reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Grebarzenka - ale ładnie razem wyglądają ❤️
Lady Loka - mały słodziak ❤️.
Natka, a to czemu wywoływanie ma być 20.03. ?
 
reklama
Grebarzenka - ale ładnie razem wyglądają ❤️
Lady Loka - mały słodziak ❤️.
Natka, a to czemu wywoływanie ma być 20.03. ?
Przez cukrzyce. Wstępnie mam dostać skierowanie do szpitala na 38tc a jak tam dalej się potoczy to zobaczymy. Jeszcze po drodze zapewne czeka mnie zdjęcie szwu.
 
Ja tam nie oceniam, bo 2 dniach sikania do basenu też śmierdziałam :p

Wylewów nie było. A jutro kończymy tydzień, więc już bardzo mało prawdopodobne, że się jakieś pojawią.
Generalnie rozmowy z lekarzem teraz trwają 15 sekund, bo ja pytam co z Małym i słyszę, że bez zmian 😅 i to jest dobre bez zmian, bo znaczy, że nie ma za bardzo co koło niego robić poza karmirniem i pielęgnacją. Teraz do 1.5kg i może wyjdzie z zamkniętego inkubatora :) a potem będziemy się uczyć jeść z butli.
Staszek mega spokojny, dzisiaj sobie spał jak byłam.
Zobacz załącznik 1499272
Gratuluję mimo wszystko pięknego synka ! Szkoda, że nie udało się lekarzom dopilnować i dotrzymać was jak najdłużej, ale to niesamowite, że takie maleństwo ma takie szanse, aby dotrwać w szpitalu i żyć. Jak mój syn leżał 2 doby na oiomie dla noworodków i wczesniaków, była tam taka malutka dziewczynka jak Twój synek. Mimo, że mam tak twardą du.pe to jednak wzrusza mnie to cholernie, że takie kruszynki rodzą się i są w stanie później zupełnie normalnie żyć. I oby dla Twojego dzieciątka tak było. Mi było ciężko przeżyć 2 noce bez syna, bo całe dnie byłam u niego. Karmiłam, przewijałam. A mimo to płakałam jak w nocy go nie było z nami. A co dopiero wy musicie czuć kiedy tyle czasu jeszcze jest zdala od Was. Trzeba wierzyć, że ten czas zleci szybko i niedługo pokażecie mu jego dom. Jest szansa, że za jakiś czas będziesz mogła dłużej u niego przebywać? Czy niestety do końca tylko godzine?
Czytałam, że pisałaś chwilę wcześniej o teściowej. Ponoć teściowa to nie rodzina, także nie przejmuj się. Dla was celem teraz jest zdrowie syna a nie zabrzenia osobowości teściowej.
Jeszcze raz zdrowia dla tego maluszka niech przybiera na wadze i niech szybko ma możliwość obserwować i uczyć się świata we własnym łóżeczku, domu tam gdzie jest jego miejsce.
 
Gratuluję mimo wszystko pięknego synka ! Szkoda, że nie udało się lekarzom dopilnować i dotrzymać was jak najdłużej, ale to niesamowite, że takie maleństwo ma takie szanse, aby dotrwać w szpitalu i żyć. Jak mój syn leżał 2 doby na oiomie dla noworodków i wczesniaków, była tam taka malutka dziewczynka jak Twój synek. Mimo, że mam tak twardą du.pe to jednak wzrusza mnie to cholernie, że takie kruszynki rodzą się i są w stanie później zupełnie normalnie żyć. I oby dla Twojego dzieciątka tak było. Mi było ciężko przeżyć 2 noce bez syna, bo całe dnie byłam u niego. Karmiłam, przewijałam. A mimo to płakałam jak w nocy go nie było z nami. A co dopiero wy musicie czuć kiedy tyle czasu jeszcze jest zdala od Was. Trzeba wierzyć, że ten czas zleci szybko i niedługo pokażecie mu jego dom. Jest szansa, że za jakiś czas będziesz mogła dłużej u niego przebywać? Czy niestety do końca tylko godzine?
Czytałam, że pisałaś chwilę wcześniej o teściowej. Ponoć teściowa to nie rodzina, także nie przejmuj się. Dla was celem teraz jest zdrowie syna a nie zabrzenia osobowości teściowej.
Jeszcze raz zdrowia dla tego maluszka niech przybiera na wadze i niech szybko ma możliwość obserwować i uczyć się świata we własnym łóżeczku, domu tam gdzie jest jego miejsce.
Nie przejdzie więcej czasu, tylko ta godzina. Jak go przeniosą z zamkniętego inkubatora na otwarty, to będziemy mogli kangurować. Może jak na koniec pójdzie już normalnie na patologię noworodka to będzie opcja, żebym z nim tam była, ale do tego jeszcze jest czas.

W teorii zgodnie z prawem szpital powinien mi zapewnić możliwość spania w szpitalu i wejścia do Małego wtedy, kiedy chcę, ale wiemy, jak to jest w Polsce :p
Ale też tak jak pisałam, siedzenie 24/7 na Intensywnej też jest wyczerpujące psychicznie. A teraz mam tak, że spokojna jestem z 3h po wizycie u Małego, ale teraz już czuję, że mnie zaczyna łapać dół bo już za długo jesteśmy osobno i już się denerwuję, bo nie wiem, co tam się dzieje.
 
Nie przejdzie więcej czasu, tylko ta godzina. Jak go przeniosą z zamkniętego inkubatora na otwarty, to będziemy mogli kangurować. Może jak na koniec pójdzie już normalnie na patologię noworodka to będzie opcja, żebym z nim tam była, ale do tego jeszcze jest czas.

W teorii zgodnie z prawem szpital powinien mi zapewnić możliwość spania w szpitalu i wejścia do Małego wtedy, kiedy chcę, ale wiemy, jak to jest w Polsce :p
Ale też tak jak pisałam, siedzenie 24/7 na Intensywnej też jest wyczerpujące psychicznie. A teraz mam tak, że spokojna jestem z 3h po wizycie u Małego, ale teraz już czuję, że mnie zaczyna łapać dół bo już za długo jesteśmy osobno i już się denerwuję, bo nie wiem, co tam się dzieje.


Tam 24 na dobe byś miała ciężko psychicznie, sama aura tego miejsca nie bardzo jest wesoła. Ale wiadomo godzina to trochę mało. Nie martw sie, zadzeoniliby gdyby cokolwiek się działo. Mi również groził poród w 28 tygodniu, dlatego podjęli ryzyko i ani nie założyli pessara ani szwu, bali sie właśnie porodu. A ja się bałam, że bez nich urodze mimo to. Na szczęście udało się dotrwać. Ale moja koleżanka ma siostrę, której bliźniaczki urodziły się w 26 tygodniu. Z tego co wiem to jest wszystko w porządku, poza tym, że mąż jej nie ogarnął sytuacji i rozwodzą się, ale dziewczyny urodzone w zeszłym roku. Ale od kiedy mój mały daje mi ogień to mało kiedy oddzywam się, aby zasięgnąć wiecej od nich informacji, ale będę musiała te chwile znaleźć w końcu.
Co jak co, ale nigdy nie zapomnicie o tym, ale to powinno was scalić.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Tam 24 na dobe byś miała ciężko psychicznie
Wiem. Dopóki byłam pacjentką w szpitalu, to mogłam chodzić tam kiedy chciałam i efekt był taki, że mąż pisał do mnie kilka razy dziennie z pytaniem czy pójdę sprawdzić, co u Małego. To akurat był moment, kiedy się najbardziej stresowaliśmy, bo obydwoje podświadomie spodziewaliśmy się powtórki i telefonu w środku nocy z najgorszymi wiadomościami.
Jak wyszłam, to nie byłam obciążona tym sprawdzaniem i przekazywaniem wieści. A teraz, że jest dobrze, to oboje trochę wyluzowaliśmy. Nie bardzo, ale na tyle, żeby potrafić funkcjonować. Myślę, że z każdym tygodniem będzie coraz lepiej i Małemu i nam psychicznie. Ale i tak te prawie 3 miesiące brzmią jak wieczność.

Lekarze już mi powiedzieli na pożegnanie, że u mnie szew nie zdał i nie zda egzaminu, został mi już tylko szew przezbrzuszny TAC, który pewnie sobie założę, choćby tylko profilaktycznie, żeby nie bać się ewentualnej wpadki. Bo tak to każda wpadka jest dla nas równoznaczna z dzieckiem martwym albo skrajnym wcześniakiem.
 
Wiem. Dopóki byłam pacjentką w szpitalu, to mogłam chodzić tam kiedy chciałam i efekt był taki, że mąż pisał do mnie kilka razy dziennie z pytaniem czy pójdę sprawdzić, co u Małego. To akurat był moment, kiedy się najbardziej stresowaliśmy, bo obydwoje podświadomie spodziewaliśmy się powtórki i telefonu w środku nocy z najgorszymi wiadomościami.
Jak wyszłam, to nie byłam obciążona tym sprawdzaniem i przekazywaniem wieści. A teraz, że jest dobrze, to oboje trochę wyluzowaliśmy. Nie bardzo, ale na tyle, żeby potrafić funkcjonować. Myślę, że z każdym tygodniem będzie coraz lepiej i Małemu i nam psychicznie. Ale i tak te prawie 3 miesiące brzmią jak wieczność.

Lekarze już mi powiedzieli na pożegnanie, że u mnie szew nie zdał i nie zda egzaminu, został mi już tylko szew przezbrzuszny TAC, który pewnie sobie założę, choćby tylko profilaktycznie, żeby nie bać się ewentualnej wpadki. Bo tak to każda wpadka jest dla nas równoznaczna z dzieckiem martwym albo skrajnym wcześniakiem.


Najważniejsze, że ryzyko z dnia na dzień bedzie spadać. I tym trzeba kierować swoje myśli ku lepszemu. Ja wiem, że to trudne, że pewnie nie macie ochoty, ale skorzystajcie z tych chwil ostatnich i spróbujcie odrobinę wyluzować będąc ze sobą. Ten czas zleci, teraz wydaje się to wiecznością, ale raz, dwa i wasze życie ulegnie zmianie. Pewnie czeka was masa wizyt, kontroli u lekarzy i pełne ręce roboty. Teraz nie możecie doczekać się tego chaosu, ale później głowa bedzie parować. Będę z wami odliczać ten czas, bo mój mały może w końcu wyzabkuje szczękę 🤣
 
U nas wczoraj wizyta, mała pupą w dole, będzie cc na 95 %. Do tego nawrót hemoroidów po wypróżnieniu, ryczę już ze 3 h z przerwami, kiedy sobie przypominam, że ze względu na dziecko nie powinnam tyle płakać. I wiem, że nikt mi nie może pomóc. Załamanie nerwowe od hemoroidów - tego jeszcze nie grali.
A jak u Ciebie, wszystko stabilnie? Jakieś nowe wieści od lekarzy?
 
reklama
U nas wczoraj wizyta, mała pupą w dole, będzie cc na 95 %. Do tego nawrót hemoroidów po wypróżnieniu, ryczę już ze 3 h z przerwami, kiedy sobie przypominam, że ze względu na dziecko nie powinnam tyle płakać. I wiem, że nikt mi nie może pomóc. Załamanie nerwowe od hemoroidów - tego jeszcze nie grali.
A jak u Ciebie, wszystko stabilnie? Jakieś nowe wieści od lekarzy?
Nie zazdroszczę z hemoroidami... Sama mam i narazie nie doskwieraja, ale kiedy się uaktywnią to nie można normalnie usiąść ani położyć .. Podobno hemoroidy to częsta przypadłość 3 trymestru niestety. Stosujesz jakieś maście łagodzące??

Ja miałam wczoraj prenatalne, wszystko dobrze. Jak na tą chwilę moje dziecko ma wielki brzuch😅 Jednak dziś miałam załamanie, te zolte uplawy o konsystencji ropy z brązowa krwią mnie tak martwiły ze płakałam cały poranek. Mąż zadzwonił,umówił mnie do mojej lekarki i zrobiła mi posiew, więc jestem stałą bywalczynią kliniki. Pewnie myślą,że mam coś z głową. Czekamy na wynik tydzien, z szyjką nic się nie dzieje. Poprosiłam o relanium bo to nie na moją głowę. Jak już urodzę, nie zdecyduje się na kolejne dziecko ...
 
Do góry