Karolaaa89
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 16 Marzec 2020
- Postów
- 42
Cześć Natala! Sporo już przeszłaś i masz prawo mieć dość, ale zobacz z drugiej strony ile już wytrzymałaś. Ja w Ciebie wierzę, że dotrwasz do bezpiecznego terminu. Postaraj się nie denerwować chociaż wiem, że nie jest to łatwe. Pupa wyżej jak leżysz i jak najmniej chodzenia. Netflix, dobra książka i czas powinien lecieć. Postaraj się myśleć pozytywnie, bo to dużo daje. Lekarze puścili Cię do domu, więc musieli uznać że jest stabilnie. Trzymam za Ciebie kciukiCześć Dziewczyny. Czytałam Was jakiś czas i postanowiłam w końcu napisać. Obecnie jestem w 25+2. Moja szyjka ma się bardzo kiepsko – zaczęła się skracać jakoś po pierwszych prenatalnych. W 17+6 założono mi podwójny szew okrężny na szyjce 13-15mm i przy lejku, ale jeden ze szwów spełzł. Drugi przez jakiś czas sobie radził, ale mimo to szyjka zaczęła się skracać, a rozwarcie wewnętrzne powiększać. W 22t mój lekarz zdecydował, że spróbujemy wzmocnić szyjkę pessarem. Niezbyt dobrze zadziałał chyba, gdyż w 24+3 trafiłam do szpitala po kolejnym powiększeniu się rozwarcia wewnętrznego i z szyjką 8mm. Pilnie podano mi sterydy na płuca. Po dwóch dniach zdecydowano o założeniu kolejnego wzmocnienia – taśmy nad moim trzymającym szwem. Dziś jest 25+2 a ja wróciłam do domu. Szyjka jest bardzo miękka i w szpitalu powiedziano mi, że taśma może niewiele dać. Zakładanie kolejny raz pessara uznano za kiepski pomysł. Biorę dość spore dawki progesteronu (łącznie 1400mg), ale chyba mam problem z wchłanianiem się, gdyż niewiele to pomaga. Od czasu założenia pierwszego szwu leżę też plackiem. Jestem już u kresu sił psychicznych i chyba nie da się już zrobić nic więcej. Jak myślicie?