Witam się i ja
Wpis miał być inny, ale przed chwilą dzwonił lekarz i wizytę przełożył mi na jutro:/ trudno, jeden dzień niepewności dłużej.
DiUska witaj
jeszcze trochę i pomyślę, że ten maj to naprawdę jakiś pechowy
Anulfka, u nas też było podobnie, zamknięcie przewodu Botala, ta nieszczęsna retinopatia, zakażenie e.coli i martwicze zapalenie jelit, anemia. Na szczęście ominęła nas dysplazja, bo na dwa dni przed porodem dostałam sterydy na płucka. Rzutem na taśmę im się udało, jedyna rzecz którą zrobili dobrze podczas mojego pobytu w szpitalu, ale dzięki temu Młoda od początku była na CPAPie. Łatwo nigdy nie jest, ja nikomu nie życzę żeby to przeżył, ale te maluszki są naprawdę silne i są w stanie wyjść z wielu, wielu opresji.
Dziewczyny, głowa do góry
musi nam się udać. Robimy co w naszej mocy, pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, ale patrząc na kobiety, które nie mają problemów, nie powinnyśmy sobie nic zarzucać. Mój lekarz na każdej wizycie powtarza mi że pozytywne myślenie to podstawa i nie pozwala mi się denerwować. Mojego M. też zawsze strofuje, żeby mnie nie denerwował