Ja w szpitalu nadal generalnie Ok wstaje tylko do łazienki. Lekarz powiedział ze nie wypuści mnie jak będzie mnie bolec i wszystko w moich rękach ..., położna stwierdziła ze w moim stanie to nie sądzi by ktoś mnie wypuścił przed porodem. Zobaczymy co jutrzejszy dzień przyniesie...
najbardziej psychicznie mnie meczy sytuacja rodzinna siostra za nie cały miesiąc ślub bierze; dziadek w szpitalu poważna choroba poważny wiek i tak się boje by nie umarł przed weselem ze szok; ja w każdej chwili urodzić mogę bo jeszcze wyjdzie ze pogrzeb wesele i poród w jednym czasie.. kurde jestem mocna psychicznie ale kwestia śmierci bliskich rozkłada mnie na łopatki - choć wiem ze to nieuchronne ze to i tamto wcześniej umiałam złapać dystans być twarda ale od jakiegoś czasu łamie się ...
Napisane na iPhone w aplikacji
Forum BabyBoom
Wiesz w kwestii śmierci bliskich, to chyba najtwardszy by wymiekl, wiec absolutnie nie ma sie co dziwić. Ja sie nieustannie zamartwiam o dziadków, rodziców, meza, kaze im sie badac, pilnuje kontroluje wyniki- taki ze mnie swir! Wiec rozumiem Cie w 100 %. Troska o rodzina czyni nas jednak istotami współodczuwającymi. Nie powiem Ci nie przejmuj sie, bo to będzie pusty frazes, postaraj sie po prostu myśleć, ze będzie ok. Mojego taty mama zmarła 11 dni przed moim urodzeniem, wiesz wtedy nie bylo usg czy takich bajerów, rodzice nie wiedzieli czy będzie chłopak czy dziewczyna i taty znajoma powiedziała wtedy na pogrzebie- odeszła kobieta, przyjdzie kobieta, mama na ostatnich nogach, a mowi, ze sie normalnie az slabo zrobiło. I moze to głupie, co napisze ae ja przez cale swoje życie, mimo, ze babci nie znalam, silnie odczuwam jej obecność, czesto mi sie sni, w czarno- białych barwach, bo innej jej nie znam, jak tylko ze zdjęć. Nie umiem tego opisac, ale to wyjątkowo dziwne uczucie.
Co do pobytu w szpitalu, to pewnie jest to męczące, a z drugiej strony jesteś pewnie spokojniejsza, ze wszystko jest pod kontrolą. Ja ze swoim nastawieniem sfiksowałabym tyle czasu w szpitalu i jak mi powiedzieli, ze zostanę do porodu, to ryczlalam cały dzien. A potem, jak mnie wypuścili, to poczułam niepokój, ze sama w domy, bez żadnego zabezpieczenia. Na szczęście do bezpiecznego czasu masz juz blisko. Pamietam, jak tu zaczynałam, a Ty odliczałaś chociaz do tyg, kiedy beda próbować ratować Małego. Teraz walczysz o każdy tydzień, żeby byl zdrowy i silny. A na koniec pewnie będziesz już chciala rodzic, a tu klops ;P tak myślę
trzymaj sie ciepło!