reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Brak akceptacji dzieci

mamaszymonaitosi

Początkująca w BB
Dołączył(a)
26 Czerwiec 2020
Postów
25
Dziewczyny wiem , że to co napisze jest straszne, ale muszę to wydusić z siebie. Muszę to napisać, wyrzucić, wygadać się, bo oszaleje
Nie akceptuje własnych dzieci:-
 
Ostatnia edycja:
reklama
Rozwiązanie
@mamaszymonaitosi odstawianie samodzielnie leków jest niebezpieczne. I nagłe odstawienie może powodować bardzo silne reakcje oraz obniżony nastrój, w skrajnych sytuacjach zagraża życiu. Czasami dobór leków jest utrudniony. Dlatego z zasady daje się przynajmniej 3-4 tyg. na obserwowanie, czy osoba reaguje.

Często, żeby móc poprowadzić terapię i żeby ona mogła mieć sens, pierwszym krokiem jest ustabilizowanie poziomu neuroprzekaźników, bo ich niedobór lub nadmiar może prowadzić do zaburzeń emocjonalnych i umysłowych. Dlatego tak ważne jest, żeby pomógł ci psychiatra i dobrał leki. I prawda jest, że czasem organizm się zasyca i przestaje odpowiadać i wtedy trzeba zmienić dawkowanie, albo rodzaj leku.

I tak jak pisała @liczba...
Prawdy to my tak naprawdę nie znamy.
Autorka podaje nam przykłady z życia(ojciec podobno alkoholik, matka nie interesująca się nią itd), które według niej usprawiedliwiają fakt, ze ona sama nie potrafi spojrzec na ludzi inaczej niż przez pryzmat ich wyglądu. Takie podejście nie ma nic wspólnego z ojcem alkoholikiem czy trudnym dzieciństwem. Gdyby napisała, ze jest DDA to jeszcze można się do tego jakos odnieść. Ale nie to zdaje się być głównym problemem autorki. Głównym problemem zdaje się być fakt, ze „księżniczka” zadała się ze „swiniopasem” i wynikłe z tego tytułu dzieci nie spełniają jej wizualnych oczekiwań.
Autorka teraz, być może, uczęszcza na jakieś terapie, ale przez 14 lat kłamała wszem i wobec o swoich uczuciach, potrzebach i pragnieniach. Myślała, ze co się stanie? Ze samo się zrobi? Ano życie to nie bajka według Andersena.
Depresja poporodowa? Nie polega na tym, ze się nie akceptuje dziecka ze względu na wygląd ale na generalnym braku akceptacji jego narodzin i istnienia. Choćby było najbardziej urodziwe.
Jak się ten brzydki mąż oświadczał ona go przyjęła, bo „dawał poczucie bezpieczeństwa” itd. Wnioskuje, ze miała noz na gardle i nie mogła powiedzieć nie. Przez 14 lat chodziła do łóżka z mężczyzna, który jej się pod żadnym względem nie podobał. W dzisiejszych czasach sypianie z facetem dla korzyści ma swoją określona nazwę. Generalnie autorka zdaje się podejmować życiowe decyzje patrząc na korzyści jakie miga jej one przynieść. Osobowość narcystyczna..?
Dwójkę dzieci urodziła mu nieświadomie.
Do ślubu szła mając kokainę w systemie po same uszy.
To są wszystko decyzje, które w jakiś sposób podjęła lub się z nimi pogodziła i teraz wychodzą tego konsekwencje.
Gdyby jeszcze napisała, ze żywi niesympatyczne uczucia do męża bo wizualnie nie odpowiada jej kanonom to pochyliłabym się nad jej problemem ze zrozumieniem.
Ale absolutnie nie potrafie, i nie chce nawet próbować, zrozumieć osoby, która krzywdzi wlasne dzieci ze względu na ich wyglad.
Mam wrazenie, ze autorka chce żeby cały świat cierpiał z nią skoro ona jest nieszczęśliwa. Nie tedy droga.
Kupa ludzi miała skrzywione dzieciństwo, wiele osób przeszło przez rzeczy, które się w głowie nie mieszczą i jest to okrutnie niesprawiedliwe. Nie mamy wpływu na postępowanie innych. Ale mamy wpływ na swoje decyzje i fakt bycia, choćby nawet najbardziej na świecie, zranionym, nie daje immunitetu na krzywdzenie innych a zwłaszcza dzieci.
Ciekawie napisane. Równie dobrze opka może być DDD. ;)

Podsumowanie cudowne! Masz absolutną rację.

Część forumek pisze ostro poprzez fakt bycia skrzywdzoną kiedyś przez rodziców. Każdy ma swoje "potwory" z przeszłości. Moje po 20 latach są już malutkie i nie groźne. Miauczą czasem w kącie jak mam kryzysik, ale łatwo je pogonić. :D
 
reklama
Myślę że uroda męża nie ma tu znaczenia. Jakbyś go kochała to by mógł być garbaty a i tak by ci to nie przeszkadzało. Zwyczajnie dotarło do ciebie że jesteś z kims kogo nie kochasz i to ciebie unieszczęśliwia. Terapia ciebie nie uleczy z braku miłości. Ten człowiek pewnie nic złego ci nie zrobił ale warto być uczciwym i jeśli czujesz że chcesz odejść to zrób to. Dzieci uroda to nie ich wina. I może warto jednak tu spróbować terapii. Pomyśleć czy to że czujesz odrzucenie do męża nie przekładasz na dzieci. Nic na to nie poradzisz są jakie są. Jednak ty możesz być szczęśliwsza a wtedy może będziesz lepszą mamą. Ty już decyzje podjęłaś ( takie mam wrażenie) tylko szukasz potwierdzenia.
 
Nie zgodzę się..
Rodzicielstwo to odpowiedzialność. To nie kolejna fanaberia- jak mi się nie spodoba to zrezygnuje. Rodzic powinien myśleć o sobie ale TAKŻE o swoich dzieciach i o.tym, co dla nich dobre.
Ależ ten dzisiejszy świat egoistyczny...

Spoko, ty sobie poradziłaś, ale dziewczyna nie. Są różni ludzie. Różne charaktery. Różne osobowości. Poprzez dokopanie jej, nie pomożesz ani Jej, ani dzieciakom. Co autorce da, że randomka z neta "dała radę"? Aurtorka potrzebuje przynajmniej wysłuchania, skoro zdecydowała się na post tutaj. Nie zgnojenia. Myślę, że i tak podle się czuje.
:( Bierz pod uwagę, że może być w złym stanie psychicznym. Serio byś chciała, żeby zrobiła sobie krzywdę?

Fajnie, że Ci się udało wyjść na prostą, gratuluję. :)

Autorka widzi, że nie jest dobrze. Najlepiej by było, jakby przez swoje lęki i traumy, nie robiła krzywdy dzieciom. Nie jestem psychologiem, dlatego doradziłam czasową izolację od maluchów, terapię i przetasowanie priorytetów. I życie w zgodzie ze sobą, a nie robienie dobrze każdemu dookoła. Nie każda kobieta chce być mamą, nie każda jest dobrą mamą, nie każda się nadaje. Nie powinno się zmuszać ludzi do posiadania dzieci przy sobie,jeżeli lepszym rodzicem byłoby się na dystans. Z wizytami, telefonami i wspólnymi wakacjami. Tak by było najlepiej dla wszystkich, a autorka by sobie przemyślała czego pragnie? :)
 
Ależ ten dzisiejszy świat egoistyczny...

Wiesz, życie masz jedno i ciężko mieć do kogoś pretensje, że chce je przeżyć najlepiej dla siebie...
Oczywiście, każdy rodzic powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny (czyli dzieci), ale czy to znaczy, że kobieta ma się męczyć w małżeństwie, które ją dobija każdego dnia?


A ja popieram @Aniuśka .
Też mam taki charakter, że radzę sobie ze wszystkim sama, chociaż dzieciństwo miałam wspaniałe.
Kiedy zachorował syn, miałam mega kryzys, myślałam, że bez pomocy się nie obędzie, ale jakoś wybrnęłam.
I wiem, że są ludzie, nad którymi się trzeba pochylać, głaskać, "ojojać", ale czasem trzeba komuś zdzielić przez łeb, na otrzeźwienie, bo inaczej nic nie zrobi ze swoim życiem.
O autorce postu można wysnuć różne wnioski, dlatego nie wiadomo, która opcja bardziej do niej trafi.
 
Nie zgodzę się..
Rodzicielstwo to odpowiedzialność. To nie kolejna fanaberia- jak mi się nie spodoba to zrezygnuje. Rodzic powinien myśleć o sobie ale TAKŻE o swoich dzieciach i o.tym, co dla nich dobre.
Ależ ten dzisiejszy świat egoistyczny...
Nie, nie kosztem dzieci. Jeżeli robię im krzywdę, nie daję sobie rady sama ze sobą wtedy zostawiam dzieci rodzicowi z większymi kompetencjami wychowawczymi. Stanowcze nie dla krzydzenia.
 
Ja nie mówię,że trzeba za wszelką cenę ratować małżeństwo, wręcz przeciwnie. Chodzi mi tylko o spojrzenie na dzieci.. Pracuje z dziećmi skrzywdzonymi przez rodziców (ostatnio modny był trend eurosieroctwa), te dzieciaki do końca życia mają traumy i niestety nie wszystkich da się uratować (uratowac= tak pokierować, by było zdolni do założenia zdrowie urodziny.
Ale autorka ma ewidentny problem - najpierw leczenie, a potem decyzje, co z dziećmi.. Nie powinno się w takim stanie kalkulować- bo wychodza takie bzdury- mama bierze córkę, bo zaraz i tak dorośnie, a synek z tata, bo tak chcial.. to nie są meble..
Uważam, że autorka postu może być. Cudowna matka, jeśli tylko da sobie pomoc. Ma też ogromne szanse, by w tej roli się odnaleźć.
Tylko tyle. Póki nie ma dzieci- każdy robi co chce, ale odpowiedzialność rodzicielstwa to właśnie los całej rodziny, a nie jednostki..
 
Moja znajoma wyszła ostatnio z bardzo ciężkiej depresji poporodowe, która ostatecznie przeszła w ciężką depresję. Miała przygotowane dokumenty do oddania dziecka, nie chciała go, było jej źle. Początkowo nie chciała pomocy, ale sukcesywnie podsuwalismy jej materiały nt depresji i poprosiła w końcu o pomoc. Dzis jest świetna mama, gotowa zrobic wiele dla swojego dziecka- powiedziała mi ostatnio, że do końca życia będzie żyć z piętnem "niekochania" swojego dziecka wtedy, kiedy bardzo tego potrzebowalo. Każdego dnia z nawiązką odrabia te kilka miesięcy.
Gdyby postanowiła po leczeniu oddać dziecko, sama zjadłabym się ta sprawa i znalazla rodzinę, ale leczy się i juz wie, że ni odda dziecka.
Nie bądźmy drogie Mamy cierpiętnicami, nie marzmy o księciu na koniu, nie żyjmy zludzeniami- DAJMY SOBIE POMOC, to nic złego..
 
Widzę, że póki któraś nie miała odwagi ostro napisać to nawet były miłe posty.
... gdyby ludzie byli dla siebie milsi, ta dziewczyna nie musiałaby się dziś zmagać z tym co w niej siedzi. Myślę, że nie chodzi o samo niekochanie męża, brzydkie dzieci i nieakceptowanie swojego życia. Sposób waszych wypowiedzi jest bardzo powierzchowny. Coś przeczytacie, to zagra na waszych emocjach i heja... Jadę po człowieku, a co, przecież mi się udało i poradziłam sobie...
Życie to nie bajka, nie wszyscy mają dobry charakter, nie wszyscy potrafią sobie radzić, nie wszyscy trafiają na współczujących ludzi. Widzę, że empatia już dawno przestała być w cenie. Powtarzam po autorce, że leczy się, jest po kilku terapiach, dostaje leki... Czy myślicie, że taka osoba potrafi sobie poradzić sama? I nie dlatego, że jest niezaradna życiowo. Po prostu jest chora, ma problem i zamiast pokazać jej jak może spróbować sobie z nim poradzic, to lepiej zdzielić ja przez łeb.
NIKT NIE RADZI SOBIE SAM !!!
Macie mężów, partnerow, koleżanki, przyjaciółki, rodziny, życzliwych ludzi, itp... gdybyście były zupełnie same to jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że poradzilybyscie sobie same. Nie każdy ma tyle szczęścia, że trafia na życzliwych ludzi.
Zobaczcie dziewczyna odważyła się, otworzyła przed obcymi, bo wie, że potrzebuje pomocy, że jej decyzję nie są najlepsze, bo prawdopodobnie nie ma z kim o tym rozmawiać. Prosiła o wyrozumiałość. Chciała z siebie wyrzucić ciężar. Myślę, że nie oczekuje, że ludzie to zrozumieją, bo ona sama wie, że to, co czuje, o czym pisze, właściwe nie jest. W dodatku o ile dobrze mi wiadomo, to uczucia po prostu są, nie dyskutuje się z nimi. Zamiast spróbować zaakceptować odmienność, która nie mieści się w waszych kanonach wy wolicie ja linczować. "Brawo Wy" i takim sposobem lepiej zabić, niż podać rękę i spróbować pomoc. Tak forum jest dobrym miejscem, bo nikt nie patrzy wam w oczy jak wypowiadacie swoje zdanie. To właśnie nazywa się hejt. Poczytajcie statystyki ile ludzi przez takie zachowanie targnęło się na swoje życie. Napisałam to, choć nie jestem z siebie zadowolona. Takie postawy sprawiają, że jest mi wstyd, że jestem czlowiekiem

@mamaszymonaitosi gdybyś chciała pogadać zapraszam cię na wiadomości prywatne [emoji307]
 
Widzę, że póki któraś nie miała odwagi ostro napisać to nawet były miłe posty.
... gdyby ludzie byli dla siebie milsi, ta dziewczyna nie musiałaby się dziś zmagać z tym co w niej siedzi. Myślę, że nie chodzi o samo niekochanie męża, brzydkie dzieci i nieakceptowanie swojego życia. Sposób waszych wypowiedzi jest bardzo powierzchowny. Coś przeczytacie, to zagra na waszych emocjach i heja... Jadę po człowieku, a co, przecież mi się udało i poradziłam sobie...
Życie to nie bajka, nie wszyscy mają dobry charakter, nie wszyscy potrafią sobie radzić, nie wszyscy trafiają na współczujących ludzi. Widzę, że empatia już dawno przestała być w cenie. Powtarzam po autorce, że leczy się, jest po kilku terapiach, dostaje leki... Czy myślicie, że taka osoba potrafi sobie poradzić sama? I nie dlatego, że jest niezaradna życiowo. Po prostu jest chora, ma problem i zamiast pokazać jej jak może spróbować sobie z nim poradzic, to lepiej zdzielić ja przez łeb.
NIKT NIE RADZI SOBIE SAM !!!
Macie mężów, partnerow, koleżanki, przyjaciółki, rodziny, życzliwych ludzi, itp... gdybyście były zupełnie same to jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że poradzilybyscie sobie same. Nie każdy ma tyle szczęścia, że trafia na życzliwych ludzi.
Zobaczcie dziewczyna odważyła się, otworzyła przed obcymi, bo wie, że potrzebuje pomocy, że jej decyzję nie są najlepsze, bo prawdopodobnie nie ma z kim o tym rozmawiać. Prosiła o wyrozumiałość. Chciała z siebie wyrzucić ciężar. Myślę, że nie oczekuje, że ludzie to zrozumieją, bo ona sama wie, że to, co czuje, o czym pisze, właściwe nie jest. W dodatku o ile dobrze mi wiadomo, to uczucia po prostu są, nie dyskutuje się z nimi. Zamiast spróbować zaakceptować odmienność, która nie mieści się w waszych kanonach wy wolicie ja linczować. "Brawo Wy" i takim sposobem lepiej zabić, niż podać rękę i spróbować pomoc. Tak forum jest dobrym miejscem, bo nikt nie patrzy wam w oczy jak wypowiadacie swoje zdanie. To właśnie nazywa się hejt. Poczytajcie statystyki ile ludzi przez takie zachowanie targnęło się na swoje życie. Napisałam to, choć nie jestem z siebie zadowolona. Takie postawy sprawiają, że jest mi wstyd, że jestem czlowiekiem

@mamaszymonaitosi gdybyś chciała pogadać zapraszam cię na wiadomości prywatne [emoji307]
Czy ktoś tutaj po kimś jedzie ? Czy ktoś tutaj obraził autorkę w jaki kolwiek sposób?
Wydaje mi się że nie... A moja wypowiedź nie była ostra. Przeczytałam ją sobie jeszcze raz i uwierz nie znalazłam w nim hejtu 🙄🙄 ale nie o tym temat i nie mam zamiaru robić tutaj spamu. Napisałam co uważałam za słuszne i uwierz w moim wydaniu to było łagodne.
Co do tego "nikt nie radzi sobie sam" jesteś w błędzie są osoby które wolą wszystko ogarnąć same i nie żalić się nikomu. Mi natomiast ciężko uwierzyć że są jeszcze na świecie aż tak wyrozumiałe osoby jak Ty 😶😶 może dlatego że jeszcze takiej nie spotkałam... Co nie zmienia faktu że nie widzę nigdzie hejtu.
Jaka kolwiek będzie decyzja autorki najlepszym rozwiązaniem będzie jak dzieci zostaną z ojcem który je akceptuje takie jakie są. Dzieci to nie zabawki.
 
reklama
Kurcze @DarkAsterR to najmądrzejsze słowa jakie od dłuższego czasu czytałam. W punkt, w sedno....aż sama nie wiem co napisać.

Dziękuje.



@Anuśka gratuluję samozaparcia [emoji7].

Jednak trochę ustawie cię do pionu. Mówisz, że nie robisz nic złego. I tu się mylisz. Właśnie zrobiłaś duuuuza krzywdę. Jak zwykle dowalasz i kopiesz leżącego. Waż słowa. Wolność wypowiedzi nie zwalnia z odpowiedzialności. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że dla skrzywdzonej osoby twoje słowa mogą być przysłowiowym "gwoździem do trumny". Swoją wypowiedzią mozesz przyczynić się do przelania czary goryczy tej osoby i pchnięcia jej do ostateczności (ktoś może popełnić samobójstwo?).
Przecież dziewczyna napisała, że ma świadomość tego, że źle robi i wartościowanie człowieka w kategoriach ładny-brzydki nie jest tym, co jej leży, ale to ostatnie co jej zostało. To być może jedyna wartość jaką kiedykolwiek miała, bo zarówno jej otoczenie z dzieciństwa, jak i otoczenie męża zupełnie jej nie szanuje.
Nigdy nie porównuj się z innymi, bo nie znasz pełnej historii, ani predyspozycji z jakimi rodzi się każdy człowiek. Jego otoczenie ma przeogromny wpływ na to, jak potoczy się jego życie.
Gdybyś poradziła sobie z całą sytuacją w jakiej wyrosłas byłabyś wrażliwsza i bardziej wyrozumiała dla tych, którzy mają trudności. Póki co twoja postawa jest dość drapieżna.
@mamaszymonaitosi wierzę w ciebie dziewczyno. Trochę życzliwych osób w twoim otoczeniu i staniesz na nogi

Moja droga @Destino.
Powtorze po raz kolejny, ze fakt bycia skrzywdzonym nie daje przyzwolenia na krzywdzenie innych.
Zreszta, domniemana krzywda miala miejsce przed ślubem, według wypowiedzi autorki. Nie sądzisz, ze roztrząsanie ponad 15 letnich krzywd jest mało produktywne? Według twojego rozumowania powinnam chodzić po tym świecie i wbijać wszystkim samcom noz w plecy bo jak byłam 15 letnia panna mój chłopak tak bardzo mnie zranił, ze myślałam, ze „już nigdy nikogo nie pokocham”. Minęło już ponad 20 lat od tego czasu ale co mi tam, będę krzywdzić. Wolno mi.
Ocenianie ludzi poprzez wygląd nie jest ŻADNA wartością. To tylko dowód na brak dojrzałości emocjonalnej, który jest normalny u rozpieszczonych nastolatek ale nie u kobiety zbliżającej się do 40 (wnioskuje ze slow autorki). Większość uzytkowniczek tego forum ci powie, ze takie postepowanie jest wysoce naganne.
To, ze otoczenie męża jej nie szanuje, wiemy od samej autorki. To może być zwykła fantastyka. O wiele lepiej jedzie się po kimś, kto nas ”złe traktuje”. Zreszta, na szacunek tez trzeba sobie zasłużyć, przy takich wyznawanych wartościach muszę przyznać, ze to ciężka sprawa. Ja bym w realu nie poświęciła trzech minut takiej osobie o szacunku już nie mówiąc.
Radzenie sobie z kłopotami sprawia, ze człowiekowi wyrasta „twarda„ dupa i mocna głowa. Nie ma tu miejsca na roztkliwianie się nad nie istniejącymi problemami.


Ciekawie napisane. Równie dobrze opka może być DDD. ;)

Podsumowanie cudowne! Masz absolutną rację.

Część forumek pisze ostro poprzez fakt bycia skrzywdzoną kiedyś przez rodziców. Każdy ma swoje "potwory" z przeszłości. Moje po 20 latach są już malutkie i nie groźne. Miauczą czasem w kącie jak mam kryzysik, ale łatwo je pogonić. :D

Moze być. Jest tyle schorzeń psychologicznych i emocjonalnych, ze
pewnie nigdy bym nie trafiła poprawnie.
Kazdy ma potwory, każdy sobie z nimi radzi. Ale większość w miarę dojrzałych emocjonalnie osób nie wylewa swojej żółci i rozczarowań na małe dzieci.


Widzę, że póki któraś nie miała odwagi ostro napisać to nawet były miłe posty.
... gdyby ludzie byli dla siebie milsi, ta dziewczyna nie musiałaby się dziś zmagać z tym co w niej siedzi. Myślę, że nie chodzi o samo niekochanie męża, brzydkie dzieci i nieakceptowanie swojego życia. Sposób waszych wypowiedzi jest bardzo powierzchowny. Coś przeczytacie, to zagra na waszych emocjach i heja... Jadę po człowieku, a co, przecież mi się udało i poradziłam sobie...
Życie to nie bajka, nie wszyscy mają dobry charakter, nie wszyscy potrafią sobie radzić, nie wszyscy trafiają na współczujących ludzi. Widzę, że empatia już dawno przestała być w cenie. Powtarzam po autorce, że leczy się, jest po kilku terapiach, dostaje leki... Czy myślicie, że taka osoba potrafi sobie poradzić sama? I nie dlatego, że jest niezaradna życiowo. Po prostu jest chora, ma problem i zamiast pokazać jej jak może spróbować sobie z nim poradzic, to lepiej zdzielić ja przez łeb.
NIKT NIE RADZI SOBIE SAM !!!
Macie mężów, partnerow, koleżanki, przyjaciółki, rodziny, życzliwych ludzi, itp... gdybyście były zupełnie same to jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że poradzilybyscie sobie same. Nie każdy ma tyle szczęścia, że trafia na życzliwych ludzi.
Zobaczcie dziewczyna odważyła się, otworzyła przed obcymi, bo wie, że potrzebuje pomocy, że jej decyzję nie są najlepsze, bo prawdopodobnie nie ma z kim o tym rozmawiać. Prosiła o wyrozumiałość. Chciała z siebie wyrzucić ciężar. Myślę, że nie oczekuje, że ludzie to zrozumieją, bo ona sama wie, że to, co czuje, o czym pisze, właściwe nie jest. W dodatku o ile dobrze mi wiadomo, to uczucia po prostu są, nie dyskutuje się z nimi. Zamiast spróbować zaakceptować odmienność, która nie mieści się w waszych kanonach wy wolicie ja linczować. "Brawo Wy" i takim sposobem lepiej zabić, niż podać rękę i spróbować pomoc. Tak forum jest dobrym miejscem, bo nikt nie patrzy wam w oczy jak wypowiadacie swoje zdanie. To właśnie nazywa się hejt. Poczytajcie statystyki ile ludzi przez takie zachowanie targnęło się na swoje życie. Napisałam to, choć nie jestem z siebie zadowolona. Takie postawy sprawiają, że jest mi wstyd, że jestem czlowiekiem

@Destino zejdz już z tego wysokiego konia bo nie do twarzy ci z nim.
Na forum można się odnieść tylko do tego, co zostało napisane. Bo niby do czego innego? Autorka sama podkreśla różnice w wyglądzie swoim i dzieci, reszta jest tylko ledwie wspomniana. To do czego mamy się odnosić, do wystroju jej domu? Mamy sobie dorabiać historie do wypowiedzi? Czy odnieść się do rzeczy napisanej czarno na białym? Jak mi napiszesz, ze nie masz co do garnka włożyć to przyniosę ci zakupy a nie będę pytać czy dzisiaj rano nie pokłóciłas się z mężem. Czy wtedy tez będę powierzchowna?
Ludzie często musza radzić sobie sami. Mniej lub bardziej. Co maja powiedzieć sieroty? Te to już w ogóle powinny mieć pozwolenie na noszenie broni w miejscach publicznych bo nie dość, ze są sami to jeszcze napewno ich kiedyś ktoś skrzywdził....
Co do empatii to większość wypowiadajacych tutaj osób ja posiada....w stosunku do dzieci autorki. To złe, ze stajemy w obronie słabszych i mniej zaradnych?
W jej terapie ja nie bardzo wierze. Albo trafia na kiepskich terapeutów albo jest oporna. Kilka sesji terapeutycznych jej nie pomogło?
Bierze leki na co? Na fakt, ze dzieci nie odpowiadają jej kanonom urody? Jakie to leki? Strasznie jestem ciekawa. Może i ja sobie strzelę jakaś tabletkę podczas takich dni, kiedy się zastanawiam co wstąpiło w moja niepokorna córkę? Może wtedy będzie ona bardziej pasowała do moich kanonów dobrego zachowania?
Dziewczyna „potrzebuje pomocy”. Po sesjach ze specjalistami, które najwyraźniej mało jej pomogły, to oto forum jest w stanie zdziałać cuda. Sami specjaliści tu są, którzy nie dość, ze postawią trafna i szybka diagnozę to jeszcze machna różdżka i problem zniknie. Nie. Jesteśmy normalnymi ludźmi z ulicy, którzy maja swoje poglądy, którzy odczuwają emocje i mogą się nie zgadzać z autorka albo wręcz twierdzić, ze jej myślenie i postępowanie jest karygodne.
Nie, nie potrafie zrozumieć autorki. Nie uważam, ze jej myślenie jest w żaden sposób powszechne. Nie uważam, ze jest godne pochwały i szczerze mówiąc cała ta historia pachnie mi trollem. Bo jeśli naprawdę istnieją tacy ludzie jak ona to ja się wstydzę, ze jestem człowiekiem.
 
Do góry