Wielomatka nie wiem czy jest takie miejsce, gdzie będę czuła się bezpieczniej. Z jednej strony w szpitalu ciągły nadzór, opieka a z drugiej czuję, że jestem zmęczona psychicznie pobudkami o 3 i 5.30, co chwilę ktoś przychodzi, nie można tego odespać. Człowiek widzi problemy innych, mając swoje, albo wręcz przeciwnie zdarzają się praktycznie bezproblemowe ciąże, które właśnie są do rozwiązania… Dodatkowo dieta cukrzycowa pozostawia wiele do życzenia (bo do takiej jej naprawdę daleko). Ciągle jest stres, że wybije cukry po ziemniakach i burakach, które podają na okrągło, nie ma jak tego korygować, bo posiłki są mega powtarzalne, a jak po czymś wybija to i tak musisz to jeść… mają wtedy podstawy do podania insuliny (uważam, że niesłusznie, bo w domu dietę można odpowiednio skorygować a tu trzeba jeść co dają). Poza tym nie jestem w stanie oderwać się od myślenia o tym wszystkim, mam poczucie, że nawet 2 tygodnie w domu dadzą mi chwilę oddechu, chociażby przez zaśnięcie przy mężu i możliwość normalnego przytulenia się w razie lekkich załamek…
Na szczęście szpital ten mam oddalony od domu o 600m, więc w razie potrzeby szybko się tu dostanę, bo o to gdzie mieszkam też lekarze pytali.