocy się kręciłam,a potem jak w końcu zasnęłam to jakieś durne sny miałam.

niuleczka Jak tam dzisiaj samopoczucie?Mnie też ostatnio dopadają doły:tak: Czasami się cieszę i jestem pełna optymizmu,a czasami boję się jak to wszystko dalej będzie.Tym bardziej,że jak już jakiś czas temu pisałam mój mąż ciągle jeździ w delegacje,rodziny tu nie mam.Czas wkrótce zacząć kompletować pomału wyprawkę (bo potem nie damy rady finansowo)i jeszcze trzeba zrobić remont.Czasami ręce mi opadają i dopada mnie strach jak to wszystko będzie.Ale tak naprawdę trzeba wziąć się w garść dla naszych maluchów dla tych które są w brzuszku i dla tych które ew.już są na Świecie :-) Mój mąż nie za bardzo przeżywa ze mną tą ciążę bo nie za bardzo ma kiedy jak jest w domu co 2 tyg :-(
Głowa do góry niuleczka,będzie dobrze :-)
 
reklama
eh dziewczyny chyba ostatnio wiele z nas dopadaja doly...ja nigdy niczym sie nie przejmowalam zawsze podchodzilam na luzie a pare tygodni temu mialam takie doly ze ciagle uryczana chodzilam jak glupia...ciaza to jedyny okres w moim zyciu gdzie placze. Moj maz byl normalnie zszokowany co sie ze mna dzieje:-D ja nie mniej na koncu stwierdzilam ze hormony mna owladnely. A zawsze smialam sie jak ktos mowil,ze kobiety w ciazy maja wahania nastrojow. Trzymajcie sie dzielnie wszystkie przeciez damy sobie rade MUSIMY:-) chcialam moj brzuchol wstawic zebyscie sie mogly posmiac a tu maz zostawil u swoich rodzicow wiec musze do jutra poczekac
 
Do góry