reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Cesarskie cięcie! i wszystko co z nim związane

Niestety ale ja również zaliczam się do kobiet, ktore mają problemy z oczami. 3 lata temu urodziłam siłami natury moje pierwsze dziecko. Moja ówczesna wada wzroku to -4,5 OL i -6,5 OP, oczywiście chodziłam na wizyty do ginekologa - jednak ponieważ nosiłam soczewki kontaktowe, a ja nic nie wspominałam o mojej wadzie to on nawet nie wiedział że jestem ślepotką. Okazało się że oprócz dużej wady miałam wowczas zalążki zmian w siatkówce - miałam bardzo słabą. Nieświadoma związku między porodem a tym co się działo z moimi oczami rodziłam naturalnie, a potem okazało się najgorsze - odwarstwienie się siatkówki. Dzięki Bogu szybka była reakcja okulisty i zrobli mi operację w oku prawym. Wzrok mi się pogorszył. siatkowka osłabila się w drugim oku - także w sumie to moje siatkowki wyglądają jak sitka z tym, ze pocerowane.
Obecnie jestem w ciąży 33 tydzień i co się okazuje, że powinnam mieć cesarkę, ale tutaj w Warszawie pomimo, że mam takie kłopoty z oczami i mogę przestać widzieć przy porodzie siłami natury, lekarze nie robią cesarek tylko każą rodzić naturalnie. Koszmar.
W tym momencie jestem podłamana, bo przecież oczy ma się jedne i ich mi nie wymienią.
Ale zaskakuje mnie rownież praca lekarzy, ktorzy sobie lekceważą takie przypadki na rzecz gdybania, i obecnych poglądow, że porod silami natury jest bezpieczniejszy i dla matki i dziecka pod każdym względem - co mi się wydaje totalną bzdurą.
Także kochane nie jesteście same, bo właśnie dołączam do WASZEGO grona. Pozdraiwam Aga.
 
reklama
I ja także jestem kobietką o krótkim wzroku;) Moja wada aktualnie to -7.25 OP i -6.5 OL. W połowie ciąży wybrałam się do okulisty bo też się nasłuchałam że wada wzroku jest wskazaniem do cesarki. Przyjęła mnie bardzo sypmatczna pani doktor i po dokładnym badaniu (trwało prawie godzinę) swierdziła że mogę rodzić naturalnie (oczywiście jak na ten etap ciąży), wada się nie powiększyła, nie mam zmian zwyrodnieniowych siatkówki. Ale też zaleciła wizytę jeszcze w 9 miesiącu. I co się okazało? Oczywiście że wada się powiększyła, wystąpiły zmiany zwyrodnieniowe siatkówki i dostałam skierowanie na cesarkę bez możliwości porodu normalnego. Poszłam jeszcze dwa tyg później niezależnie do innej lekarki, która gdy usłyszała jaką mam wadę wzroku stwierdziła że mogę rodzić naturalnie ale powinnam mieć skróconą drugą fazę porodu (czyli np kleszcze) Musiałam mieć bardzo przerażoną minę bo stwierdziła że ostateczną decyzję podejmie po badaniu. I tu już zmieniła zdanie absoltuny zakaz porodu tylko cesarskie cięcie. I tak też na świat przyszedł mój synek a ja zostałam szczęsliwą matką z blizną, z trochę większą wadą wzroku ale za to z możliwością widzenia i obserwowania jak wspaniale rozwija się moje dziecko. Pewnie też dlatego że trafiłam na kompetentych lekarzy i to ze w szpitalu nikt nie robił z tego żadnego problemu, co wiem że się zdarza dość często. Tylko wszyscy żałowali że nie mogę rodzić naturalnie bo akcja się pięknie rozwijała:) Pozdrawiam wzrokowe brzuchatki i życzę szczęśliwego rozwiązania:)
 
czesc dziewczyny
musze sie tu dopisac
jako, ze ja rowniez mialam cesarke ze wzgledu na wzrok
w sumie dopiero w 7 miesiacu moj okulista zadecydowal zeby jednak nie rzyzykowac,ale na 100% nie bylismy przekonani, znaczy on byl a ja wolalam naturalnie
tydzien przed terminem porodu na USG wyszlo ze moj dzidzius jest bardzo duzy, lekarz zmierzyl miednice i obwod glowy dziecka i stwierdzil, ze porod naturalny ebdzie bardzo trudny i kto wie czy i tak sie nie skonczy cc wiec zeby jdnak nie ryzykowac oczu!
posluchalam go
w moim przypadku uratowalo mi to zycie
poniewaz jak juz wyjeli maluszka z brzucha okazalo sie, ze jakas zyla byla zrosnieta z lozyskiem i przy wyjmowaniu lozyska pekla
dostala silny krwotok
szybko mnie uspili zebym nie slsyzala i nie widziala wiecej
wybudzilam sie za 2 godziny

lekarz powiedzial ze mialam szczescie ze zdecydowalam sie na CC poniewaz oni mieli czasu wiecej mnie ratowac, gdybym naturalnie rodzila dostalabym tak samo krwotok ale straciliby mnostwo czasu usypiajac, robiac ciecie szybko itd
mogalbym nie rpzezyc a w najlepszym razie musieliby mi usunac juz caly dol..nie moglabym miec wiecej dzieci

wiem ze po CC mialam rpzykaz aby min 3 lata nie zachodzic jednak w ciaze bo mialam pozaszywane zyly kolo pecherza
lekarz sie bal zeby czasem ucisk dziecka nie spowodowal krwotoku w trakcie ciazy

no wiec moja duza wada wzroku uratowala mi chyba zycie w tym wypadku :-[
 
ok, teraz moja historia. tak jak mówiłam poszłam do lekarza. od lat państwowo chodzę do bardzo sympatycznej okulistki. mimo, że nie lubiłam nigdy tych wizyt, ta ostatnia była ina niż wszystkie. najpierw badanie wzroku. okazało się że wada się troszkę pogłębiła, ale pani doktor nie z tych co zaraz wypisują nowe szkła. potwierdziła, że w czasie ciąży zwykle troszkę pogłębia się wada, ale do pół roku po porodzie może się z powrotem cofnąć. argumentowała, że skoro nie są mi niezbędne do życia nowe szkiełka to raczej zostawiłaby obecne, bo jak się oko przyzwyczai do mocniejszych- to rozleniwione już napewno nie wróci do dawnej formy. posłuchałam. potem zabrała mnie do ciemnego gabinetu i świeciła czymś po oczach. diagnoza- rozrzedzona siatkówka. powiedziała że oko z cylindrem nie jest zagrożone, ono zawsze będzie słabsze, natomiast bałaby się o to drugie. powiedziała, że mogłabym spróbować porodu sn, ewentualnie ze skróceniem fazy parcia(?). Potem jednak doszła do wniosku, że ona nie chce mieć mnie na sumieniu w razie czego i ślicznie wykaligrafowała mi (po lekarsku) w karcie ciąży "Wskazanie do cesarskiego cięcia". Mówiła, że co prawda rozwarstwienie siatkówki zdarża się niezmiernie rzadko, ale ona nie jest mi w stanie zagwarantować, że nie przytrafi się to mnie. Stad diagnoza :) Z gabinetu wyszłam o kilka kilogramów lżejsza :) Potem ginekolog- nie chciała nic utrudniać- dopisała- "wskazania okulustyczne-wada siatkówki" (podobno groźniej brzmi). Teraz chodzę na szkołę rodzenia- widziałam łóżko do porodów sn. Wyszłam stamtąd blada. Myślałam, że padnę. Nigdy go nie zapomnę. Do dziś spędza mi sen z powiek. Dziś oglądałam film: rózne rodzaje porodów. Jeszcze bardziej mnie przeraził. Jestem straszna panikarą. I pomimo tego, że cc mam w kieszeni- boję się żeby mój poród nie zaczął się wcześniej. Tylko nie sn! Boje się też znieczulenia- podpajeczynowkowe. Ale ja wolalabym nie kontaktowac, nie czuc jak mnie kroja- boje sie... Jest szansa prosić o głupiego jasia??? wie któraś???
Do porodu coraz bliżej...
 
Mammy18 nie bój sie. Ja zaczełam rodzic wczesniej tzn zaczełam miec rególarne skórcze to odrazu zawiezli mnie na sale operacyjna. Przygotowania trwały moze z poł godziny. Wszystko dobrze sie skonczyło. Szkoda tylko ze miałam znieczulenie ogólne i nie mogłam od razu zobaczyc mojego szkraba.
 
No to teraz moja kolej na historie o lekarzach. Ja wcale nie mam az takiej glebokiej wady( -4.5 oba), ale niestety mam podejrzenie jaskry. Od kilku lat zreszta; lezalam kilka razy w szpitalu na badaniach i do konca nie moga stwierdzic czy jest czy nie. Ze swoja okulistka doszlysmy do wniosku, ze nie bedziemy ryzykowac odklejania sie siatkowki czy przyspieszania sie glebokosci wady. Dostalam na karcie ciazy wskazanie do cc. Byloby wszystko dobrze, gdyby nie fakt, ze 7 m-cu wyladowalam na patologii ciazy. Tam lekarze stwierdzili, ze udaje chorobe oczu, ze nie biora pod uwage opinii , bo nie wystawil jej lekarz z Klinik. Wsadzili mnie do karetki i zawiezli na Kliniki na drugi koniec Wroclawia na badania. Tam jakas mloda siksa, potwierdzila tarcze jaskropodobne, ale powiedziala, ze moge rodzic silami natury. To byl dla mnie szok. Najlepsze w tym jest to, ze caly czas w gabinecie przy badaniach byl lekarz ginekolog( chyba sie obawial, ze uciekne przez okno, albo co). Na szczescie moj lekarz ginekolog byl madrym czlowiekiem i w koncu bez najmniejszych problemow urodzilam corke cc, ze znieczuleniem ogolnym.W innym szpitalu. Wszystko skonczylo sie dobrze. Teraz znow jestem w ciazy i ciekawe zy bede przechodzic znow przez to sama droge od lekarza do lekarza....
 
Kunda- ja wolałabym dostać narkozę. Nie wiem w jakiej kondycji psychicznej będę ze znieczuleniem podpajeczynowkowym. jestem straszna panikara, wiec na czas kiedy lekarze beda mnie kroic wolalabym byc nieswiadoma. potem moze bolec- bylebym juz byla zszyta... a jak potoczy sie moj porod- napisze jak tylko wyjde ze szpitala. miedzy 15, a 17 mam sie tam stawic. 3majcie kciuki.
pozdrawiam :)
 
Mam pytanie, czy ktoras z mam z wadą wzroku z Warszawy, ma namiary na rozsądnego, madrego okulistę, który nie bedzie robil problemu i narażał moich oczu na wysiłek związany z porodem naturalnym? byłam u okulistki która co prawda przyznała ze ona z wadą wzroku nie rodziłaby naturalnie i sama miała cc, ale zaświadczenia wystawic nie chciała.. Mam -5,5, co mam robic? pomóżcie
 
reklama
To teraz ja napiszę coś o sobie. Dzięki mojej roztropnej pani okulistce wykryto u mnie ponad dwa lata temu zwyrodnienie siatkówki obu oczu (obecnie mam wadę: -9 OL i -8 OP), ale dla świętego spokoju dała mi skierowanie na badania do Kliniki Okulistycznej w Poznaniu. Tam trafiłam na bardzo miłą panią doktor, która była bardzo zdziwiona, że zupełnie przez przypadek wykryto u mnie takie zwyrodnienia. Niestety miałam ich tak dużo i tak różnorodne, że nie potrafiono stwierdzić jednoznacznie czy to odwarstwienie czy rozwarstwienie siatkówki. Od tego momentu zaczęłam jeździć do Poznania co 5-6 miesięcy na kontrolę i już przy drugiej mojej wizycie stwierdzono, że trzeba obie siatkówki zacząć laserować by zabezpieczyć pojawiające się zmiany. Do czerwca 2006 r. miałam zalaserowane obie siatkówki w 75% do okoła obwodu. Wówczas to pani doktor wydała opinię, że przy takim stanie siatkówki mogę rodzić naturalnie (byłam w 7 tygodniu ciąży), ale jeszcze w listopadzie mam się zgłosić na kontrolę, by sprawdzić stan moich oczu. I tu niestety powstał problem. W listopadzie okazało się, że co prawda wada nie uległa zmianie, ale za to stan siatkówki tak. Oba oczy powinny być do końca oblaserowane i na dodatek powinnam mieć na lewym oku zrobione opierścienienie, ponieważ dziury są na tyle duże, że grozi mi odklejenie siatkówki przy nawet najmniejszym wysiłku. Zaproponowano mi natychmiastową operację na przełomie listopada i grudnia, ale niestety po konsultacji z anestezjologiem okazało się, że on nie podejmie się znieczulania mnie. Podobno podanie środków zwiotczających do uśpienia pacjentki w 33 tygodniu ciąży może wywołać poród, a w budynku kliniki nie ma oddziału położniczego. Więc zapadła decyzja, że poród ma odbyć się bezwzględnie poprzez cesarskie cięcie, a na operację mam się zgłosić miesiąc po urodzeniu dziecka. Oczywiście mam bezwzględny zakaz jakiegokolwiek wysiłku. Mój ginekolog przyjął opinię okulisty z dużą akceptacją i powiedział, że cc mam jak w banku i nie mam się niczym przejmować. Teraz pozostały mi 2 dni do wyznaczonego terminu porodu i muszę czekać aż synek zechce się urodzić. A następnie muszę szykować siebie, synka i wszystkich bliskich na opuszczenie ich na ok tydzień czasu, by poddać się operacji oczu.
Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Pozdrawiam wszystkie okularowe mamusie :)
 
Do góry