reklama
Mandarynka
Maj 2006, Kwiecień 2009
Angie współczuję Tobie i Alkowi. Niestety też Ci nie pomogę, bo na szczęście Ania nigdy przez to nie przechodziła.
Dziewczyny teraz to i j jestem expertem od zapalenia krtani chyba. Dzis wypisano nas do domu ze szpitala. Z czwartku na piatek atak kaszlu i dusznosci sie powtórzył i pojechalismy do szpitala i nas zatrzymali. Koczowałam tam z małym do dzis na zmiane z mezem. Boze mam nadzieje ze to sie juz nie powtórzy i ze nie złapał jakiegos innego badziewia w tym cholernym szpitalu Bo to jest obłed jak sie okazało ze jestesmy przez 4 dni z dziewczynka na sali u której dzis dopiero stwierdzono salmonelle Wogóle ja nie wiem z kad sie biora moje siły na to wszystko chyba z miłosci do własnego dziecka! Bo inaczej bym juz wysiadła! Alek jeszcze nie jest do konca zdrowy ma chrype i czasem jeszcze zakaszle ale ponoc niebespieczenstwo juz mineło...mam nadzieje! Potrzebny mi nebulizator do inhalacji a narazie nie wiem gdzie moge wypozyczyc bo to dziadostwo drogie ale kit kupimy jak sie nie uda wypozyczyc
toola
Fanka BB :)
angie wspolczuje tego szpitala i Alkowi cierpien, oby jak najszybciej wrocil Alek do zdrowia, ja nic nie wiem o zapaleniu krtani, Krysia odzidziczyla po mnie przerosniete migdaly i wszystkie infekcje koncza sie tylko zapaleniem gardla, ktore mozna w domku wyleczyc
angie - współczucie pobytu w szpitalu :----( i choróbska
u mnie maż miał problemy - co tydzień łapały go ataki kolki nerkowej i lądował na pogotowiu - w zeszłym tygodniu był w Polanicy na rozbijaniu kamieni - wczoraj robił kontrolne USG i już nie ma kamieni ( tylko piasek) -a więc powoli już lepiej - bo od 11 maja to był jeden wielki sajgon - aż szkoda gadać
u mnie maż miał problemy - co tydzień łapały go ataki kolki nerkowej i lądował na pogotowiu - w zeszłym tygodniu był w Polanicy na rozbijaniu kamieni - wczoraj robił kontrolne USG i już nie ma kamieni ( tylko piasek) -a więc powoli już lepiej - bo od 11 maja to był jeden wielki sajgon - aż szkoda gadać
ANGIE przykro mi,tyle Alus sie wyciepial.Pobyt w szpitalu faktycznie nic przyjemnego,ale wiemy,ze dla naszych skarbow zrobimy wszystko i nawet wiecej.Zycze powrotu do zdrowka,sciskam was:-)
ja dzis w pracy mialam akcjie,przy sniadaniu George polknol spory kawalek parowki i stanela mu w gardle uff w sekundzie zrobilam sie mokra,ale sytacje szybko opanowalam,juz sie ostaro nia klrztusil,nie lubie takich akcji.A tyle razy powtarzam mu aby gryzl,niewiem co to za nawyk aby wszystko polykac
ja dzis w pracy mialam akcjie,przy sniadaniu George polknol spory kawalek parowki i stanela mu w gardle uff w sekundzie zrobilam sie mokra,ale sytacje szybko opanowalam,juz sie ostaro nia klrztusil,nie lubie takich akcji.A tyle razy powtarzam mu aby gryzl,niewiem co to za nawyk aby wszystko polykac
Angie, u mnie Kacper miał już 5 razy zapalenie krtani po ostatnim nocnym ataku któe było w Maju na wsi ( o drugiej w nocy jazda do szpitala po zastrzyk ze sterydu ) nasz lekarz stwierdził że ta kratń głownie jest na tle alergicznym.
Też zakupiłam w Maju Nebulizator udało mi się kupić w promocji za 170 zł ( normalnie kosztował 250 zł ) taki z maską przznaczony także dla małych dzieci no i inhalujemy się Pulmicortem co wieczór. A w przypadku pojawienia się nawet małęj oznaki choroby katar albo coś to natychmiast mamy zwiększyć inhalację do rano i wieczorem. Da się z tym żyć już nam nawet te inhalacje weszły w krew ;-). Zobacz na allegro so Nebulizatory, mój lekarz powiedział że droższego niż 200 zł mamy nie kupować bo to bez sensu.
Powodzenia i współczuję , dodam tylko że po kratnie dziecko może kaszleć nawet dwa tygodnie... Kacper tak miał.
Też zakupiłam w Maju Nebulizator udało mi się kupić w promocji za 170 zł ( normalnie kosztował 250 zł ) taki z maską przznaczony także dla małych dzieci no i inhalujemy się Pulmicortem co wieczór. A w przypadku pojawienia się nawet małęj oznaki choroby katar albo coś to natychmiast mamy zwiększyć inhalację do rano i wieczorem. Da się z tym żyć już nam nawet te inhalacje weszły w krew ;-). Zobacz na allegro so Nebulizatory, mój lekarz powiedział że droższego niż 200 zł mamy nie kupować bo to bez sensu.
Powodzenia i współczuję , dodam tylko że po kratnie dziecko może kaszleć nawet dwa tygodnie... Kacper tak miał.
reklama
Agnes78
MAJOWA MAMA '06
Witam wszystkie majowe mamusie, żadko się tutaj udzielam ale Was podczytuję.
Mam totalnego doła. Jestem na etapie szukania dobrego gastrologa dziecięcego. We wtorek 8 lipca wylądowałam z Anią w szpitalu. Z niedzieli na poniedziałek zaczęła wymiotować, co wypiła lub zjadła zwracała, w poniedziałek zaliczyłam dwóch pediatrów, którzy stwierdzli że to wirus i do 3 dni powinno minąć, we wtorek popołudniu dziecko leciało przez ręce, znów poszłam do pediatry w ośrodku zdrowia ta wypisała skierowanie do szpitala, w szpitalu dziecko tylko na kroplówkach, dalej odruch wymiotny się utrzymuje, badania podstawowe wszystkie w normie zero gorączki, zrobili tk głowy ale wykluczyli jakiekolwiek zmiany w mózgu, wymioty ustały, zaczęły sie problemy z wypróżnianiem, chirurg przy badaniu stwierdził nieprawidłowości z prawej strony, usg nic nie wykazało, zrobili rtg a na nim obraz jak przy uchyłku jelita, badanie per rectum, zrobili lewatywę, jak dla mnie koszmar słyszeć jak dziecko własne płacze, każą czekać do rana jesteśmy już 3 dobę w szpitalu i nadal nie wiem co jest mojemu dziecku, ranne rtg wyszło lepiej ale w jednym miejscu jelito jest nabrzmiałe jak przy skręcie jelit, przenieśli nas na oddział chirurgii że zabieg będą małej robić, ordynator każe powtórzyć jeszcze raz rtg i okazuje się, że jelito wróciło do normy nie ma wybrzuszenia. Tydzień na chirugii spędziliśmy jeszcze an obserwacji, w tym czasie wymioty wróciły jak Ania zjadła tylko bułkę z masłem. Stwierdzono nietolerancję na niektóre produkty ale na co to sama mam sobie dochodzić, nie wiem od czego zacząć. Jak ułożyć dietę 2 letniemu dziecku, i jak ją rozszerzać. Młoda chce jeść wszystko to co jadła przed szpitalem i co mam robić? Poradźcie coś laski bo ja zeświruję. Przepraszam że się tak rozpisałam:-(
Może któraś słyszała o jakimś dobrym gastrologu w Krakowie albo Katowicach.
Mam totalnego doła. Jestem na etapie szukania dobrego gastrologa dziecięcego. We wtorek 8 lipca wylądowałam z Anią w szpitalu. Z niedzieli na poniedziałek zaczęła wymiotować, co wypiła lub zjadła zwracała, w poniedziałek zaliczyłam dwóch pediatrów, którzy stwierdzli że to wirus i do 3 dni powinno minąć, we wtorek popołudniu dziecko leciało przez ręce, znów poszłam do pediatry w ośrodku zdrowia ta wypisała skierowanie do szpitala, w szpitalu dziecko tylko na kroplówkach, dalej odruch wymiotny się utrzymuje, badania podstawowe wszystkie w normie zero gorączki, zrobili tk głowy ale wykluczyli jakiekolwiek zmiany w mózgu, wymioty ustały, zaczęły sie problemy z wypróżnianiem, chirurg przy badaniu stwierdził nieprawidłowości z prawej strony, usg nic nie wykazało, zrobili rtg a na nim obraz jak przy uchyłku jelita, badanie per rectum, zrobili lewatywę, jak dla mnie koszmar słyszeć jak dziecko własne płacze, każą czekać do rana jesteśmy już 3 dobę w szpitalu i nadal nie wiem co jest mojemu dziecku, ranne rtg wyszło lepiej ale w jednym miejscu jelito jest nabrzmiałe jak przy skręcie jelit, przenieśli nas na oddział chirurgii że zabieg będą małej robić, ordynator każe powtórzyć jeszcze raz rtg i okazuje się, że jelito wróciło do normy nie ma wybrzuszenia. Tydzień na chirugii spędziliśmy jeszcze an obserwacji, w tym czasie wymioty wróciły jak Ania zjadła tylko bułkę z masłem. Stwierdzono nietolerancję na niektóre produkty ale na co to sama mam sobie dochodzić, nie wiem od czego zacząć. Jak ułożyć dietę 2 letniemu dziecku, i jak ją rozszerzać. Młoda chce jeść wszystko to co jadła przed szpitalem i co mam robić? Poradźcie coś laski bo ja zeświruję. Przepraszam że się tak rozpisałam:-(
Może któraś słyszała o jakimś dobrym gastrologu w Krakowie albo Katowicach.
Podziel się: