A ja wam powiem dziewczyny, ze tez miałam takie podejście, jak wy. Leżałam czasami 23:30h na dobę. Nie słuchałam lekarzy, którzy kazali mi nie leżeć plackiem, bo mnie brzuch bolał, jak chodziłam. Bałam się strasznie. Nawet posiłki jadłam na leżąco. A jak trafiłam tu do szpitala w 32 tyg. to sami wymagali ode mnie, żebym wstała po posiłek, leki itp. Musiałam, bo nikt przy mnie nie siedział, żeby mi przynosić. I powiem wam, ze dzięki temu się lepiej czuje... do tego odstawili mi leki w 35 tygodniu, bo twierdzą, ze już się dłużej nie podaje. A zmiany są takie, ze odpuściły mi wszystkie skurcze, które miałam przez cała ciąże, brzuch nie boli, już się nie obracam na łóżku jak z ołowiem na brzuchu. Wiadomo, ze nie spaceruje sobie niepotrzebnie jeszcze, ale staram się funkcjonować tak, żeby psychika mi nie siadła
i to się sprawdza. I ja zaczynam wierzyć, ze ten stres nasilał dolegliwości, a te leki to tez jakoś cudownie nie działają... teraz się już nie boje, bo jak dzidzia będzie chciała się urodzić, to nikt siła jej nie zatrzyma przecież... teraz już od niej zależy, kiedy się urodzi, ja zrobiłam wszystko, co w mojej mocy. Już jestem spokojna