Cześć drogie dziewczynki!
Nie wiem czy mnie ktoś pamięta ale miałam zaszczyt należeć do grona kobitek z niewydolnością ciśnieniowo - szyjkową. Rodziłam 9 sierpnia czyli dokładnie dwa miesiące temu.
Jest wiele nowych dziewczyn. Przyszłam Was trochę wesprzeć i opisać swoją historię dwóch ciąż i porodów (nie wiem ile razy je opisywałam na tym wątku ale może forum nie uzna to za spam
)
Na początek gratuluję wszystkim mamusiom, które dotrwały i już urodziły swoje maluszki i podtrzymywaly mnie tutaj przy życiu przed każdą wizytą i gratuluję oraz jestem calym sercem z tymi dziewczynami, ktorym dzidzie zrobiły psikusa i postanowily pokazać się na świecie o wiele za wcześnie - trzymam kciuki o szybkie tulenie i zdrówko maluszków
Czytam Was nadal od porodu ale przez synka i ogolny kołowrotek nie miałam kiedy "wysmarować tego listu" hehe.
Wracając do mojej historii...
Pierwsza ciąża w 2018 roku. Córka urodzona 18.08.2018. Na początku wszystko super. 25 tyg zaczeły się problemy z AFI, z hipotrofią i lekarzem.. a w 30 tyg również z szyjką.
Co za wał i konował oraz buc i stary kapeć bez serca! Szyjka 2,5 cm w 30 tyg rozwarcie na palec i główka już baaardzo nisko, a ten mi mówi:
- Szybko jedzie Pani do szpitala na szew i leżymy plackiem do końca ciąży na klockach.
No to ja szybko ale z płaczem do męża i innego lekarza z lepsza wiedzą i zaangazowaniem.
Okazało się, że stary piernik sam ma rozwarcie na palec między jedną, a drugą półkulą w mózgu i szyjka krotka ale nie wiadomo jaka była wcześniej , bo nigdzie na żadnym usg tego nie zapisał i chyba nie zmierzył stwierdzając z opini mojego drugiego lekarza. A mój lekarz gdy uslyszał, co ten pierwotniak chciał mi zrobić odnośnie tego szwu w 31 juz tygodniu (bo na drugi dzień zaczynałam 31)
To powiedział, że szew zakłada się do 28 tygodnia, a później to juz pessar i oskarżył go o błąd lekarski i nieodpowiedzialność oraz przeprosił za to, ze w jego zawodzie zdarzają się lekarze tylko z nazwy.
Zapytacie czemu się tak oburzam jedną nieudaną diagnozą tego lekarza. No cóż, jego hipotrofia i niskie AFI też nie miało racji bytu. Płakałam na wizycie u nowego lekarza jak bóbr, a lekarz się śmiał i uspokajał nawet herbatkę mi zrobił, a pacjentek miał kilkanaście w oczekiwaniu i jeszcze mnie na wizytę wcisnął między nimi. Ten lekarz kazał mi się tylko oszczędzać i zadbac o dietę oraz spokój. Oszczedzałam się, duzo odpoczywałam. Potem na kazdej wizycie szyjka lekko leciała. Byłam bez zadnego zabezpieczenia oprócz luteiny. W 34 tyg miałam rozwarcie na palec, w 38 już na 5 cm i zaczełam funkcjonować normalnie z racji bezpiecznego terminu. Biegalam po galeriach, sprzątałam, nawet na weekend z mężem wyskoczyłam i co? Urodziłam siłami natury w 41 skonczonym tygodniu po nocnym odejściu wód płodowych, a na drugi dzień miałam skierowanie na wywolywanie
Córeczka zdrowa, 10 punktow i poród lekki, bo w znieczuleniu. Po dwóch miesiącach lezenia nie mogłam uwierzyć, ze zyję i chodzę hehe
Dodam, ze po 4 miesiącach od porodu poszłam do lekarza - konowała i zrobiłam mu najazd przy pacjenkach. Oj oplacalo się dziewczynki
Druga ciąża też już prowadzona u obecnego lekarza. Odrazu poinformował mnie, że szyja może polecieć wcześniej ale i nie musi wcale.
Byłam tego świadoma. Poleciała z 4,5 cm na 2,6 w dwa tygodnie w 23 tyg. Lekarz zrobil posiew i zalożył pessar w gabinecie. Kazał się oszczędzać i dużo odpoczywać. W 24 tyg rozwarcie na palec. W 26 już na dwa palce i staneło. Starałam się oszczędzać jak tylko mogłam ale w domu córeczka dwa lata - istny diabełek i mąż w delegacji. Cieżko było. 40% czasu leżałam, a resztę czasu niestety byłam na chodzie. Jeszcze cukrzyca ciążowa mi wyszła w 24 tyg. Schudłam 12 kg do porodu, a po porodzie podliczając mojego malucha itp okazalo sie, ze łącznie schudłam 16kg i lekarz stwierdzil, ze trzeba o mnie książkę napisać
. Dodam, ze w pierwszej ciązy zajadając stres przytyłam 30 kg więc wiecie...
I tak sobie trwałam od wizyty do wizyty. Pessar ściągnięty w 38 tyg. Odrazu rozwarcie na 5cm. Do szpitala mam 80km więc zapytałam lekarza czy zdążę. Odpowiedział, ze nie wie ale z racji tego, ze jestem wielorodką ze słabą szyjka, to nie czekać na rozkręcenie skurczy tylko odrazu jechać.
Poród zaczał się w 39 i 6 dniu. Odeszly mi wody.
Usypiałam córkę i dosłownie usłyszałam pękniecie pęcherza płodowego. Dzwięk w pamieci na całe zycie "pyk"
w pięć minut byłam w samochodzie, a po godzinie w szpitalu. Urodziłam 20 minut później bez znieczulenia, bo na fotelu okazalo sie, ze mam 10 cm rozwarcia, a żadnych skurczy nie miałam
Synek zdrowy i cudowny. Oboje są z sierpnia.
W drugiej ciąży oszczędzałam się prawie 5 miesięcy i dotrwałam.
Po co Wam to wszystko opisuję?
Bo chciałabym żebyście uwierzyły, ze wszystko moze, a nawet musi się dobrze skończyć! Wiadomo, że kazda ciąża i każda kobieta jest inna ale patrząc na statystyki porodów przedwczesnych na tym wątku są to bardzo skrajne przypadki i zdarzaja sie bardzo rzadko i nikt nie chce zeby to dotkneło wlaśnie "mnie" ale niestety sie zdarzają. Przepłakałam wiele nocy, przeczytalam ogrom artykulów na ten temat polskich, zagranicznych i zamknełam się w swoim świecie zamiast cieszyć się, że mam to szczęście być w ciąży, bo jak wiele kobiet się stara i każdego miesiaca jedyne, co widzą na teście ciążowym to kreska kontrolna.
Róbcie wyprawkę przez internet, czytajcie, śpijcie, jedzcie to, na co macie ochotę (ale nie tak jak ja w pierwszej ciąży, bo palców u stóp nie zobaczycie po porodzie
) cieszcie się kazdym dniem, nie analizujcie tak kazdego "dziwnego" objawu ponieważ lezycie i tak mocno wsluchujecie się w swoje ciało, ze za przeproszeniem nawet gazy inaczej mogą brzmieć
organizm też jest osłabiony i po tak dlugim lezeniu przy chodzieniu wszystko skrzypi jak nienaoliwione drzwi
chciałabym, żebyście się uśmiechały nawet jak los robi psikusa. Nie raz tutaj pisałam, że nawet u pacjentow onkologicznych wymaga się dobrego nastawienia, bo jest ono polową sukcesu w leczeniu. Także dziewczynki rozluźniamy poślady i robimy wielki uśmiech do życia, bo malychy czują i przeżywają kazdy Wasz stres i niepokój razem z Wami. Za każdą z Was trzymam mocno kciuki, tak jak i trzymano za mnie. Swoja droga dziewczyny mogłyscie juz na koniec trochę popuścić dłonie, bo nie chcialam rodzić po terminie
wyśpijcie się za wszystkie czasy, bo po porodzie będziecie błagać o minutę snu bez przerwy na karmienie
Każda z Was to super dzielna wojowniczka, a trofeum za wygranie tej bitwy jest naprawdę bardzo zacne
Będę tutaj zaglądać, bo jak to mówią " apetyt rośnie w miarę jedzenia" i już marzę o kolejnym bobasie, a strach przed szyjką mi minął. Oszalałam
Nie zgłębiać odmętów internetu!! To co jest gleboko na samym dnie - ma tam pozostać i nie macie tam czego szukać! Tylko dobra i pozytywna energia! Jak chcecie poczytać kryminały czy coś o rozlewie krwi, to pisać do mnie... mam kilka książek, a tematykę cięzkich sytuacji w jakich się obecnie znalazlyście zostawić sobie na " po porodzie" i przedewszystkim spokój dziewczyny oraz wspaniały lekarz, który nie tylko Was slucha ale i sprawia, ze po kazdej wizycie czujecie się lepiej, bo w takich sytuacjach współpraca daje niesamowite efekty. Trzymam za Was wszystkie kciuki!
o takie babki jesteście
Jeszcze na poprawę humoru napisze Wam na co miałam ochotę po tej diecie cukrzycowej. Na piasek. Jak tylko poczułam jego zapach mogłam usiąść w okopach i zajadać lyżkami. Gdyby nie mój zdrowy rozsądek to wyglądalabym właśnie tak:
Zobacz załącznik 1186133