reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Dziewczyny ale mam dzisiaj dzień. Mało się udzielam, bo mam ogromnego stracha, ogromne nadzieje i ogólnie ogromny ból tyłka za to, co mnie czy każdą z Was tutaj spotkało. Po prostu ciężko mi się cieszyć z czegokolwiek. Im blizej porodu tym bardziej się martwię, ze nie dotrwam do terminu i do tego od kilku dni praktycznie wcale nie lezę i od rana do nocy jestem na nogach, bo mąż musiał pojechać w delegację, córka ma bunt dwulatka, na spacer muszę z nią wychodzić, bo przecież nie zamknę dziecka w domu na dwa tygodnie przy takiej ładnej pogodzie, obiad muszę ugotować, trochę posprzatać. Ja się dziwię, ze jeszcze nie urodziłam. Rodzice za granicą, teściowie daleko i do tego pracują no wszystko mnie opuściło nawet siły do walki o każdy dzień. Rozwarcie było na gruby paluch mojego lekarza, a teraz jest pewnie na dwa lub więcej. W sobotę zaczynam 35 tydzień, a gdzie tu bezpieczny termin eh. Jeszcze od wczoraj wymiotuję, zadzwoniłam do lekarza i mimo, ze jest na urlopie powiedział, ze czasami organizm kilka tygodni przed porodem się oczyszcza, a czasami kilka godzin przed. Powiedział mi o takich saszetkach do rozpuszczania i trochę przeszło. Podczytuję Was w wolnej chwili i cieszę się, ze jesteście takie dzielne. Codziennie rano budzę się i dziękuję, za kazdy dzień w brzuchu młodego. Muszę wytrzymać do 25 lipca skończę wtedy 37tydzień i przestanę się bać tylko czy w obecnej sytuacji wytrzymam.. Powiedzcie, ze nie tylko ja mam zakreślony kalendarz ze skonczonymi tygodniami, bezpiecznym terminem i w końcu samym terminem porodu.. nie mogę już na niego patrzeć.
Nie tylko Ty... Na lodówce wisi kartka na której skreślam dni do ukończonego 37tc. Dziś zostało ich 13...
Jak ostatnia wariatka rzuciłam się dziś do gotowania obiadu, odkurzacza i mopa. Chociaż od miesiąca nie robiłam nic podobno. Że stresu musiałam coś robić. Po śniadaniu poczułam ból jak przy okresie w dole brzucha, "cudowne' napieranie główki i kucie w pochwie. Myślę "o fuc..." Na szczęście po odpoczynku wszystko przeszło.

Teraz jestem szczęśliwa bo widziałam ruchy oddechowe Małego i całkiem sensowną przewidywaną wagę a to wszystko czego dziś potrzebowałam.
 
reklama
Ok, jestem po wizycie. Szyjka ma dziś 3.1cm czyli zyskała centymetr. Luteine (2×100mg) dopochwową odstawiam. Tylko duphaston jeszcze 10 dni (3x10mg). Mam wrócić do aktywności powoli. Zgoda na powrót do seksu, ale bez szaleństw. Mały ma 2617g (34+1tc), łożysko dobrze ogólnie jest z nim bardzo dobrze. Poród przewidywany jest za tydzień lub dwa. Profilaktycznie za tydzień idę na kontrolę. ♥
Czy ty masz szew lub krążek, bo jakoś mi umknęło? Też dzisiaj mam 34+1 i taka sama dł szyjki, tylko ja nie mam nic założone. Nie wiem czego się spodziewać a wizyta dopiero 8.07.
 
Czy ty masz szew lub krążek, bo jakoś mi umknęło? Też dzisiaj mam 34+1 i taka sama dł szyjki, tylko ja nie mam nic założone. Nie wiem czego się spodziewać a wizyta dopiero 8.07.
Nic nie mam. W 32tc szpital sterydy i pompa z atosibanem ponieważ dostałam skurczy w szpitalu. Później w domu 200mg luteiny i 30mg duphastonu na dobę. Szyjka się wydłużyła przez 2tyg leżenia z 2cm do 3,1cm zmieniła tylko położenie obecnie nie jest odgięta lecz wyprostowana a jej ścianki są bardzo cieńkie, jest ledwo widoczna. Od dawna Dzieciak jest wystawiony w kanał rodny. Rozwarcia nie mam. Po tygodniu normalnej aktywności zobaczymy czy dalej się trzyma czy rzeczywiście dociągniemy tylko do 37tc. Przeglądam teraz pubmed i widzę, że szyjka cieńka, wyprostowana w kierunku ujścia pochwy 3cm to 50% szans na poród w ciągu najbliższych 7dni. Noo, ale to wyniki badań na dużej grupie osób. Indywidualne każda może mieć inaczej.
 
Nic nie mam. W 32tc szpital sterydy i pompa z atosibanem ponieważ dostałam skurczy w szpitalu. Później w domu 200mg luteiny i 30mg duphastonu na dobę. Szyjka się wydłużyła przez 2tyg leżenia z 2cm do 3,1cm zmieniła tylko położenie obecnie nie jest odgięta lecz wyprostowana a jej ścianki są bardzo cieńkie, jest ledwo widoczna. Od dawna Dzieciak jest wystawiony w kanał rodny. Rozwarcia nie mam. Po tygodniu normalnej aktywności zobaczymy czy dalej się trzyma czy rzeczywiście dociągniemy tylko do 37tc. Przeglądam teraz pubmed i widzę, że szyjka cieńka, wyprostowana w kierunku ujścia pochwy 3cm to 50% szans na poród w ciągu najbliższych 7dni. Noo, ale to wyniki badań na dużej grupie osób. Indywidualne każda może mieć inaczej.
Ja nawet nie leżę ani za bardzo się nie oszczedzam, bo przy 2,5 latce ciężko. Mam nadzieję, że dotrwam jeszcze te 3 tyg a potem niech się dzieje co chce. Za Ciebie też trzymam kciuki, żeby się udało dotrwać do bezpiecznego terminu, chociaż już teraz jest względnie bezpiecznie. Chociaż teraz brzuch czesto mi się napina i nie wiem co zostało z tej mojej szyjki.
 
Ja nawet nie leżę ani za bardzo się nie oszczedzam, bo przy 2,5 latce ciężko. Mam nadzieję, że dotrwam jeszcze te 3 tyg a potem niech się dzieje co chce. Za Ciebie też trzymam kciuki, żeby się udało dotrwać do bezpiecznego terminu, chociaż już teraz jest względnie bezpiecznie. Chociaż teraz brzuch czesto mi się napina i nie wiem co zostało z tej mojej szyjki.
Dzięki. Sama nie wiem co myśleć, termin porodu to wróżenie z fusów. Nie mam nawet odpowiedniej wiedzy żeby odsiewać informacje.

Na sto procent wytrzymasz do 37tc minimum. Nawet się nie oszczędzasz a szyjka ma 3cm.
 
Dzięki. Sama nie wiem co myśleć, termin porodu to wróżenie z fusów. Nie mam nawet odpowiedniej wiedzy żeby odsiewać informacje.
Pierwsza ciążą? Moja druga. W pierwszej leżałam od 25tyg. Miałam szew a urodziłam w 40+5. Teraz aż sama jestem zdziwiona, że nic się nie działo, szyjka trzymała dopiero w skończonym 32 tyg skrocila się do 30mm.
 
Pierwsza ciążą? Moja druga. W pierwszej leżałam od 25tyg. Miałam szew a urodziłam w 40+5. Teraz aż sama jestem zdziwiona, że nic się nie działo, szyjka trzymała dopiero w skończonym 32 tyg skrocila się do 30mm.
Pierwsza. Chyba sama długość szyjki mało mówi. Naturalne powinna się powoli skracać. U mnie pewnie problemem było jej nagłe skrócenie, skurcze i chyba nie jest uznane za norme wstawianie się do kanału już w 32tc. Myślę, że może dociagne do terminu. Zwyczajnie nie wiem jak lekarze wyznaczają termin porodu inaczej niż po dacie ostatniej miesiączki czy rozmiarze płodu.

Co ja napisałam... Dziś jest 35+1 mózg mi siada
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny ale mam dzisiaj dzień. Mało się udzielam, bo mam ogromnego stracha, ogromne nadzieje i ogólnie ogromny ból tyłka za to, co mnie czy każdą z Was tutaj spotkało. Po prostu ciężko mi się cieszyć z czegokolwiek. Im blizej porodu tym bardziej się martwię, ze nie dotrwam do terminu i do tego od kilku dni praktycznie wcale nie lezę i od rana do nocy jestem na nogach, bo mąż musiał pojechać w delegację, córka ma bunt dwulatka, na spacer muszę z nią wychodzić, bo przecież nie zamknę dziecka w domu na dwa tygodnie przy takiej ładnej pogodzie, obiad muszę ugotować, trochę posprzatać. Ja się dziwię, ze jeszcze nie urodziłam. Rodzice za granicą, teściowie daleko i do tego pracują no wszystko mnie opuściło nawet siły do walki o każdy dzień. Rozwarcie było na gruby paluch mojego lekarza, a teraz jest pewnie na dwa lub więcej. W sobotę zaczynam 35 tydzień, a gdzie tu bezpieczny termin eh. Jeszcze od wczoraj wymiotuję, zadzwoniłam do lekarza i mimo, ze jest na urlopie powiedział, ze czasami organizm kilka tygodni przed porodem się oczyszcza, a czasami kilka godzin przed. Powiedział mi o takich saszetkach do rozpuszczania i trochę przeszło. Podczytuję Was w wolnej chwili i cieszę się, ze jesteście takie dzielne. Codziennie rano budzę się i dziękuję, za kazdy dzień w brzuchu młodego. Muszę wytrzymać do 25 lipca skończę wtedy 37tydzień i przestanę się bać tylko czy w obecnej sytuacji wytrzymam.. Powiedzcie, ze nie tylko ja mam zakreślony kalendarz ze skonczonymi tygodniami, bezpiecznym terminem i w końcu samym terminem porodu.. nie mogę już na niego patrzeć.
Jak nie mam siły to nawet sie nie szykuje na spacer. Pytanie tylko, czy zostając z dzieckiem w domu faktycznie człowiek odpoczywa. Do 25 lipca już mniej niz miesiące - dasz radę :) A wymioty i z nerwów mogą być, a w Twojej sytuacji ciężko o spokoj :)
 
Dziewczyny ale mam dzisiaj dzień. Mało się udzielam, bo mam ogromnego stracha, ogromne nadzieje i ogólnie ogromny ból tyłka za to, co mnie czy każdą z Was tutaj spotkało. Po prostu ciężko mi się cieszyć z czegokolwiek. Im blizej porodu tym bardziej się martwię, ze nie dotrwam do terminu i do tego od kilku dni praktycznie wcale nie lezę i od rana do nocy jestem na nogach, bo mąż musiał pojechać w delegację, córka ma bunt dwulatka, na spacer muszę z nią wychodzić, bo przecież nie zamknę dziecka w domu na dwa tygodnie przy takiej ładnej pogodzie, obiad muszę ugotować, trochę posprzatać. Ja się dziwię, ze jeszcze nie urodziłam. Rodzice za granicą, teściowie daleko i do tego pracują no wszystko mnie opuściło nawet siły do walki o każdy dzień. Rozwarcie było na gruby paluch mojego lekarza, a teraz jest pewnie na dwa lub więcej. W sobotę zaczynam 35 tydzień, a gdzie tu bezpieczny termin eh. Jeszcze od wczoraj wymiotuję, zadzwoniłam do lekarza i mimo, ze jest na urlopie powiedział, ze czasami organizm kilka tygodni przed porodem się oczyszcza, a czasami kilka godzin przed. Powiedział mi o takich saszetkach do rozpuszczania i trochę przeszło. Podczytuję Was w wolnej chwili i cieszę się, ze jesteście takie dzielne. Codziennie rano budzę się i dziękuję, za kazdy dzień w brzuchu młodego. Muszę wytrzymać do 25 lipca skończę wtedy 37tydzień i przestanę się bać tylko czy w obecnej sytuacji wytrzymam.. Powiedzcie, ze nie tylko ja mam zakreślony kalendarz ze skonczonymi tygodniami, bezpiecznym terminem i w końcu samym terminem porodu.. nie mogę już na niego patrzeć.
Spokojnie, myślę, że póki dotąd nic się nie dzieje, to dotrwasz do 25 lipca😊
Najlepiej zrobisz jak nie będziesz zbytnio się na tym skupiać :) bo może i przez to masz te wymioty...

Ja również skreślam dni, tylko mam znacznie więcej do wytrwania niż Ty...😔 Na razie kolejny cel ta sobota i 30 tydzień będzie:) boje się tylko że skoro mimo leżenia szyjka się skraca, to na następnej wizycie 18 lipca będzie już znacznie krócej...
 
reklama
@Ola2017 to świetna długość jak na ten tydzień, myślę że dotrzymasz te 3 tygodnie 😊

Jak ja chciałbym być już bliżej 34 tygodnia, im bliżej, tym mam gorsze myśli, że urodzę małego za wcześnie...już od tego leżenia mam same głupie myśli...
 
Do góry