kalina_malina
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 29 Październik 2008
- Postów
- 1 090
Kamuzo, przeżycia z porodu zależą os osoby - jak wszystko jest OK, to i cesarka i poród sn pozostawiają tylko pozytywne wspomnienia.
Oto moje odczucia z sn:
- wiele godzin regularnych skurczy (bolesnych), zanim rozpoczęła się rzeczywista akcja porodowa
- duuużo oksytocyny, przebijanie pęcherza płodowego i "rozpychanie" szyjki macicy (wszystko to, aby wreszcie akcja się rozpoczęła) - ból nie mieszczący się w żadnej skali
- cała noc obezwładniającego bólu, z uciskiem na nerwy w nodze - uczucie, jakbym została poddana amputacji "na żywca"; mimo podawania środków przeciwbólowych, siedzenia pod prysznicem i przyjmowania różnych pozycji, to była chyba najgorsza część rozpoczynającego się porodu
- podłączanie pod ktg, oczywiście w pozycji leżącej, w której najbardziej bolało (zwłaszcza noga)
- cewnik - pęcherz był uciśnięty przez dzidzię
- nacinanie - blizna ciągnie mnie do dziś, mimo to, że minęło prawie 9 lat
- krwotok spowodowany zbyt długim rodzeniem zbyt dużego dziecka, co spowodowało "zmęczenie" mięśnia macicy
- zabieg w narkozie i transfuzja krwi
- niemożność wstawania do następnego ranka (poród o 14.05) i cała noc pod kroplówkami (przez źle założony wenflon, musiałam trzymać rękę w specjalny sposób przez wiele godzin, co uniemożliwiało opiekę nad dzidzią oraz spanie :-()
- teraz, w kolejnej ciąży, najprawdopodobniej jako powikładnie po zabiegu - przodujące łożysko, uniemożliwiające poród sn i tzw. ciąża wysokiego ryzyka (zagrożenie krwotokiem z dróg rodnych)
Ogólnie ta "frajda" trwała 40 godzin od przyjęcia do szpitala (czwartek ok. godz. 14) poprzez poród (piątek, godz. 14.05) + dodatkowych kilka godzin leżenia, badań, kroplówek itd. (sobota rano).
Hmm.. Sama jestem przerażona, jak to czytam
Oto moje odczucia z sn:
- wiele godzin regularnych skurczy (bolesnych), zanim rozpoczęła się rzeczywista akcja porodowa
- duuużo oksytocyny, przebijanie pęcherza płodowego i "rozpychanie" szyjki macicy (wszystko to, aby wreszcie akcja się rozpoczęła) - ból nie mieszczący się w żadnej skali
- cała noc obezwładniającego bólu, z uciskiem na nerwy w nodze - uczucie, jakbym została poddana amputacji "na żywca"; mimo podawania środków przeciwbólowych, siedzenia pod prysznicem i przyjmowania różnych pozycji, to była chyba najgorsza część rozpoczynającego się porodu
- podłączanie pod ktg, oczywiście w pozycji leżącej, w której najbardziej bolało (zwłaszcza noga)
- cewnik - pęcherz był uciśnięty przez dzidzię
- nacinanie - blizna ciągnie mnie do dziś, mimo to, że minęło prawie 9 lat
- krwotok spowodowany zbyt długim rodzeniem zbyt dużego dziecka, co spowodowało "zmęczenie" mięśnia macicy
- zabieg w narkozie i transfuzja krwi
- niemożność wstawania do następnego ranka (poród o 14.05) i cała noc pod kroplówkami (przez źle założony wenflon, musiałam trzymać rękę w specjalny sposób przez wiele godzin, co uniemożliwiało opiekę nad dzidzią oraz spanie :-()
- teraz, w kolejnej ciąży, najprawdopodobniej jako powikładnie po zabiegu - przodujące łożysko, uniemożliwiające poród sn i tzw. ciąża wysokiego ryzyka (zagrożenie krwotokiem z dróg rodnych)
Ogólnie ta "frajda" trwała 40 godzin od przyjęcia do szpitala (czwartek ok. godz. 14) poprzez poród (piątek, godz. 14.05) + dodatkowych kilka godzin leżenia, badań, kroplówek itd. (sobota rano).
Hmm.. Sama jestem przerażona, jak to czytam