reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Ja mam 35+2 i wczoraj na wizycie lekarz odstawił mi już luteinę, a brałam utrogestan dopochwowo. Trochę się wystraszyłam ze za szybko, i będzie mi groził poród przedwczesny, ale uważam ze lekarz wie lepiej i mu zaufam, w sumie organizm musi się już zacząć przygotowywać 😊
U mnie chyba patrzy na wage dziecka, chce zeby mialo powyzej 3 kg..bo o tym mowila..i wtedy wszytsko odstawi..tak mi sie teraz to skojarzylo ze to moze o to chodzic :)
 
reklama
Przecież napisałam że są profesorowie i profesorowie, którzy nie powinni nosić tego tytułu, a Twojego profesora, który dał Ci takie tłumaczenie zaliczylabym do tej drugiej grupy (swoją drogą co ma do tego zaznaczanie 'stolica' - to jakaś najlepsza, najmądrzejsza część Polski?). Nie bawi mnie twój post tylko bawi mnie teoria tego 'profesorka' skoro dla niego wszystko to placebo to równie dobrze z tymi problemami można bìegac po górach.. I już tak śpiewam bo doskonale wiem przez co dziewczyny tu przechodzą, moja ciąża bezproblemowa była zaledwie przez 6tyg, a ponad 20tyg leżałam plackiem wstając jedynie do wc i modląc się żeby donosic ciążę chociaż do 32tc.
Glupotą jest twierdzenie, że to wszystko nie działa, a jeśli chodzi o obecność na forum to tobie może nie pomogło ale są setki dziewczyn, którym to miejsce dało ogromne wsparcie. Na szczęście nie każda przypisuje sobie objawy i problemy innych, po prostu się ich nie doszukuje u siebie.. Największemu wrogowi nie życzyłabym, żeby przechodził przez to co my przechodzimy każdego dnia w zagrozonej ciąży, a tym bardziej porodu przedwczesnego. Tobie również życzę zdrowego rozsądku i pomyśleć czy aby badania kliniczne, pozytywne wyniki i opinie mają coś wspólnego z tymi bzdetami, które usłyszałaś od Pana profesora ZE STOLICY.
Ponownie powtarzam. Nauka czytania ze zrozumieniem. Zycze zdrowia!
 
Dziewczyny z pessarem.. co bierzecie profilaktycznie na ewentualne infekcje dróg intymnych?
Gyno-femidazol, ale nie wiem czy nie poproszę lekarza o zmianę, odnoszę wrażenie, ze mnie podrażnia
No widzisz co lekarz to inczej🤷‍♀️ ja juz nie wiem😭 ja jestem 35+4 i nadal 3x2 luteina podjezykowa, 3xmagnez no i ta cholerna nospa 3x1..jak zapytalalm czy od tej nospy nic dziecku nie bedzie .to odp.ze bedzie ok..wiec nie wiem czemu u mnie nie odstawia moze dlatego ze szyjka "miękka" i narazie mam miec CC..
Ja w pierwszej ciąży miałam w II trymestrze zalecenie nospy, ze względu na stawiający się brzuch i niestety przez ponad rok chodziliśmy na rehabilitacja z powodu napięcia mięśniowego.
 
Gyno-femidazol, ale nie wiem czy nie poproszę lekarza o zmianę, odnoszę wrażenie, ze mnie podrażnia

Ja w pierwszej ciąży miałam w II trymestrze zalecenie nospy, ze względu na stawiający się brzuch i niestety przez ponad rok chodziliśmy na rehabilitacja z powodu napięcia mięśniowego.
A długo lezalas w pierwszej ciązy?
 
I weź tu ślepo ufaj i bierz co każą 😞
Powiem tak, na pewno lepiej rok rehabilitacji i dziecko donoszone niż skrajny wcześniak z mega problemami
Aczkolwiek nospe obecnie biorę tylko jeśli czuje, ze brzuch mi się faktycznie stawia, nie jako profilaktykę (wiem, ze niektórzy lekarze nadal zalecają jak mnie w pierwszej ciąży, brac nospe jak suplementy) i mam problemy z szyjka.
 
Cześć! Jakiś czas temu udzielałam się tu, niezbyt często, bo na moją psychikę najlepiej działało odstawienie internetu i unikanie tego tematu. Ale wtedy te wszystkie historie opisane tutaj dały mi tyle siły i nadziei, że obiecałam sobie, że jeśli moja historia skończy się happy endem, to ją tu opiszę, może komuś pomoże tak jak kiedyś mi.
A więc rok temu dokładnie w dzień ojca dowiedziałam się, że jestem w pierwszej wystaranej i długo wyczekanej ciąży. Już w 6tc trafiłam do szpitala z krwawieniem, które po luteinie się unormowało. Później ciąża przebiegała dobrze, do 15tc,kiedy zaczął stawiać mi się brzuch. Lekarz zalecił magnez, faktycznie pomógł. Na wizycie lekarz zmierzył szyjkę, miała 32 mm. Zalecił więcej odpoczywać. Czułam się bardzo dobrze, ale w 19tc okazało się że szyjka ma 26 mm. Lekarz użył słów, że grozi mi nawet nie poród przedwczesny bo ten byłby po 23 tc, tylko poronienie. wtedy przeżyłam okropne chwile i trafiłam tu na forum. Dziewczyny pisały o 30tygodniach a ja miałam jeszcze do tej magicznej 3 z przodu tak daleko. Postawiłam sobie cel dotrwać do 24 tc, żeby moje dziecko miało jakąkolwiek szansę. W 27tygodniu rano pojawiło się różowe plamienie. Grudzień, śnieg, szpital w naszym mieście przekształcony na covidowy, najbliższy oddział 3 st referencyjnosci 70 km. Pojechaliśmy. Nie chcieli mnie przyjąć bo nie miałam testu na covid. W końcu jakoś się udało. Szyjka 14 mm, położono mnie na obserwacje. Spędziłam tam 8 dni. Jedna dziewczyna urodziła przy mnie w 30tc. Byłam przerażona. Wypisano mnie do domu z zaleceniem oszczędzania, bez pessara, bez szwu, bo przez te 8 dni szyjka ani o ułamek milimetra nie drgnęła.
Każdy dzień był dla mnie walką, wstawałam tylko do WC i pod prysznic. Co tydzień stawałam sobie nowy cel wytrwać jeszcze trochę. Wizyty co 2 tygodnie, lekarz nawet nie badał szyjki (i dobrze, bo przestałam o tym myśleć w milimetrach i porównywać). Płakałam z bólu całego ciała od tego leżenia, płakałam z bezradności gdy mąż sam prasował ubranka i składał łóżeczko, płakałam kiedy święta spędziliśmy całkiem sami na materacu w salonie,ja w dresie. Ale to był mój cel, aby dotrwać do stycznia. Po powrocie ze szpitala odmawiałam nowennę pompejańską, o której dowiedziałam się stąd. Przestałam się na tej szyjce skupiać, zaczęłam czytać, oglądać głupie seriale i haftować, wtedy nagle brzuch mniej się spinał i było dobrze. Leciały tygodnie, w 35 lekarz kazał odstawić leki i zacząć się ruszac. Kiedy wybił 37 tc miałam ostatni dzień tej nowenny i płakałam dziękując Bogu że dotrwaliśmy. Zeczely się spacery, gotowanie, przygotowanie pokoiku.
W 40+6 lekarz wystawił mi skierowanie na wywołanie porodu. Na IP w badaniu okazało się że mam 4cm rozwarcia, następnego dnia rano już ponad 6 i bez wywołania trafiłam na porodówkę. Urodziłam zdrowego synka 10 pkt 4200 wagi i 58cm! (poród był ciężki, użyto vacuum, ja wyszłam z tego poturbowana, ale to nie o tym historia). Teraz ma już 5 miesięcy i za każdym razem kiedy na niego patrzę, wiem że każda minuta w łóżku, każda łza i każda modlitwa miała sens i było warto.
Także trzymam mocno kciuki za każdą przyszłą mamę, która teraz drży o donoszenie ciąży. Myślcie pozytywnie, to wiele zmienia!
 
reklama
Cześć! Jakiś czas temu udzielałam się tu, niezbyt często, bo na moją psychikę najlepiej działało odstawienie internetu i unikanie tego tematu. Ale wtedy te wszystkie historie opisane tutaj dały mi tyle siły i nadziei, że obiecałam sobie, że jeśli moja historia skończy się happy endem, to ją tu opiszę, może komuś pomoże tak jak kiedyś mi.
A więc rok temu dokładnie w dzień ojca dowiedziałam się, że jestem w pierwszej wystaranej i długo wyczekanej ciąży. Już w 6tc trafiłam do szpitala z krwawieniem, które po luteinie się unormowało. Później ciąża przebiegała dobrze, do 15tc,kiedy zaczął stawiać mi się brzuch. Lekarz zalecił magnez, faktycznie pomógł. Na wizycie lekarz zmierzył szyjkę, miała 32 mm. Zalecił więcej odpoczywać. Czułam się bardzo dobrze, ale w 19tc okazało się że szyjka ma 26 mm. Lekarz użył słów, że grozi mi nawet nie poród przedwczesny bo ten byłby po 23 tc, tylko poronienie. wtedy przeżyłam okropne chwile i trafiłam tu na forum. Dziewczyny pisały o 30tygodniach a ja miałam jeszcze do tej magicznej 3 z przodu tak daleko. Postawiłam sobie cel dotrwać do 24 tc, żeby moje dziecko miało jakąkolwiek szansę. W 27tygodniu rano pojawiło się różowe plamienie. Grudzień, śnieg, szpital w naszym mieście przekształcony na covidowy, najbliższy oddział 3 st referencyjnosci 70 km. Pojechaliśmy. Nie chcieli mnie przyjąć bo nie miałam testu na covid. W końcu jakoś się udało. Szyjka 14 mm, położono mnie na obserwacje. Spędziłam tam 8 dni. Jedna dziewczyna urodziła przy mnie w 30tc. Byłam przerażona. Wypisano mnie do domu z zaleceniem oszczędzania, bez pessara, bez szwu, bo przez te 8 dni szyjka ani o ułamek milimetra nie drgnęła.
Każdy dzień był dla mnie walką, wstawałam tylko do WC i pod prysznic. Co tydzień stawałam sobie nowy cel wytrwać jeszcze trochę. Wizyty co 2 tygodnie, lekarz nawet nie badał szyjki (i dobrze, bo przestałam o tym myśleć w milimetrach i porównywać). Płakałam z bólu całego ciała od tego leżenia, płakałam z bezradności gdy mąż sam prasował ubranka i składał łóżeczko, płakałam kiedy święta spędziliśmy całkiem sami na materacu w salonie,ja w dresie. Ale to był mój cel, aby dotrwać do stycznia. Po powrocie ze szpitala odmawiałam nowennę pompejańską, o której dowiedziałam się stąd. Przestałam się na tej szyjce skupiać, zaczęłam czytać, oglądać głupie seriale i haftować, wtedy nagle brzuch mniej się spinał i było dobrze. Leciały tygodnie, w 35 lekarz kazał odstawić leki i zacząć się ruszac. Kiedy wybił 37 tc miałam ostatni dzień tej nowenny i płakałam dziękując Bogu że dotrwaliśmy. Zeczely się spacery, gotowanie, przygotowanie pokoiku.
W 40+6 lekarz wystawił mi skierowanie na wywołanie porodu. Na IP w badaniu okazało się że mam 4cm rozwarcia, następnego dnia rano już ponad 6 i bez wywołania trafiłam na porodówkę. Urodziłam zdrowego synka 10 pkt 4200 wagi i 58cm! (poród był ciężki, użyto vacuum, ja wyszłam z tego poturbowana, ale to nie o tym historia). Teraz ma już 5 miesięcy i za każdym razem kiedy na niego patrzę, wiem że każda minuta w łóżku, każda łza i każda modlitwa miała sens i było warto.
Także trzymam mocno kciuki za każdą przyszłą mamę, która teraz drży o donoszenie ciąży. Myślcie pozytywnie, to wiele zmienia!
Super ze wszytsko dobrze sie skonczylo:)Ja tez odmawiam tą nowenne juz 2 raz w czasie ciązy ;) moje standardowe pytanie co bralaś jakie leki?
 
Do góry