Cesarskie cięcie jest operacją, którą wykonuje się, gdy życie lub zdrowie matki lub dziecka jest zagrożone, tak zawsze było. CC na ŻYCZENIE to mit i jest tylko fanaberią i kaprysem matek, które z tych lub innych powodów nie chcą rodzić (przeżywają jakiś mniej lub bardziej uzasadniony lęk o siebie lub dziecko - częściej jednak o siebie).
Pani Sylwia jak zwykle bardzo się ekscytuje. Przypuszczam też, że ma Pani dużo bardziej feministyczne nastawienie do świata niż osoba, z którą Pani polemizuje. A o metodach zapładniania "jajeczko o jajeczko" i tym podobnych porównaniach może Pani śmiało, równie wesoło, porozmawiać z lekarzem, który Panią sztucznie zapłodnił (a ze swoim mężem o tym, do czego był potrzebny).
Proszę się też zbytnio nie unosić - wprawdzie nie będzie Pani (jak to Pani napisała) rodzić we wtorek, ale po co dziecko ma przeżywać jeszcze przez tych kilka dni razem z Panią tak silne emocje
Dobranoc.
I to mówi facet.... powiedz mi jakie masz doświadczenie w temacie? Ile porodów miałeś? Jakie porody? Same sn czy także cc?
I znów bawisz się w lekarza, bo nie tylko bezpośrednie zagrożenie życia stanowi podstawę do przeprowadzenia cc. Jak zwykle wiedza nikła, ale językiem chlapać musi, nie ważne czy mądrze czy nie. No cóż, nadal czekam na odpowiedzi z pytań jakie Ci wcześniej zadałam. Ehh pewnie prędzej dojdzie do niepokalanego poczęcia ponownie na świecie niż Ty napiszesz coś z sensem.
A pewnie że się ekscytuję, bo jak widzę takie mądre istotki jak Ty, to cieszę się, że głupota w narodzie nie zanika :-). Jak masz na drugie imię - prowokacja?
Podejście feministyczne mam na widok takich szowinistów jak Ty. Uwielbiam jak chłop zaczyna się wypowiadać na temat, który nigdy go nie będzie dotyczył. Jednak dobre pogłoski o tobie krążą - jesteś księdzem i jak każda wrona próbujesz nauczać czegoś o czym nie masz pojęcia. Dlatego zrezygnowałam z nauk przedmałżeńskich, bo inny ksiądz zaczął opowiadać, że znał przypadek dziecka, które urodziło się ze spiralą w głowie.
Inny Twój kolega po fachu wypowiedział się na temat bruzdy po in vitro. I pomyśleć, że przez konkordat muszę płacić na wasze emerytury. Cóż czekam czasów o jakich pisała Sybilla w swoich przepowiedniach.
Nie mam się zamiaru unosić, bo dobry humor nadal mi dopisuje, a Tobie mogę tylko powiedzieć abyś Trollu wszedł do tej nory z jakiej wylazłeś
i tam dalej rodził trolątka. Bo jak zwykle wiedza twa nikła i o in vitro nadal nie wiesz - taka mała podstawa wiedzy w in vitro potrzebny jest plemniczek i jajeczko, a nie dwa jajeczka, dlatego mój mąż był bardzo potrzebny w tym wszystkim. I dla Twojej wiedzy lekarz mnie nie zapładniał, bo dziecko mam z mężem a nie z lekarzem :-). Za to o dwóch jajeczkach to możesz pogadać ale sam ze sobą ;-) (no chyba wiesz co CI wolno w celibacie a co nie :-)).
Z mężem mogę porozmawiać nie tylko do czego jest potrzebny, ale o tym jakim jest mądrym mężczyzną. Jak mnie wspierał podczas procedury i stanowił oparcie w chwilach kiedy brakowało sił. Współczuje tylko jakie życie z Tobą miałaby Twoja żona. Dzięki Bogu księża mają celibat, a co robią z zakonnicami czy ze swoimi jajeczkami to już nie mój problem.
Weźcie zmieńcie temat na "kabaret trolla" bo padam ze śmiechu.
P.S. Zaciekawiło mnie jedno
wprawdzie nie będzie Pani (jak to Pani napisała) rodzić we wtorek.
Hmmm to jak nazywa się przyjście na świat dziecka? Poród? A nie , przecież według Ciebie nie będę rodziła. Wiem - ja wypączkuję :-). Albo nie - może dokona się u mnie fragmentacja plechy.
Specjalnie dla Ciebie o mistrzu w tematyce porodów. Panowie i Panie mam zaszczyt przedstawić użytkownika Jakto z okresu ciąży
Zobacz załącznik 613900
Taaaadaaaaam