reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Budzenie się z płaczem kilka razy w nocy

No dobrze, koleżanka przetrwała, a wiesz jaki wpływ będzie mieć to na jej dziecko? Zadbanie o emocje dziecka to nie pójście na łatwiznę. Niektórzy "uczą" dzieci spania np. metodą 3-5-7, a nie spotkałam do tej pory żadnego psychologa, który by się wypowiadał pozytywnie na ten temat. Każdy robi jak chce, bo to jego dziecko i każdy będzie odpowiadał za swoje decyzje. Ale podkreślam, zadbanie o emocje dziecka, tym bardziej tak małego, to nie jest półśrodek i pójście na łatwiznę. Ty możesz radzić autorce postu, której dziecko wymiotuje z płaczu i stresu, by się nie poddawała, bo nie może być półśrodków, ja radzę, by jednak zwróciła uwagę na reakcję dziecka i spróbowała znaleźć inne rozwiązanie lub chwilowo odpuściła, znalazła półśrodki. By wiedziała, że jak się "podda" to nie będzie nic złego, nie będzie to pójście na łatwiznę. I tyle. Nie ma co dyskutować.
Chyba pomyliłaś osoby. To nie autorki pytania dziecko wymiotuje z płaczu.
Czyli dla Ciebie rozwiązaniem jest rezygnacja z pracy i zostanie z dzieckiem w domu bo tak reaguje na żłobek?
Dziecko trzeba nauczyć pewnych zachowań, tłumaczyć. Ale ja nigdzie nie pisałam,że trzeba je zostawiać samemu sobie. Nadinterpretujesz trochę. Zrobiła się trochę bezsensowna dyskusja bo próbujesz wcisnąć nam, że nie dbamy o emocje dziecka. A to kompletnie nie jest prawdą.
 
reklama
Chyba pomyliłaś osoby. To nie autorki pytania dziecko wymiotuje z płaczu.
Czyli dla Ciebie rozwiązaniem jest rezygnacja z pracy i zostanie z dzieckiem w domu bo tak reaguje na żłobek?
Dziecko trzeba nauczyć pewnych zachowań, tłumaczyć. Ale ja nigdzie nie pisałam,że trzeba je zostawiać samemu sobie. Nadinterpretujesz trochę. Zrobiła się trochę bezsensowna dyskusja bo próbujesz wcisnąć nam, że nie dbamy o emocje dziecka. A to kompletnie nie jest prawdą.
Dokładnie tak, jak dziecko wymiotuje idąc do żłobka to się szuka innych rozwiązań. Albo inny żłobek, albo niania, albo rezygnacja z pracy. Można też szukać pomocy psychologa.
Powtarzam, dla mnie pozwalanie małemu dziecku wpadanie w taką histerię tylko dlatego, by nie odpuszczać i nie iść na łatwiznę nie jest dbaniem o jego emocje. Każdy może sobie myśleć na ten temat co chce. Nie mam zamiaru Ciebie, ani nikogo, kto myśli tak samo jak Ty do niczego przekonywać ani dyskutować. Chciałam tylko zaznaczyć osobom, które mają taki problem i będą czytać wasze wypowiedzi, że można na taką sytuację patrzeć inaczej i nie czuć się źle jak "odpuszczą, pójdą na łatwiznę lub skorzystają z półśrodków".
 
Chyba pomyliłaś osoby. To nie autorki pytania dziecko wymiotuje z płaczu.
Czyli dla Ciebie rozwiązaniem jest rezygnacja z pracy i zostanie z dzieckiem w domu bo tak reaguje na żłobek?
Dziecko trzeba nauczyć pewnych zachowań, tłumaczyć. Ale ja nigdzie nie pisałam,że trzeba je zostawiać samemu sobie. Nadinterpretujesz trochę. Zrobiła się trochę bezsensowna dyskusja bo próbujesz wcisnąć nam, że nie dbamy o emocje dziecka. A to kompletnie nie jest prawdą.

Chodziłabyś do pracy przed którą codziennie rano wymiotujesz ze stresu?
Bo ja nie. Uciekłabym z niej. Zdrowie psychiczne jest tak samo jak i fizyczne.
 
Mając 5.5 roku wylądowałam na 3 noce w szpitalu, lata 90, nikt nie słyszał o tym, żeby rodzice zostawali na noc bo to fanaberia. To był 96 rok, łatwo policzyć jak dawno - a ja zamykam oczy i pamiętam jak było strasznie, jak każdej nocy każdy na sali płakał, ja też. A mam z mamą dość słabą relację, nie wiem jak bardzo źle bym to zniosła jakbym miała super.

Każde z jak na razie 2 moich dzieci (i to całkiem już nie małych bo 13 i 9 lat), jak każdy inny ssak odstawiło się samo, w odpowiednio przez naukowców określonym oknie. Bez płaczu, bez łez, bez rzygania, bez okłamywania, bez przekupywania itd.

A nawiązując do wpisu innej dziewczyny - ani nie zaczęły lepiej spać, ani nie zaczęły lepiej jeść - jadły tak samo (w przypadku córki więc nic) tylko mniej o to mleko.
 
Chodziłabyś do pracy przed którą codziennie rano wymiotujesz ze stresu?
Bo ja nie. Uciekłabym z niej. Zdrowie psychiczne jest tak samo jak i fizyczne.
Pierwsze co pomyślałam to właśnie o koleżance, która chodziła codziennie do pracy z bólem brzucha ze stresu. Wszyscy w około naciskali żeby rzuciła pracę. Nie jestem za pozwalaniem na wejście na głowę przez dziecko no ale ludzie.... Przeczytajcie sobie to na chlodno kilka razy. Mi to się w glowie mieści.
 
No dobrze, koleżanka przetrwała, a wiesz jaki wpływ będzie mieć to na jej dziecko? Zadbanie o emocje dziecka to nie pójście na łatwiznę. Niektórzy "uczą" dzieci spania np. metodą 3-5-7, a nie spotkałam do tej pory żadnego psychologa, który by się wypowiadał pozytywnie na ten temat.
A słyszałaś kiedyś o psychologu, który wypowiadałby się pozytywnie o niedoborze snu u dorosłego? O codziennym zarywaniu nocy od wielu miesięcy?

Kiedyś była przesada w jedną stronę : dziecko się nie liczyło. Teraz jest nagonka w drugą : tylko dziecko się liczy. Ciągła bliskość, karmienie do samoodstawienia, wstawanie w nocy, gotowanie zdrowo i samodzielnie 5-ciu posiłków, organizowanie dziecku mnóstwa wydarzeń sensorycznych - a gdzie jest rodzic w tym wszystkim? Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach bardzo często młodzi rodzice wychowują dziecko bez pomocy osób trzecich.
To już jest starszy chłopiec, u którego można już próbować coś wytłumaczyć logicznie, a nie 1,5 roczne dziecko. I skoro wykształcił w sobie taką umiejętność, to raczej coś było nie tak w kwestii emocji i relacji z rodzicami.
Ten starszy chłopiec właśnie tego się nauczył - że płaczem wymusi na rodzicach spełnienie jego zachcianek.
 
Ja myślę, że gdzieś tu musi być środek. Moim zadaniem codzienne wymioty przed żłobkiem nie są może przesłanką do rezygnacji z niego, ale też przeczekiwanie na siłę jest slabe...
 
Nie, nie chodzilabym. Ale w przypadku dziecka jest to zupełnie inna sprawa.
I tu masz rację, to jest zupełnie inna sprawa - dorosły wie co się dzieje, może zareagować, wziąć tabletki na uspokojenie, a co może zrobić małe dziecko?
A słyszałaś kiedyś o psychologu, który wypowiadałby się pozytywnie o niedoborze snu u dorosłego? O codziennym zarywaniu nocy od wielu miesięcy?

Kiedyś była przesada w jedną stronę : dziecko się nie liczyło. Teraz jest nagonka w drugą : tylko dziecko się liczy. Ciągła bliskość, karmienie do samoodstawienia, wstawanie w nocy, gotowanie zdrowo i samodzielnie 5-ciu posiłków, organizowanie dziecku mnóstwa wydarzeń sensorycznych - a gdzie jest rodzic w tym wszystkim? Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach bardzo często młodzi rodzice wychowują dziecko bez pomocy osób trzecich.

Ten starszy chłopiec właśnie tego się nauczył - że płaczem wymusi na rodzicach spełnienie jego zachcianek.
Mój syn bardzo długo wstawał w nocy i nie spał np 2h. Do dziś wstaje bardzo często o 5:55, gdzie ja zawsze byłam typem, który musiał się wyspać. Więc przez ponad 2 lata miałam bardzo duży deficyt snu, ale jaki miałam wybór? Nie chciał spać i koniec. Ale to ja się zdecydowałam na niego, a nie on na mnie i ja ponoszę wszystkie "konsekwencje", a nie małe, nieświadome dziecko.
Tak jak napisała @GwiazdaMuzykiPop , trzeba znaleźć złoty środek, ale dla mnie histeryczny płacz lub wymioty małego dziecka są sygnałem, by zmienić swoje postępowanie, szukać innego rozwiązania, a nie czekać aż się "przyzwyczai".
 
reklama
I tu masz rację, to jest zupełnie inna sprawa - dorosły wie co się dzieje, może zareagować, wziąć tabletki na uspokojenie, a co może zrobić małe dziecko?

Mój syn bardzo długo wstawał w nocy i nie spał np 2h. Do dziś wstaje bardzo często o 5:55, gdzie ja zawsze byłam typem, który musiał się wyspać. Więc przez ponad 2 lata miałam bardzo duży deficyt snu, ale jaki miałam wybór? Nie chciał spać i koniec. Ale to ja się zdecydowałam na niego, a nie on na mnie i ja ponoszę wszystkie "konsekwencje", a nie małe, nieświadome dziecko.
Tak jak napisała @GwiazdaMuzykiPop , trzeba znaleźć złoty środek, ale dla mnie histeryczny płacz lub wymioty małego dziecka są sygnałem, by zmienić swoje postępowanie, szukać innego rozwiązania, a nie czekać aż się "przyzwyczai".
Jaki miałaś wybór - oczywiście, że miałaś. Mogłaś szukać takiego rozwiązania, które pomogłoby Ci się wyspać. Postawiłaś potrzeby dziecka wyżej swoich, Twój wybór. Mówisz, że trening snu dla dziecka jest zły, psycholodzy wypowiadają się o nim źle, a na argument, że o złym śnie dorosłych mówią równie źle przytaczasz dowód anegdotyczny - siebie. Brak snu u opiekuna prowadzi do obniżenia koncentracji, spadku humoru - to ma bezpośredni wpływ na dziecko.
Żeby nie było - sama nie jestem za treningiem snu. Ja dla świętego spokoju śpię z dziećmi od pierwszej pobudki. Zasypiają w swoich łóżkach, w nocy idą do nas. Jak jeszcze nie chodzili to się budzili i płakali lub wołali - wtedy któreś z nas wstawało i brało dziecko do naszego łóżka. To dla mnie jest kompromis: nie karmię w nocy, są próby spania we własnym łóżku, ale z naszego nikt ich nie wygania.

Dla mnie Histeryczny płacz czasem nie jest sygnałem do niczego. Niemowlaki potrafią tak płakać o byle co - moja się darła w niebogłosy jak jej nie pozwalałam jeść kociej karmy. Jejku, co to był za wrzask! Bardziej płakała niż za karmieniem piersią. I dłużej, bo za cyckiem tęskniła parę dni, a za kocią karmą ładnych kilka miesięcy, jak tylko zobaczyła.
 
Do góry