reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Ech. Zaliczyłam w ostatnie 3 dni lekki zastój, który wywołał lekkie zapalenie i teraz zapalenie mi zeszło, a zastój jest dalej i od wczoraj próbuję każdego możliwego sposobu, żeby się go pozbyć, bo już zjechałam ilościami ponad 200ml dobowo. Chyba, że te ilości to był nawał, który przeoczyłam, nie wiem.
Szczerze mówiąc czuję się psychicznie bardzo średnio, bo nie ogarniam laktacji totalnie i znowu mam poczucie, że daję ciała na jakimś polu i boję się, że jak te ilości będą dalej spadać, to w końcu braknie. Niby próbuję się cieszyć z każdej ilości, ale ja jestem potworną perfekcjonistką i tak jak byłam dumna, że ilości wzrastały, tak teraz mam totalne załamanie, że spadły.

Poza tym 3 dni nie byłam w szpitalu, bo nie wiedziałam skąd objawy, a objawy przy zapaleniu są takie covidowo-grypowe, bóle mięśni, stawów, gorączka, dreszcze, a że złapało mnie po wtorkowej wizycie to jeszcze spanikowałam, że coś mu tam wniosłam i robiłam wymazy na wszystko, ale na szczęście negatywne.

Staszek dzisiaj kończy miesiąc!
I zaczął wreszcie trochę lepiej przybierać wagowo, bo wczoraj doskoczył już prawie do 1400g :) więc jeszcze 600 i wyskoczy z zamkniętego inkubatora, wyskoczy ze wspomagania oddechu i będę mogła próbować go karmić.
Lady Loka ja jeszcze doświadczenia w laktacji nie mam żadnego, ale myślę, że nie masz się czym martwić, bo na pewno sobie świetnie radzisz i nawet nie myśl, że gdziekolwiek dajesz ciała ❤️ na początku pewnie mogą być jakieś spadki ilości zanim się wszystko unormuje. Najważniejsze to się nie stresować, bo ponoć nerwy i stres tylko pogarszają sprawę 😘
Jesteś silna babka, podziwiam Cię ile znosisz 🥹
Staszkowi już niewiele brakuje żeby wyjść z tego inkubatora a to na pewno za sprawą Twojego mleka ☺️
 
reklama
Ja tez mialam lozysko na przedniej scianie i to nic zlego. Urodzilam zdrowa sliczna coreczke w terminie ;))

Trzymam kciuki za pomyślne wieści na wizycie 👍

Ech. Zaliczyłam w ostatnie 3 dni lekki zastój, który wywołał lekkie zapalenie i teraz zapalenie mi zeszło, a zastój jest dalej i od wczoraj próbuję każdego możliwego sposobu, żeby się go pozbyć, bo już zjechałam ilościami ponad 200ml dobowo. Chyba, że te ilości to był nawał, który przeoczyłam, nie wiem.
Szczerze mówiąc czuję się psychicznie bardzo średnio, bo nie ogarniam laktacji totalnie i znowu mam poczucie, że daję ciała na jakimś polu i boję się, że jak te ilości będą dalej spadać, to w końcu braknie. Niby próbuję się cieszyć z każdej ilości, ale ja jestem potworną perfekcjonistką i tak jak byłam dumna, że ilości wzrastały, tak teraz mam totalne załamanie, że spadły.

Poza tym 3 dni nie byłam w szpitalu, bo nie wiedziałam skąd objawy, a objawy przy zapaleniu są takie covidowo-grypowe, bóle mięśni, stawów, gorączka, dreszcze, a że złapało mnie po wtorkowej wizycie to jeszcze spanikowałam, że coś mu tam wniosłam i robiłam wymazy na wszystko, ale na szczęście negatywne.

Staszek dzisiaj kończy miesiąc!
I zaczął wreszcie trochę lepiej przybierać wagowo, bo wczoraj doskoczył już prawie do 1400g :) więc jeszcze 600 i wyskoczy z zamkniętego inkubatora, wyskoczy ze wspomagania oddechu i będę mogła próbować go karmić.
Świetnie Ci idzie:) ja w pierwszej ciąży, tez zreszta przy Staszku :) miałam często zapalenia piersi. Dużo pij wody, mi tez świetnie sprawdzały się kompresy żelowe z lansinoh i odciąganie na bieżąco, ale tu tez musisz być bardzo ostrożna, żebyś tej laktacji za bardzo nie rozkręciła. U mnie Staszek miał sapke po urodzeniu, wiec poszedł na neonatologiem i dostał antybiotyk, a ja odciagalam pokarm i mu zanosiłem na początku. Jak wróciliśmy do domu Stachu był ogólnie niejadkiem, całe noce przysypiał, a w szpitalu jak przyzwyczaiłam te piersi ze odciągałam z zegarkiem w ręku to później mieliśmy zderzenie z rzeczywistością. Stachu do tego wszystkiego tez bardzo ulewal do momentu kiedy nie wstał na nogi. Wiec u mnie to tak wyglądało, ze przez pierwsze pół roku trzy dni ja piłam herbaty, które hamowały laktację, a później felmatiker, bo mało leciało (świetny produkt, jeżeli nie używałaś) i tak na zmianę. Po czasie jak się nauczyłam swojego organizmu było mi łatwiej. Stachu pił z piersi do 25 miesiaca :) także waaaarto, ale wiem ze to duuuuzo kosztuje każda z nas. Trzymam za Was kciuki 🙂
 
Ech. Zaliczyłam w ostatnie 3 dni lekki zastój, który wywołał lekkie zapalenie i teraz zapalenie mi zeszło, a zastój jest dalej i od wczoraj próbuję każdego możliwego sposobu, żeby się go pozbyć, bo już zjechałam ilościami ponad 200ml dobowo. Chyba, że te ilości to był nawał, który przeoczyłam, nie wiem.
Szczerze mówiąc czuję się psychicznie bardzo średnio, bo nie ogarniam laktacji totalnie i znowu mam poczucie, że daję ciała na jakimś polu i boję się, że jak te ilości będą dalej spadać, to w końcu braknie. Niby próbuję się cieszyć z każdej ilości, ale ja jestem potworną perfekcjonistką i tak jak byłam dumna, że ilości wzrastały, tak teraz mam totalne załamanie, że spadły.

Poza tym 3 dni nie byłam w szpitalu, bo nie wiedziałam skąd objawy, a objawy przy zapaleniu są takie covidowo-grypowe, bóle mięśni, stawów, gorączka, dreszcze, a że złapało mnie po wtorkowej wizycie to jeszcze spanikowałam, że coś mu tam wniosłam i robiłam wymazy na wszystko, ale na szczęście negatywne.

Staszek dzisiaj kończy miesiąc!
I zaczął wreszcie trochę lepiej przybierać wagowo, bo wczoraj doskoczył już prawie do 1400g :) więc jeszcze 600 i wyskoczy z zamkniętego inkubatora, wyskoczy ze wspomagania oddechu i będę mogła próbować go karmić.
Na zatory polecam łykać lecytynę. Mi pomagał, nie pamiętam chyba na blogu Hafija o niej przeczytałam. A zastoje miewałam bardzo często
Na rozkręcenie piłam polecany już ********** a później kupiłam sobie słód w proszku też o smaku karmelowym i piłam z mlekiem 😉 Dużo taniej wyszedł w użytkowaniu niż ciągle kupowanie femaltikeru.
 
Na zatory polecam łykać lecytynę. Mi pomagał, nie pamiętam chyba na blogu Hafija o niej przeczytałam. A zastoje miewałam bardzo często
Na rozkręcenie piłam polecany już ********** a później kupiłam sobie słód w proszku też o smaku karmelowym i piłam z mlekiem 😉 Dużo taniej wyszedł w użytkowaniu niż ciągle kupowanie femaltikeru.
To fakt cena rzeczywiście jest kosmiczna 🙈 tzn. w 2019 już była, a teraz jeszcze nie sprawdzałam 🫢
 
Ja właśnie miałam takie ilości, że nie brałam pod uwagę picia specyfików :D
Teraz spadłam z 1300ml na 1000ml, Staszek zjada 300ml, więc tragedii nie ma, ale wcześniej odciągałam więcej na jedną sesję, a teraz mam mniej.
Lecytynę łykam od wczoraj i faktycznie usprawniła już trochę przepływ, a w poniedziałek umówiłam się na USG, żeby sprawdzić ten zastój, bo boję się, żeby się nie skończyło ropniem.
 
Lady Loka - nie wyrzucaj sobie. Robisz już wystarczająco dużo. I tak Ci idzie super, jak na poród w 28 tc z tą laktacją. Nawet nie wiedziałam, że zapalenie piersi daje objawy grypopodobne - dobrze wiedzieć na przyszłość.
 
Ja właśnie miałam takie ilości, że nie brałam pod uwagę picia specyfików :D
Teraz spadłam z 1300ml na 1000ml, Staszek zjada 300ml, więc tragedii nie ma, ale wcześniej odciągałam więcej na jedną sesję, a teraz mam mniej.
Lecytynę łykam od wczoraj i faktycznie usprawniła już trochę przepływ, a w poniedziałek umówiłam się na USG, żeby sprawdzić ten zastój, bo boję się, żeby się nie skończyło ropniem.
USG do dobry krok. Też robiłam i na szczęście wszytko było ok czego raz Ci życzę. Przy zastoju pomagała mi też ciepła kąpiel i rozbijanie zatoru wibracjami. Tu nieoceniona okazała się zabawka niemowlęca 😂
Laktacja z czasem się stabilizuje i dostosowuje do dziecka także spadek to naturalna rzecz. Grunt by teraz mały jad, rósł i nabierał sił by wrócić do domu 🙂
 
Lady Loka - właśnie dziś o Tobie myślałam, bo Milenka tego dnia urodzona co Ty. Absolutnie nic sobie nie wyrzucaj. Laktator nie jest miarodajny w liczeniu ile mleka w piersiach jest. 3 dni bez Staszka też zrobiły swoje, bo mniej oksytocyny, a to też na ściąganie mleka wpływa. Kiedyś taką radę słyszałam, że dobrze przy odciąganiu na zdjęcie dziecka patrzeć, co by hormony lepiej działały.

Alexis - 31 tc to już marzenie, a u Was przecież jeszcze końca nie widać :) Bardzo się cieszę, że tak się to u Was toczy.
 
reklama
Ja nie wiem czy nawet obecność Staszka mi daje doping z oksytocyny 😂
Ostatnio mam wrażenie, że on w sumie chyba niezbyt mnie lubi, bo jak się kangurujemy, to najczęściej się wkurza, wierci, marudzi, kręci, macha głową i muszę go trzymać, ściąga sobie tlen z nosa, krzyczy, a jak go wkładają do inkubatora po tej godzinie czy dwóch ze mną, to już luz, spokój, relaks i spanko. Na mnie to może z 20min łącznie jest spokoju. Jakoś nie jestem pewna, czy moja obecność mu się dobrze kojarzy. Nie wiem czy nie lepiej jak tylko siedzę przy inkubatorze. Za Chiny nie umiem go uspokoić, nie wiem o co mu chodzi, zawsze jak myślę, że pielucha, to pielucha jest czysta. Głód tylko wyłapuję, reszta to czarna magia. Czuję się niekompetentna. Mam momenty załamki. A nawet nie mam jak się tych jego reakcji nauczyć, nie mogę sobie z nim pochodzić, zmienić ułożenie, tylko muszę uważać, bo tu jedna rurka, tu sonda. Wiem, że z donoszonym jest tak samo, ale jakoś zawsze mi się wydawało, że na kangurowaniu to dziecko się powinno uspokajać, a nie robić afery 🤷‍♀️ i tak się zastanawiam czy to kangurowanie ma faktycznie sens. Bo ja chciałam, a teraz coraz bardziej mnie to stresuje, on pewnie ten stres wyłapuje i się zapętlamy. Ja się staram uspokoić, wychillować, ale potem on zrobi awanturę i mój spokój odpada.

Poza tym im więcej rzeczy pika dookoła, tym więcej stresu. Nawet nie u niego pika, ale pika, więc zawsze patrzę czy u niego czy nie.
 
Do góry