Pozwolę sobie podpiąć się pod temat.
Moj syn (17/14m) przestał spac w nocy. Mielismy juz takie super noce z jedną lub dwiema pobudkami, wiec ja wiem, ze on potrafi łączyc cykle snu, spał ładnie.
W dzień drzemka 2-2-5h bez problemow.
Ale dzisiaj byla 5 noc, w ktorej nie przespalam wiecej niz 2h ciągiem. Wierci się, kręci, przebudza co chwilę, popłakuje, uspokaja go tylko wzięcie na ręce i butla. Memla sobie, wypija max 50ml i idzie spac dalej, przy czym odłozony do łózeczka przesypia zwykle 15-40min i powtórka. Kolo 3 mamy kryzys i lulanie przez 30-40min, a potem już ladnie dosypia bez wiercenia do 6.
Czy ktoś miał coś podobnego? Bo ja juz wysiadam. Musze funkcjonowac w pracy, a zasypiam na siedzaco przed komputerem, organizm mnie informuje, ze już dość, mam ataki dreszczy. Nie mialam tak beznadziejnych nocy nawet jak był malutki.
Syn zaczyna teraz chodzić, wczoraj załapal chodzenie za ręce, rozwija się mowa, idą mu czwórki. Do tego jest gorąco.
Myslalam, że moze ma skok rozwojowy, ale nie przeszło jak zaczał chodzić za ręce. I nie przechodzi tez jak jest troszke chlodniej. Jak ubiorę go do spania w najciensze mozliwe rzeczy to i tak jest taki sam efekt (a nawet gorszy, bo nie ma spiworka, do ktorego jest przyzwyczajony).
Pomocy, bo ja juz wysiadam.