Witam. Z racji tego, że razem z moim partnerem nie mamy ślubu obawiam się, że ksiądz z mojej parafii nie udzieli chrztu naszemu dziecku. Jest jeszcze trochę czasu, ale zastanawiam się czy po porodzie nie mogłabym od razu zapytać w innej parafii/kościele.
reklama
Niby tak, ale generalnie wg. katolicyzmu, no.. kościoła rozwód jest grzechem bo na dobre i złe itp. ew. można dostać "rozwód" kościelny ale to insza inszość. Poza tym wg. wiary musi być ślub, żeby był sex (a bez seksu dzieci nie ma ) No i wg. katolicyzmu antykoncepcja też jest grzechem, więc albo się piszemy na wszystko albo na nic... nie można wybierać sobie tylko tego co Nam odpowiada. Mówię tu o każdej religii.Eeee... Czasem jest się osobą wierzącą a nawet religijną (codzienna modlitwa, uczestnictwo we mszy świ), ale żyje się w grzechu (np. antykoncepcji) lub nie można zawrzeć małżeństwa sakramentalnego (drugie małżeństwo). Czasem między rodzicami nie ma miłości - nie bierze się wtedy ślubu kościelnego. Chrzci się, aby zdjąć z dziecka grzech pierworodny, wypełnić wolę swojego sumienia, zabezpieczyć je na wypadek przedwczesnej śmierci itp.
reklama
aspekt
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Marzec 2018
- Postów
- 13 047
Wg katolicyzmu człowiek JEST grzeszny. Nie da się "wszystko albo nic". Nikt tego od ludzi nie oczekuje. Nie wolno sobie wybierać i np. łykać antykoncepcję, a mimo to chodzić do Komunii, bo uważa się, że inaczej się nie może. Jeśli nawet człowiek uważa, że musi stosować anty, to niech jednocześnie wie, że żyje w grzechu, modli się o pomoc w rozwiązaniu problemów, chodzi na mszę, ale nie przystępuje do Komunii. Nie wolno głosić herezji, dopuszczać się aborcji itp. - tu ekskomunika jest natychmiastowa (aczkolwiek i tak KK jest bardzo wyrozumiałe, bo można się starać o zdjęcie ekskomuniki). Duszpasterstwo związków niesakramentalnych jest trudne, bo trzeba jakoś ugryźć temat gorszenia innych oraz wystawiania się na wieczne potępienie, ale nie wolno tym ludziom zamykać drzwi kościoła. Grzeszność jest wpisana w antropologię katolicką, jak również możliwość zmiany swojego życia w każdym momencie.
Masz rację. Ja staram się być dobrym człowiekiem dla innych, szanować odmienność, różnice, niestety jak patrzę na niektórych "katolików" to ciężko mi samej takowym pozostać. Ale naprawdę widzę dużą zmianę zarówno w ludziach jak i Kościele.Jeżeli jest tj mówisz , że coraz więcej takich rodzin jest, to chwała im za to. A jak jeszcze będą stosować się do przykazań to już w ogóle będę w niebie.
Bo niestety różaniec w torebkach w samochodach mają , a drugiemu jak by mogli noż w plecy wbili. Nie wszyscy oczywiście . Jedno w Biblii jest przykazanie od Boga (Nie Jezusa) Aby wszyscy się miłowali. A tego nie ma.
Dokładnie.Wg katolicyzmu człowiek JEST grzeszny. Nie da się "wszystko albo nic". Nikt tego od ludzi nie oczekuje. Nie wolno sobie wybierać i np. łykać antykoncepcję, a mimo to chodzić do Komunii, bo uważa się, że inaczej się nie może. Jeśli nawet człowiek uważa, że musi stosować anty, to niech jednocześnie wie, że żyje w grzechu, modli się o pomoc w rozwiązaniu problemów, chodzi na mszę, ale nie przystępuje do Komunii. Nie wolno głosić herezji, dopuszczać się aborcji itp. - tu ekskomunika jest natychmiastowa (aczkolwiek i tak KK jest bardzo wyrozumiałe, bo można się starać o zdjęcie ekskomuniki). Duszpasterstwo związków niesakramentalnych jest trudne, bo trzeba jakoś ugryźć temat gorszenia innych oraz wystawiania się na wieczne potępienie, ale nie wolno tym ludziom zamykać drzwi kościoła. Grzeszność jest wpisana w antropologię katolicką, jak również możliwość zmiany swojego życia w każdym momencie.
aspekt
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Marzec 2018
- Postów
- 13 047
Zupełnie nie złośliwie, a z ciekawości/chęci zdobycia wiedzy: o jakie przykazanie Ci chodzi?Jedno w Biblii jest przykazanie od Boga (Nie Jezusa) Aby wszyscy się miłowali. A tego nie ma.
Z przykazaniem "będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego" wiąże się ciekawa refleksja. Ludzie mają problem z kochaniem siebie: z samoakceptacją, z dbaniem o siebie, o dobro i porządek w swoim życiu itd. Trudno im dawać dobro innym ludziom, jeśli są przytłoczeni swoimi słabościami, walką z codziennością.
Kiedyś usłyszałam od jednego z ojców, że Bóg kocha mnie taką jaką mnie stworzył i ja też muszę taką siebie pokochać bo ranię go gdy nienawidzę siebie, mówię, że jestem beznadziejna itp. Zrozumiałam to dopiero gdy zostałam matką.Zupełnie nie złośliwie, a z ciekawości/chęci zdobycia wiedzy: o jakie przykazanie Ci chodzi?
Z przykazaniem "będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego" wiąże się ciekawa refleksja. Ludzie mają problem z kochaniem siebie: z samoakceptacją, z dbaniem o siebie, o dobro i porządek w swoim życiu itd. Trudno im dawać dobro innym ludziom, jeśli są przytłoczeni swoimi słabościami, walką z codziennością.
Margonelka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Luty 2016
- Postów
- 1 566
Wolna wola dla mnie jest najważniejsza,nie ważne czy widnieje w jakiejś statystyce czy nie. Nie jest ona po to równiez żeby ją w ramki wkładać,ale po to,żeby po prostu ją mieć i uszanować ją u innychAle zdajesz sobie sprawe, ze chrzczac dziecko, wlasnie dodajesz je do tych statystyk ? O to mi chodzi . Wypisac w zaden sposob sie nie da . Wiec co z tego, ze ktos "wybierze" potem, czy isc do komunii czy nie, skoro KK i tak zalicza go w poczet tych 90% ?
Margonelka - jesli ja nie wierze, do kosciola nie chodze, a KK nadal liczy mnie jako katoliczke, to swoja "wolna wole" moge sobie najwyzej w ramki oprawic i na scianie powiesic, a i tak nic to nie da.
Dlatego nie ochrzcilam dzieci , by DAC IM WYBOR . Dwaj dorosli synowie czesto mi mowia, jak bardzo sa mi za to wdzieczni
Pozwolę sobie się z Toba niezgodzić.Po pierwsze po co chrzcić dziecko jeśli się nie ma ślubu? Tzn. albo się jest katolikiem i żyje wg. zaleceń jakkolwiek kościoła czyli nim się pocznie dziecko ślub potem chrzest albo nie. Nie widzę sensu chrztu jeśli rodzice nie są religijni. A dziecko samo zdecyduje jak dojrzeje do jakiej religii mu najbliżej.
Jesli ktos nie stosuje się ślepo do zaleceń ówczesnego kościoła,nie znaczy,że nie wierzy. Mozna się z kimś nie zgodzić,tym bardziej,że tymże własnie kościołem kieruje również człowiek. Nie mam na mysli tutaj papieża,ale proboszczów parafii,którzy,jak wiemy do róznych spraw podchodzą bardzo indywidualnie(działają niekoniecznie zgodnie z literą słowa bożego).
My jesteśmy wierzący,chodzimy do kościoła kiedy czujemy potrzebę,mamy zamiar ochrzcić nasze dziecko,modlimy się.Nie podoba mi się jeśli ktoś umniejsza moją pozycję katolika bo nie nie biegam do kościoła co niedziela. Szanuję drugiego człowieka,staram się nikogo nie skreślać,potrzebującemu pomogę,staram się nie robić drugiemu krzywdy. Ale człowiek grzeszny jest,takiego stworzył go Bóg
No widzisz, a mnie właśnie chodzi o to, że są sakramenty, są przykazania których ściśle należy przestrzegać (czy to katolicy, czy żydzi czy muzułmanie itp.) inaczej nie można mówić o sobie jestem KATOLIKIEM jeśli mówimy w tej materii. A wierzyć można w różne rzeczy, w Boga, zabobony, kasę... Chrzest, Ślub to są sakramenty wiary katolickiej więc jeśli jesteś katolikiem to nie znaczy, że wierzysz w Pana z siwą brodą na chmurkach który ciska piorunami ale wierzysz w zasadność jakkolwiek to brzmi zasad życia. A do tych należy seks po ślubie, brak sztucznej antykoncepcji, wychowywanie dzieci w wierze tejże właśnie (no i wiele innych ale ograniczam się tu do sakramentów o których mowa i owych wątpliwościach)Wolna wola dla mnie jest najważniejsza,nie ważne czy widnieje w jakiejś statystyce czy nie. Nie jest ona po to równiez żeby ją w ramki wkładać,ale po to,żeby po prostu ją mieć i uszanować ją u innych
Pozwolę sobie się z Toba niezgodzić.
Jesli ktos nie stosuje się ślepo do zaleceń ówczesnego kościoła,nie znaczy,że nie wierzy. Mozna się z kimś nie zgodzić,tym bardziej,że tymże własnie kościołem kieruje również człowiek. Nie mam na mysli tutaj papieża,ale proboszczów parafii,którzy,jak wiemy do róznych spraw podchodzą bardzo indywidualnie(działają niekoniecznie zgodnie z literą słowa bożego).
My jesteśmy wierzący,chodzimy do kościoła kiedy czujemy potrzebę,mamy zamiar ochrzcić nasze dziecko,modlimy się.Nie podoba mi się jeśli ktoś umniejsza moją pozycję katolika bo nie nie biegam do kościoła co niedziela. Szanuję drugiego człowieka,staram się nikogo nie skreślać,potrzebującemu pomogę,staram się nie robić drugiemu krzywdy. Ale człowiek grzeszny jest,takiego stworzył go Bóg
reklama
Margonelka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Luty 2016
- Postów
- 1 566
Mówimy cały czas o wierze katolickiej,wiec nie widziałam zasadności dodawania tego za każdym razem.No widzisz, a mnie właśnie chodzi o to, że są sakramenty, są przykazania których ściśle należy przestrzegać (czy to katolicy, czy żydzi czy muzułmanie itp.) inaczej nie można mówić o sobie jestem KATOLIKIEM jeśli mówimy w tej materii. A wierzyć można w różne rzeczy, w Boga, zabobony, kasę... Chrzest, Ślub to są sakramenty wiary katolickiej więc jeśli jesteś katolikiem to nie znaczy, że wierzysz w Pana z siwą brodą na chmurkach który ciska piorunami ale wierzysz w zasadność jakkolwiek to brzmi zasad życia. A do tych należy seks po ślubie, brak sztucznej antykoncepcji, wychowywanie dzieci w wierze tejże właśnie (no i wiele innych ale ograniczam się tu do sakramentów o których mowa i owych wątpliwościach)
Zasady życia prawdziwego katolika to nie tylko sakramenty,ale własnie szacunek do drugiego człowieka,umiłowanie drugiej osoby,które ja stawiam ponad te sakramenty.
Szanuje Twoje zdanie,ale proszę również o uszanowanie mojego Bo generalnie krytyka/tepienie/nazywanie kogoś niekatolikiem /grzesznikiem(choć wszyscy nimi jesteśmy) jest mocno niekatolickie
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 14
- Wyświetleń
- 1 tys
G
- Odpowiedzi
- 82
- Wyświetleń
- 8 tys
- Odpowiedzi
- 5
- Wyświetleń
- 3 tys
Podziel się: