Ja ogólnie uważam, że nic mi nie jest, ale lekarza najwidoczniej mam przewrażliwionego na tym punkcie, bo już drugi raz wysyła mnie na oddział z powodu twardniejacego brzucha. Jak w czerwcu na to leżałam to nie zauważyłam żadnej poprawy sytuacji. W jakim stanie poszłam do szpitala, w takim wyszłam i jestem do teraz. Od niechcenia dziś rzuciłam, że brzuch mi twardnieje, ale w tym tygodniu to raczej normalne, a on na to, że nie, że za wcześnie
Nie pytał, ile razy twardnieje. A zdarza mi się to czasem 3 razy na godzinę, czasem 4 razy na dzień. I w nocy, jak leżę na wznak. Więc różnie. Ale on twierdzi, że to się rozkręci i urodzę za szybko. Jakoś dotąd nie urodziłam Teraz jestem 35+2. Lekarz chce, żeby jeszcze z 3 tyg wytrzymać, a potem niech się dzieje co chce.
Nie biorę żadnych leków ani suplementów, nigdy niczego mi nie zalecał.
Nie pytał, ile razy twardnieje. A zdarza mi się to czasem 3 razy na godzinę, czasem 4 razy na dzień. I w nocy, jak leżę na wznak. Więc różnie. Ale on twierdzi, że to się rozkręci i urodzę za szybko. Jakoś dotąd nie urodziłam Teraz jestem 35+2. Lekarz chce, żeby jeszcze z 3 tyg wytrzymać, a potem niech się dzieje co chce.
Nie biorę żadnych leków ani suplementów, nigdy niczego mi nie zalecał.